
Dziś to nie do pomyślenia, ale w 1993 r. wokół bytowskiego zamku rozegrano wyścig przełajowy. Wówczas w ramach jubileuszu 40-lecia sekcji kolarskiej Baszta zorganizowała aż 3 wyścigi dzień po dniu.
Pewnie był to jeden jedyny raz, gdy kibice kolarstwa w Bytowie mogli pasjonować się rywalizacją „błotniaków” na wzgórzu zamkowym. W dzisiejszych czasach nikt nie pozwoliłby na przeprowadzenie zawodów w tym miejscu. W 1993 r. co prawda też obawiano się, że kolarze mogą miejscami doprowadzić do osłabienia skarp i osunięcia się gruntu, ale pozwolono na rozegranie wyścigu.
Może decydujący wpływ miała argumentacja klubu, który w ten sposób chciał uświetnić jubileusz 40-lecia sekcji kolarskiej.
Baszta wówczas zorganizowała aż 3 ogólnopolskie wyścigi. Najpierw, w piątek 17.12., kolarze ścigali się w Kołczygłowach w parku nieopodal oczyszczalni ścieków, dzień później w Przechlewie, a na koniec w Bytowie wokół zamku. „Na trudnej technicznie pętli doszło do kilku groźnie wyglądających wypadków. Dwukrotnie musiało interweniować pogotowie. Na szczęście, żaden z kolarzy nie uległ poważniejszej kontuzji” - pisaliśmy wówczas w „Kurierze Bytowskim”.
W tamtym czasie przełajowcy Baszty należeli do krajowej czołówki i byli powoływani do kadry Polski, biorąc udział nawet w mistrzostwach świata. W zawodach w Bytowie też pokazali się z dobrej strony. Wyścig juniorów młodszych wygrał Grzegorz Bodnar, który triumfował też w wyścigach w Kołczygłowach i Przechlewie. W swoim mieście udało się stanąć na podium także Krzysztofowi Cierze, który w gronie młodzików zajął 3 lokatę (tak samo było w Kołczygłowach). Z czterech wyścigów oczywiście największe emocje wzbudzała rywalizacja seniorów. W tamtym czasie na przełajowych trasach ścigało się wielu wybitnych kolarzy. Na karkołomnej trasie najlepiej poradził sobie dobiegający już wówczas trzydziestki Sławomir Barul z Opteksu Opoczno, aktualny mistrz Polski. Na 2 miejscu rywalizację zakończył często przyjeżdżający na wyścigi w naszym mieście Tadeusz Korzeniewski z Rometu Wałcz. Ostatnie miejsce na podium przypadło będącemu wtedy w życiowej formie Ireneuszowi Pacyniakowi z POM Strzelce Krajeńskie (taka sama kolejność na 3 pierwszych miejscach będzie niespełna miesiąc później w mistrzostwach Polski). Dalszą lokatę zajął 19-letni Marek Galiński z Opteksu (zginął w wypadku samochodowym w 2014 r.), który dopiero rozpoczynał swoją wielką karierę kolarską. Późniejszy czterokrotny olimpijczyk tuż po starcie nadział się na studzienkę kanalizacyjną i zaliczył upadek. Basztę reprezentowali dwaj zawodnicy trenera Zbigniewa Cecota: Radosław Czapla, dla którego był to debiutancki sezon jako seniora, i Tomasz Natkaniec, który później został szkoleniowcem Baszty. Zajęli oni odpowiednio 9 i 10 lokatę. Lepiej poszło im 2 dni wcześniej w Kołczygłowach, gdzie Radek był trzeci, a Tomek szósty.
Wyścigi w Przechlewie i Bytowie były zaliczane do punktacji Grand Prix Polski. W „Kurierze Bytowskim” odnotowaliśmy: „Dla najlepszych w tych dwóch wyścigach przygotowano cenne nagrody rzeczowe. Nagrody ufundowali: INCOP (3 szafki), ZPSCh „Argos” (zamrażarkę), DABEW (2 rożna, świeczniki, bagażnik samochodowy na rowery) oraz PPH „Wega” (ocieplacze)”.
Kazimierz Kwidziński, prezes MLKS Baszta Bytów: - Trasa wokół zamku była krótka, liczyła ok. 1 km, co sprawiało nam sędziom dodatkowy kłopot, bo było dużo dubli, choć obsada w starszych kategoriach nie była aż tak liczna. Sytuacja taka, że zdublowani zawodnicy nie byli zdejmowani z trasy, była nieczytelna dla widzów, których sporo zgromadziło się m.in. przy stromym zjeździe spod murów w stronę byłej fosy wzdłuż ul. Podzamcze. Linię startu zlokalizowano w byłej fosie pełnej suchych liści, co było powodem protestu złożonego przez Marka Galińskiego, który kilka metrów od startu wywrócił się na ukrytej w nich betonowej pokrywie studzienki. Stracił kontakt z czołówką i przyjechał za podium.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!