Reklama

Zapłacisz za deszcz, zrób coś z opadem

26/08/2022 17:20

Burzowa ulewa, która przeszła nad Ziemią Bytowską 16.08., ani nie należała do najbardziej intensywnych, ani specjalnie długich. Wystarczyła jednak, by zalać kilka posesji w Bytowie. Co ciekawe, tym razem nie w nisko położonym centrum miasta, ale na północy, kilkadziesiąt metrów wyżej.
- Właśnie sygnały po ostatnich opadach od mieszkańców m.in. Jeziorek skłonił mnie do rozważenia wprowadzenia podatku od deszczu, jak potocznie nazywana jest opłata za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej. Tam deszczówka z części nieruchomości trafia wprost na ulice i potem zbiera się w najniżej położonych miejscach, albo też jest odprowadzana do kanalizacji deszczowej i również może wybić w innym miejscu, powodując podtopienia - mówi burmistrz Bytowa Ryszard Sylka. Podatek od deszczu gmina mogła wprowadzić już 4 lata temu. Ale na to się nie zdecydowano. Zgodnie z przepisami może obowiązywać tylko wobec właścicieli posesji mierzących ponad 3,5 tys. m2, a jednocześnie w 70% pokrytych zabudową i nawierzchniami nieprzepuszczalnymi (asfaltem, kostką brukową itd.), którzy nie zagospodarowują u siebie wody opadowej, tylko oddają ją poza nieruchomość. - Ze strony Ministerstwa Klimatu i Środowiska padła propozycja, by znowelizować prawo, przesuwając granicę wielkości działki objętej podatkiem do 600 m2, a jego łączną powierzchnię zabudowy i pokrycia nawierzchniami - do 50% - mówi R. Sylka. Gdyby do tego doszło, podatek od deszczu dotyczyłby znacznej części posesji mieszkalnych w gm. Bytów. Jego proponowana wysokość wynosić ma 1,5 zł/m2 rocznie. Natomiast dla nieruchomości wyposażonych w urządzenia do retencjonowania wody o pojemności poniżej 10% rocznego odpływu 90 gr/m2 za rok, zaś powyżej 10% odpływu 45 gr/m2 za rok.


Jak zaznacza głowa miasta, nowy podatek nie musi zacząć obowiązywać od przyszłego roku. - Można go wprowadzić za 2-3 lata, dając czas na przygotowanie się. Ci, którzy nie chcieliby go płacić, mogliby pomyśleć o zagospodarowaniu deszczówki ze swojego dachu u siebie na parceli. Np. zbierając ją i potem wykorzystując, m.in. do podlewania czy próbując rozsączyć. Sposobem jest też ograniczenie powierzchni utwardzonych, które nie wchłaniają wody - mówi R. Sylka.
W założeniach nowy podatek gminy powinny przeznaczać na finansowanie rozbudowy i utrzymanie sieci kolektorów deszczowych. Jednocześnie jednak ma skłaniać właścicieli posesji do zatrzymywania wody u siebie, zmniejszając jej pobór z sieci, a jednocześnie wprowadzając więcej do gruntu. To może mieć korzystny wpływ na większą zasobność naszych wód gruntowych, co przy obecnych zmianach klimatu ma duże znaczenie. 
Nie należy się jednak spodziewać, że wprowadzenie podatku całkowicie ograniczy zalewanie niżej położonych posesji. W mieście ciągle przybywa zabudowy i szczelnych nawierzchni, choćby chodników i ulic. Dobrze by było, gdyby woda z nich spływająca nie trafiała do kanalizacji, a potem do naszych rzek, tylko w znacznie większym stopniu niż dziś do gruntu lub zbiorników retencyjnych. 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do