
Jest popołudnie. W środku wsi zatrzymuje się samochód, choć wcześniej jego kierowca wcale tego nie planował. Podróżni wysiadają, oglądają wystawę, robią zdjęcia... - To u nas teraz dość częsty widok - mówią mieszkańcy Tuchomka, gdzie eksponaty pokazano na deskach ze starej stodoły.
Chwycili wiatr w żagle po ubiegłorocznym sukcesie w konkursie Piękna Wieś Pomorska, w którym zajęli drugie miejsce. Niedawno w centrum wsi, koło wiaty postawili nietypową wystawę sprzętu z minionych lat. - W ub. r. szwagierka, będąc na wyjeździe w powiecie białostockim, przysłała mi zdjęcie przedstawiające podobną. Opowiedziałam o tym niektórym mieszkańcom naszej wsi. Pomysł chwycił. W naszej miejscowości znalazło się idealne miejsce na tego typu inicjatywę - mówi Teresa Mondry-Dombrowska. - Opowiedziałyśmy o tym Gosi Świątek z Gminnego Ośrodka Kultury w Tuchomiu. Podpowiedziała, że na ten cel możemy się starać o dofinansowanie. Napisaliśmy wniosek do Partnerstwa Dorzecze Słupi. Otrzymaliśmy 1,6 tys. zł - mówi Regina Singpiel.
Jednak kiedy wzięli się do pracy, okazało się, że pieniędzy może nie wystarczyć. - Ceny, zwłaszcza materiałów budowlanych, poszły mocno do góry. Na szczęście mamy swoje dobre dusze w naszej wsi. Bardzo pomogli nam Andrzej Borzyszkowski, Przemysław Strzelecki oraz reszta mieszkańców, którzy zakasali rękawy - mówi Zbigniew Wenta, sołtys Tuchomka. Na miejsce wystawy wybrali plac w środku wsi. - A. Borzyszkowski zapewnił m.in. kotwy. P. Strzelecki wykonał metalowy stelaż. Konstrukcja została wbetonowana, aby była stabilna. Do niej przymocowano deski, które pozyskaliśmy ze zdemontowanej stodoły jednego z mieszkańców - mówi R. Singpiel. Prace trwały niespełna miesiąc. - Na jednym z zebrań wiejskich poprosiliśmy mieszkańców, by przejrzeli swoje stodoły, garaże czy piwnice w poszukiwaniu starych sprzętów. Odzew był spory. Wszystko, co zawisło na drewnianej konstrukcji, pochodzi z naszej wsi - tłumaczy Z. Wenta.
Mieszkańcy podzielili wystawę tematycznie. Część związana jest z zagrodą końską, inna to sprzęt domowy oraz ten do pracy w polu, ogrodzie i lesie. Znajdziemy m.in. sokownik, gofrownicę zamontowaną tak, by móc nią obracać, krajalnice do chleba, butelkę dla dziecka, tary do prania, pralkę franię, jeszcze działającą wagę. - Większość z tego, co powiesiliśmy, pochodzi głównie z lat 60. XX w. Ostatnio otrzymaliśmy także międlicę do lnu. To naprawdę bardzo rzadko spotykane urządzenie, które mało kto w ogóle zna - dodaje R. Singpiel. Na deskach zawisły także zdjęcia oprawione w stare okiennice. Na nich znaleźli się dawni mieszkańcy Tuchomka, m.in. dyrektor działającej tam w latach 60. szkoły razem z uczniami, nauczycielki czy mieszkańcy przy pracy. - Mamy jeszcze kilka starych fotografii, które na pewno niebawem zawisną - zapewnia R. Singpiel.
Oficjalne otwarcie wystawy zbiegło się z festynem wiejskim 16.07. - Wiejska zagroda, bo tak to nazwaliśmy, bardzo spodobała się miejscowym. Z założenia miało to być miejsce, które łączy pokolenia. I mamy wrażenie, że tak w istocie jest. Podczas otwarcia wysłuchaliśmy wielu historii starszych mieszkańców. Opowiadali, co do czego służyło, a przy okazji przywoływali anegdoty z minionych lat. Młodsi nie tylko słuchali, ale też czasami zadawali pytania. To była bardzo ciekawa lekcja historii. Mamy nadzieję, a wręcz liczymy na to, że będą przyjeżdżać do nas całe grupy uczniów. To idealne miejsce do przeprowadzania lekcji edukacji regionalnej - zapewnia R. Singpiel.
Eksponaty, które zawisły to nie wszystko. - Cały czas przyjmujemy stary sprzęt. Na pewno znajdziemy na nie miejsce. Jedną część chcemy poświęcić wędkarstwu/rybactwu. Drewno na bieżąco będziemy konserwować, bo wystawa jest całoroczna. Na górze został wykonany daszek, aby uchronić konstrukcję przed czynnikami atmosferycznymi. Mamy plan, aby część większych eksponatów, jak m.in. międlicę przymocować wewnątrz stojącej obok wiaty. Musimy tylko zakryć część ścian, aby eksponaty nie miały styczności m.in. z deszczem - wyjaśnia R. Singpiel. - Mamy też do sprowadzenia stary, choć nadal użytkowany wóz - tłumaczy Z. Wenta. - Marzy nam się, aby mieszkańcy innych miejscowości poszli w nasze ślady i też stworzyli u siebie coś takiego. Możemy być mocno zaskoczeni tym, co jeszcze znajdziemy w starych stodołach czy piwnicach. Często widzimy, że przejeżdżający zatrzymują się, aby zobaczyć naszą wystawę. To ciekawe to nie tylko młodzi, ale też i nieco starsi. Taka np. tara do prania czy frania na pewno budzą sentyment - mówi T. Mondry-Dombrowska.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!