Reklama

Olimpijski medal dla bytowiaka Leszka Stoltmana

08/09/2021 15:20

Pochodzący z Bytowa Lech Stoltman zdobył drugi w karierze medal olimpijski. W Tokio, tak jak przed pięcioma laty w Rio de Janeiro, zajął trzecie miejsce w pchnięciu kulą w kategorii F54/55.

Pierwotnie Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio miały się odbyć w 2020 r., jednak z powodu pandemii koronawirusa, jak wiele innych imprez sportowych, zostały przełożone. Choć sytuacja epidemiczna w Japonii ciągle nie jest dobra, a w ostatnich miesiącach wyraźnie się pogorszyła (Japonię dotknęła czwarta fala pandemii), igrzyska rozpoczęły się zgodnie z planem 24.08. (zakończą się 5.09.). Kadra polskich lekkoatletów, w której od lat mocnym punktem jest pochodzący z Bytowa, a mieszkający obecnie w Chojnicach Lech Stoltman, do Kraju Kwitnącej Wiśni wyruszyła wcześniej, by przejść 10-dniowe zgrupowanie klimatyczne. - Bazą ostatnich szlifów był ośrodek w Kaminoyamie, niewielkim górskim miasteczku. Mieliśmy przede wszystkim przystosować się do warunków pogodowych w Japonii. Pogoda spłatała nam jednak figla. Aura w górach w niczym nie przypominała tej, w której przyszło nam rywalizować w Tokio - mówi L. Stoltman.

Stolica Japonii przywitała olimpijczyków iście afrykańskim upałem. W piątek 27.08., gdy L. Stoltman wystąpił w konkursie pchnięcia kulą w kategorii F54/55 (zawodników z niepełnosprawnością kończyn dolnych), słupki rtęci wskazywały 35 stopni Celsjusza. - W mieście temperatura odczuwalna była nawet wyższa. Do tego jeszcze wysoka wilgotność powietrza. Ciężkie warunki, a wszyscy musieliśmy niemal cały czas chodzić w maseczkach ochronnych. Jeden z najtrudniejszych konkursów w mojej karierze - przyznaje L. Stoltman.

Na szczęście 36-letni reprezentant Startu Gorzów Wielkopolski poradził sobie w tych trudnych warunkach. Rywalizację rozpoczął wynikiem 12,05 m. Potem zaliczył słabsze pchnięcie, a następnie świetną, jednak spaloną próbę. W czwartym podejściu L. Stoltman uzyskał wynik 12,15 m. Jak się później okazało, tym rezultatem zapewnił sobie brązowy medal. Sensacyjnym zwycięzcą został Brazylijczyk Wallace Santos. Zawodnik, który na dzień dobry po raz pierwszy w karierze przekroczył barierę dwunastu metrów (12,15 m), konkurs zakończył z rekordem świata wynoszącym teraz 12,63 m. Srebrny medal przypadł odwiecznemu rywalowi L. Stoltmana, Bułgarowi Rużdi Rużdi, który pchnął kulę na odległość 12,23 m. - Chyba nikt się nie spodziewał, że Brazylijczyk tak wystrzeli. Podesty, na których siadaliśmy, były dość sztywne i faworyzowały zawodników używających techniki z drążkiem, jak w jego przypadku. Żeby nie było, nie mam do faceta żadnych pretensji i nie oceniam pracy sędziów. Jeśli mogę czegoś żałować, to jedynie spalonej próby na odległość ok. 12,5 metrów. Jestem przeszczęśliwy, że po raz drugi w karierze udało mi się zdobyć olimpijski brąz. Mocno pracowałem na to przez cały rok, a w ostatnich miesiącach wręcz „orałem” - mówi szczęśliwy L. Stoltman, dedykując medal córeczce Agatce i żonie Judycie. - Żona wspierała mnie w każdym aspekcie - od słów motywacji, przez przygotowanie odpowiednich posiłków, po noszenie kul na treningach. Nikt nie zrobił dla mnie więcej - zaznacza L. Stoltman.

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do