
Nawet na kilkanaście tysięcy zł swoje straty wylicza właściciel pstrągarni w Wierszynie. Wszystko wskazuje na to, że ktoś zatruł wodę w rzece Brodek, która zasila jego hodowlę.
- Rano zauważyłem, że woda na dopływie zaczyna robić się mętna. Nic nie mogłem zrobić. Zaraz potem zaczęły zdychać pierwsze ryby - opowiada zdenerwowany właściciel hodowli w Wierszynie. Do zdarzenia doszło 17.03. na rzece Brodek w północnej części gminy Kołczygłowy. - Woda ewidentnie była czymś zatruta, dlatego zacząłem alarmować służby - mówi hodowca ryb. 2 km w górę rzeki znajduje się ciek, do którego podłączona jest oczyszczalnia ścieków w Wierszynie. Obiekt przyjmuje większość nieczystości z terenu gminy. To na tę instalację padło pierwsze podejrzenie. - Otrzymałem telefon od właściciela pstrągarni. Twierdził, że w wodzie znajduje się jakaś substancja. Mam zdalny podgląd na prace naszej instalacji. Nic nie wskazywało na to, aby u nas doszło do awarii, ale natychmiast wysłałem pracownika, by na miejscu sprawdził, czy wszystko działa poprawnie. Nie stwierdził, aby doszło do jakiegoś wycieku z naszej oczyszczalni. Sam pojechałem do hodowcy, żeby przyjrzeć się wodzie na miejscu - mówi Mateusz Pupka Lipiński z Urzędu Gminy w Kołczygłowach. Na miejsce wezwani zostali też strażacy i policja, która próbowała ustalić źródło zanieczyszczenia.
- Hodowle pstrąga są naturalnym strażnikiem wód. Ryby niemal natychmiast reagują na każdą zmianę, dlatego hodowcy pierwsi wiedzą, czy ktoś wylał do rzeki jakieś szambo czy gnojówkę. Niestety, często to walka z wiatrakami - mówi właściciel pstrągarni, który oprócz utraty pstrągów musiał ponieść koszty utylizacji śniętych ryb.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska pobrał próbki wody. Przeprowadzono też badania weterynaryjne ryb. - Liczę, że służby wyjaśnią sprawę i ustalą sprawców - mówi hodowca.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!