
60 prac, na których uwiecznione zostały m.in. Skwierawy, ukazały się na wystawie autorstwa artysty od ponad czterech dziesięcioleci związanego z tą miejscowością.
Stanisław Szymański, z wykształcenia architekt, z zamiłowania i tradycji rodzinnych malarz, związany jest ze Skwierawami od ponad 40 lat. Zapytany, jak tu trafił, opowiada: - To bardzo ciekawa historia. Dowód na to, że naszym życiem rządzą niepozorne na pierwszy rzut oka wydarzenia. To było w 1978 r. Jechałem pociągiem w sprawach zawodowych z Gdyni do Szczecina. Po drodze wpadła mi w ręce gazeta „Kurier Polski”. Aby zabić czas w podróży, zacząłem ją przeglądać. W środku znalazłem ogłoszenie: „Siedlisko na letnisko”. Zaciekawiło mnie. Zaraz po powrocie wsiadłem w samochód i pojechałem do Skwieraw. Za wsią, blisko jeziora zobaczyłem mocno podupadłe zabudowania, za walącym się płotem. Nazywało się Widno. Wokół ani żywego ducha. Mimo wszystko to miejsce miało w sobie coś, co mnie urzekło. Poszedłem do najbliższego sąsiada, dowiedziałem się, gdzie mieszka właściciel tej ruiny, znalazłem go i... dowiedziałem się, że oferta nieaktualna, już komuś to obiecał. Szkoda, pomyślałem, ale coś mnie tknęło i zostawiłem mu namiary do siebie, na wszelki wypadek. Potem zapomniałem o sprawie. Jakież było moje zdumienie, gdy po kilku miesiącach zadzwonił telefon i w słuchawce usłyszałem, że oferta znów jest aktualna! Ucieszyłem się, ale wiedziałem, że sam nie dam rady tej ruiny postawić na nogi. Wbrew przysłowiu mówiły jaskółki, że najgorsze są spółki, wziąłem na wspólnika przyjaciela, Marka. I to była najlepsza decyzja. Wspólny cel, wspólna praca nad remontem Widna nie tylko nie poróżniła nas, ale wręcz umocniła naszą przyjaźń - opowiada S. Szymański.
Działo się to w czasach, kiedy nic w sklepach nie było. Materiały budowlane się zdobywało, a nie kupowało, a znalezienie uczciwej ekipy budowlanej graniczyło z cudem. - Nie było wyjścia. Przyjaciele każdej soboty po pracy (sobota była wtedy normalnym dniem roboczym!) wsiadali we Fiata 126p oraz Trabanta i jechali na Kaszuby. W Skwierawach, zakasawszy rękawy, ostro brali się do roboty. Gdy po odsunięciu starej szafy zawaliła się ściana, okazało się, że praktycznie cały dom trzeba postawić na nowo. Wielu na ich miejscu by się załamało. Ale oni potraktowali to jak wyzwanie. Pracowali metodycznie, kawałek po kawałku i zgodnie z wszystkimi zasadami. Po roku domek wyglądał jak nowy. O tym, jak solidnie został wyremontowany, świadczyć może fakt, że przetrwał w nienaruszonym stanie nawałnicę w 2017 r. - mówi.
Gdy S. Szymański studiował architekturę, program studiów zawierał bardzo dużą liczbę zajęć z malarstwa. Pod okiem najlepszych profesorów studenci doskonalili artystyczny warsztat. Wielu z nich maluje do dziś, a wśród nich jest S. Szymański. - Właściwie maluję od zawsze. Był okres, gdy intensywnie pracowałem i na malowanie po prostu brakowało czasu. Ono jednak cierpliwie na mnie czekało. Od jakiegoś czasu wiernie mi towarzyszy. Pracuję i mieszkam w Trójmieście, ale od lat każdą wolną chwilę spędzamy z żoną i dziećmi w Widnie. A teraz podczas pandemii praktycznie jesteśmy tu cały czas. Widno i Skwierawy to niezwykłe miejsca, gdzie człowiek odpoczywa, obcuje z naturą, nabiera dystansu do życia i gdzie chce się malować. Zresztą mój syn, też architekt, tu właśnie organizował plenery malarskie dla swoich kolegów studentów. Ale to było dawno, z 15 lat temu. Raz nawet zrobił plener otwarty, w którym uczestniczyli również mieszkańcy Skwieraw. Było kilku dorosłych i sporo dzieci - mówi malarz. Wszystkie prace można było po plenerach oglądać na wystawach.
Domek nie tylko odzyskał blask. Stał się miejscem wytchnienia i natchnienia dla S. Szymańskiego. Zarówno dom, jak i okolice Skwieraw, jezioro Fiszewo o różnych porach dnia i roku, zabudowania, bagienka i uroczyska uwiecznił na płótnach lub papierze. Sporą część tych obrazów w najbliższych dniach zostanie pokazana publiczności. Wśród przedstawionych 60 prac będzie można zobaczyć również inne uwiecznione przez artystę miejsca. Te, które zachwyciły go podczas podróży po Polsce i za jej granicami. Obraz z domkiem w Widnie i drugi, zachód słońca nad jeziorem Fiszewo, są tłem plakatów zapraszających na ekspozycję.
- Pomysł na to, by po latach zrobić kolejną wystawę, zrodził się w czerwcu podczas nocy kupały przy ognisku nad jeziorem Fiszewo. Można powiedzieć, że inicjatorami są mój syn Andrzej wraz z panią sołtys, Ewą Żywicką. Wspólnie doszli do wniosku, że skoro dwie poprzednie wystawy wzbudziły zainteresowanie mieszkańców, to najwyższy czas zorganizować trzecią - mówi S. Szymański.
29.08. otwarcie wystawy malarskiej S. Szymańskiego w Skwierawach zgromadziło niespodziewanie dużo ludzi. Niemal od początku sala wiejska pękała w szwach, a wciąż napływali następni goście. Podziwiano utrwalone ręką artysty widoki jeziora Fiszewo, łąk, roślinności bagiennej, uroczysk, rzeki Wdy, torów kolejowych biegnących do Bytowa, bytowskie uliczki, wiejskie chaty, oraz wspomnienia z podróży- krajobrazy Islandii i wędrówek po Polsce. Na wernisażu można było porozmawiać z twórcą i skosztować pysznych przystawek oraz ciast przygotowanych na tę okazję przez mieszkanki Skwieraw.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!