W kończącym się roku minęła 150 rocznica urodzin, a w przyszłym roku będzie 100 rocznica opuszczenia parafii Bytów przez jednego z najwybitniejszych uczonych Pomorza przełomu XIX i XX wieku - ks. Paula Panske. Dziś niemal zupełnie w Bytowie zapomniany, zasługuje na poznanie i upamiętnienie.
Ksiądz Panske należał do tych Pomorzan, którzy choć wychowani w kulturze niemieckiej, otwarci byli na sprawy kaszubskie i polskie. Pochodził z rodziny kosznajderskiej. Tu należy przypomnieć, cóż to była Kosznajderia. To kilka wsi położonych w trójkącie między Tucholą, Chojnicami a Człuchowem zasiedlanych przez osadników niemieckich już od czasów krzyżackich. Wyróżniało ich to, że w okresie reformacji nie przyjęli luteranizmu i do końca pozostali katolikami. Ich środowisko było prawdziwą ostoją niemieckiego katolicyzmu. Nic więc dziwnego, że wywodziło się z niego wielu duchownych, w tym także ks. Paul Panske. Poświęcił on zresztą później sporo prac badawczych rodzimej społeczności, a warto pamiętać, że dość specyficznej (posiadała np. własny dialekt niemiecki).
Ks. Panske urodził się w Granowie k. Chojnic 28.06.1863 r. Uczęszczał do gimnazjum chojnickiego, gdzie zdał maturę w 1881 r. Później wyjechał na studia w Würzburgu, Münster, Wrocławiu i Lipsku. Został doktorem filologii, a ponadto zdał egzamin państwowy uprawniający do nauczania w szkołach średnich. Dopiero po studiach podjął naukę w seminarium duchownym w Pelplinie. Już po kilkunastu miesiącach uzyskał święcenia kapłańskie (26.07.1891 r.). Jego pierwsze wikariaty to polskie parafie w Nowem i Zblewie. Jak piszą biografowie, to właśnie w tym ostatnim nauczył się dobrze mówić po polsku, co miało mu się przydać w przyszłej pracy duszpasterskiej i naukowej.
Był osobą gruntownie wykształconą i mającą wielkie zadatki na badacza. Niestety, w diecezji chełmińskiej jeszcze pod koniec XIX w. odczuwano skutki Kulturkampfu, m.in. braku księży-nauczycieli. Stąd też ks. Panske został skierowany do pracy w Collegium Marianum (1893-1901). Tam prosił biskupa o zgodę na wyjazd do Lipska, gdzie chciał się habilitować. Biskup miał jednak inne plany. W 1901 r. powołał go na proboszcza w Bytowie (18.07.1901 r.). Pracował w naszym mieście przez następne kilkanaście lat - do 1.04.1914 r.
Można powiedzieć, że właśnie w Bytowie rozwinęła się w pełni jego pasja naukowa. Napisał wtedy m.in. pierwszą monografię parafii bytowskiej (Die Pfarrei Bütow”, 1903) oraz wydał źródła dotyczące rekatolizacji ziemi bytowskiej i lęborskiej w XVII w. (1910). Pracę naukową kontynuował także gdy w 1914 r. bp. A. Rosentreter powołał go na wykładowcę w pelplińskim seminarium. Jak pisał ks. Henryk Mross: „Klerycy podziwiali jego fenomenalną pamięć i rozległą erudycję historyczno-etymologiczną oraz cenili go jako dobrego spowiednika. Był doskonałym znawcą źródeł krzyżackich, historii gospodarczej i osadnictwa na Pomorzu Gdańskim”.
Łącznie opublikował ponad 30 prac po łacinie, w języku niemieckim i polskim. Wydał wiele zbiorów źródeł, które są do dziś podstawą pracy badaczy pomorskiego średniowiecza i czasów nowożytnych (m.in. ważne dla nas dokumenty komturstwa człuchowskiego). Co istotne - choć rozstał się z Bytowem, to jednak do końca życia pisał o naszych stronach. Najważniejsze teksty dotyczyły miejscowej szlachty (np. Zur Geschichte des eingeborenen Adels im Lande Bütow, 1935).
W 1928 r. został dyrektorem archiwum diecezjalnego. Pełnił też wiele innych funkcji kościelnych. Główną jego pasją pozostała jednak nauka. Bardzo ważnym przy tym było, że w trudnych latach końca XIX i początku XX w., kiedy szalał nacjonalizm, potrafił zachować dystans i nigdy nie poddał się jego wpływom w badaniach. Ks. H. Mross pisał o nim: „Polot literacki łączył z benedyktyńską cierpliwością. Narodowości niemieckiej; w pracach naukowo-badawczych kierował się bezstronnością i obiektywizmem, zdobywając sobie uznanie i szacunek polskich uczonych”. Należał zarówno do niemieckich, jak i polskich towarzystw naukowych i to jeszcze w okresie zaborczym! Można powiedzieć, że był prawdziwie człowiekiem pomorskiego pogranicza, otwartym na ludzi, zakochanym w regionalnej historii, którą znał jak niewielu. Zmarł w lutym 1936 r. Pochowany został w Pelplinie.
Z całą pewnością zasługuje na to, aby jego dokonania popularyzować w naszym środowisku. Mam nadzieję, że uda się kiedyś przetłumaczyć choćby tylko najważniejsze jego prace o Bytowie i naszej ziemi. Oraz że za jakiś czas ufundujemy mu pamiątkową tablicę w bytowskim kościele, gdzie będzie ona widomym śladem niemiecko-kaszubsko-polskiej przeszłości naszej ziemi. Wreszcie liczę też, że pełniejsza jego biografia przedstawiona zostanie podczas planowanej na przyszły rok konferencji o znanych i zapomnianych badaczach Ziemi Bytowskiej (do biografii takiej przymierza się dr T. Rembalski).
COP
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie