
Nie milkną echa incydentu, do jakiego doszło podczas derbowego meczu w Tuchomiu. Artur Rzepinski z Kaszubii poczuł się urażony sugestiami, jakoby miał obrazić Volodymyra Verbytskyiego z Myśliwca. Ukraiński piłkarz przeprasza i przyznaje się do błędu.
W drugiej połowie meczu pomiędzy Myśliwcem a Kaszubią doszło do spięcia między zawodnikami. Wywiązało się zamieszanie, a w tłumie przepychających się piłkarzy obu ekip Volodymyr Verbytskyi z tuchomskiej drużyny uderzył w twarz Artura Rzepinskiego z zespołu gości. Na tym się nie skończyło. Z trybun na murawę wbiegł jeden z kibiców i zaatakował sędziego prowadzącego zawody. Arbiter, w obawie o zdrowie, zakończył mecz przed czasem.
Incydent wywołał burzę w piłkarskim środowisku. Sympatycy Myśliwca twierdzili, że wszystko zaczęło się z winy zawodników Kaszubii, kibice klubu ze Studzienic odwrotnie, obarczali winą gospodarzy. Komentarzy było sporo, a wśród nich nie brakowało zarzutów, jakoby w trakcie meczu zawodnicy gości werbalnie zaatakowali Volodymyra Verbitskyiego, odnosząc się do jego ukraińskiego obywatelstwa. Taki zarzut padł również też ze strony samego zawodnika w komentarzach na stronie klubowej Myśliwca.
Następnego dnia do naszej redakcji zgłosił się Artur Rzepinski, który odebrał to jako bezpodstawny atak na jego osobę. - Komentarze zawodnika Myśliwca postawiły mnie w złym świetle i pokazały jako osobę, którą w żadnym razie nie jestem. Nigdy wobec nikogo nie używałem obelg czy uwag na tle narodowościowym lub rasowym. Czuję, jakby na siłę chciano ze mnie zrobić ksenofoba – mówi Artur Rzepinski, choć przyznaje, że z jego ust na meczu padły ostre słowa. - To męski sport, są emocje i stykowe sytuacje. Tak było w Tuchomiu. Zrobiło się gorąco, a w takich sytuacjach zawodnicy każdej z drużyn stają za sobą murem. Jedyne co wówczas powiedziałem do zawodnika to „co ty odpier.....sz". Nic więcej nie dodałem. Nawet nie wiedziałem, że jest Ukraińcem – mówi Artur Rzepinski.
Zawodnik Kaszubii zaznacza, że utrzymuje relacje z wieloma osobami zza naszej wschodniej granicy. - Znam wielu Ukraińców, także z boiska, z którymi świetnie się dogaduję. Dlatego zabolały mnie komentarze Volodymyra. Nie wiem, czy to faktycznie jego słowa, czy ktoś podsunął mu je jako linię obrony po tym, co zrobił na boisku – mówi Artur Rzepinski i dodaje: - To, co zawodnik Myśliwca i inni ludzie pisali w internecie, to jedno. Miałem telefony od znajomych, którzy pytali, czy faktycznie sprowokowałem zawodnika Myśliwca i co mu takiego powiedziałem, że doszło do rękoczynów. Nie chcę tłumaczyć każdemu, jak było naprawdę. Wczoraj po meczu, machnąłem na to ręką. Nie takie rzeczy widziałem na boisku, a w seniorskiej piłce jestem od ponad 12 lat. Jednak za daleko to wszystko zaszło. Nie pozwolę, by ktoś przypinał mi łatkę ksenofoba – mówi Artur Rzepinski.
Udało nam się skontaktować z Volodymyrem Verbytskyim. Zawodnik Myśliwca ma świadomość, że w meczu z Kaszubią zachował się bezmyślnie. - Jest mi wstyd, że tak to wszystko się skończyło. Kompletnie straciłem panowanie. Nie byłem sobą. Przepraszam piłkarzy gości i kolegów z Myśliwca. Zaszkodziłem drużynie i klubowi. Nie wiem nawet, co powiem zawodnikom w szatni, jak spotkamy się na treningu – mówi Volodymyr Verbytskyi.
Piłkarz tuchomskiej drużyny odniósł się także do swoich komentarzy zamieszczonych w sieci po meczu. - Niewykluczone, że w całym tym amoku źle zrozumiałem to, co Artur do mnie powiedział. Pewnie przypisałem mu w komentarzu słowa, które powiedział ktoś inny. Korzystając z okazji, chciałbym przeprosić Artura, jeśli tak zostało to odebrane, a przede wszystkim za to, że go zaatakowałem na boisku. Jak mówiłem wcześniej, wyłączyłem w tamtej chwili myślenie – mówi Volodymyr Verbytskyi, który tego samego wieczora telefonicznie wyjaśnił sprawę z Arturem Rzepinskim.
Ukraiński pomocnik uważa, że na to, co się wydarzyło, złożyło się kilka czynników. - To był ważny mecz i duża presja. Faktem jest, że z trybun co chwilę słyszałem obraźliwe teksty pod moim adresem, ale długo nic sobie z tego nie robiłem. To częste na boiskach, jak jesteś z innego kraju. W końcu jednak pękłem, a sytuacja z faulem i przepychankami była punktem zapalnym. Zwyczajnie dałem się sprowokować. Swoje zrobiły też decyzje sędziego, w mojej ocenie błędne. Nie panował nad grą. Potem od słowa do słowa i... stało się. Proszę uwierzyć, że jest mi z tego powodu bardzo przykro – powiedział nam zawodnik Myśliwca.
To, że Volodymyr Verbytskyi rozumie swój błąd nie zmienia faktu, iż nie miał prawa tak się zachować na boisku. Czeka go za to zapewne słona kara. Pomocnikowi Myśliwca grozi zawieszenie na długi czas – od roku do nawet trzech lat. Niebawem zdecyduje o tym komisja dyscyplinarna Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie