
Wójtowie, burmistrzowie i nauczyciele języka kaszubskiego spotkali się w Bibliotece Miejskiej w Bytowie, by porozmawiać o nauczaniu rodnej mowy.
26.01. na początku spotkania w sali Orange w Bibliotece Miejskiej w Bytowie o swoich doświadczeniach w nauce języka mówiły Aneta Typa, nauczycielka języków kaszubskiego i polskiego w Szkole Podstawowej w Gostkowie, a także Anna Gliszczyńska, ucząca rodnej mowy w Zespole Szkół w Lipnicy. - Na lekcjach spotykam się z różnymi sytuacjami. Czasami nieco zaskakującymi. Uczniowie, gdy mieli przeczytać słowo „schòw sã”, przeczytali „szoł”, a „scanë” jako „skane”. To pokazuje, że dziś kaszubski jest dla nich takim samym językiem obcym jak angielski - mówiła A. Typa, dodając: - W naszej szkole nie możemy się odwoływać do środowiska domowego. Do tego, jak mówili do nich chociażby dziadkowie.
Recepta na to, jak przyciągnąć ich do lekcji, to przede wszystkim urozmaicone warsztatami zajęcia. Można to osiągnąć także przez konkursy. Wśród nich jest chociażby ten z wiedzy o Byciu organizowany w Gostkowie. O tych z Lipnicy mówiła A. Gliszczyńska. - To przede wszystkim Kaszubski Festiwal Polskich i Światowych Przebojów w Lipnicy. Młodzi chętnie w nim uczestniczą, ponieważ mogą zaśpiewać piosenki swoich idoli. Dla nas nauczycieli jest to zaś pokazanie im, że kaszubski można wykorzystać w życiu codziennym. Drugim konkursem jest gadkarski. Początki nie były dla uczniów łatwe. W tym roku mamy 7 edycję, a młodzi piszą już własne gadki - mówi A. Gliszczyńska, dodając: - W Lipnicy kaszubszczyzna jest żywa i uczniowie są z nią osłuchani. Dzięki temu dużo łatwiej jest im na różnych konkursach, a miejsca, które zajmują, mobilizują do dalszej pracy.
Co jednak z dorosłymi? O ich nauce języka kaszubskiego mówił Dariusz Majkowski. Dzielił się swoim doświadczeniem na temat zajęć językowych z dorosłymi. - Prowadzę je już od 7 lat. Muszę zadać kłam opinii, że trudno się nauczyć kaszubskich liter. Jeśli ktoś chce je poznać, to wystarczy kilka godzin, by móc czytać. To nie wszystko. Jedna z uczestniczek zaczęła pisać wiersze. Najpierw były to pojedyncze utwory, niedawno zaś wydała tomik - mówił D. Majkowski. By organizować takie zajęcia, potrzebne jest wsparcie samorządu. - Dla wójtów, burmistrzów kosztem jest zapewnienie pomieszczenia na spotkania, a to przecież w ośrodkach kultury czy bibliotekach jest. Warto także pomyśleć o jakimś wynagrodzeniu dla lektora, ale zysk związany z nauką i integracją mieszkańców jest dużo większy - mówił D. Majkowski.
Sporo miejsca poświęcono limitom w nauczaniu języków mniejszości narodowych i etnicznych. Rządowa dotacja na ten cel uzależniona jest od liczby uczących się uczniów. - Nam Kaszubom zależy na uśrednieniu, by nie było tak, że odmawia się nauki uczniom ze względu na wyczerpanie limitu. Należy jednak pamiętać, że uśrednienie oznacza jednocześnie obniżenie dotacji dla chociażby mniejszości litewskiej, ukraińskiej, białoruskiej. Ich przedstawiciele się na to nie zgodzą. Trudno tu wypracować złoty środek - mówiła Danuta Pioch, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Mojuszu, a jednocześnie przewodnicząca Rady Języka Kaszubskiego.
Podczas konferencji głos zabrali również samorządowcy, którzy mówili o nauce języka kaszubskiego u siebie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie