To przez głupi żart. W Kramarzynach spiętrzona woda groziła rozmyciem drogi

Groziło przerwaniem nasypu, po którym biegnie gminna droga. W Kramarzynach ktoś zatkał deskami przepust, a spiętrzona woda zaczęła się przelewać przez drogę. Zagrożenie zażegnali strażacy.

Dawniej Struga Kramarzyńska napełniała staw kramarzyńskiego młyna. Dziś nikt tam mąki nie miele, po dawnej funkcji pozostała jedynie nazwa ulicy - Młyńska. 2 lata temu na zlecenie gminy zlikwidowano tamtejszy most, zastępując go nasypem, w którym zainstalowano rurę dużej średnicy, by wody Strugi mogły swobodnie przepływać. Z powodu dużego spadku (ok. 7 m) dodatkowo poniżej ustawiono betonową kaskadę, która zabezpieczała koryto przed erozją. Jednak ktoś z drugiej strony przyblokował przepływ wody, tak że ta zaczęła się spiętrzać. Poziom zalewiska podniósł się zwłaszcza po intensywnych opadach minionym tygodniu, kiedy to spadło grubo ponad 50 mm, czyli tyle, ile w cały miesiąc. 21.02. musieli interweniować strażacy. Woda zaczęła przelewać się przez drogę, grożąc jej rozmyciem.

Na miejscu zjawiły się ekipy z Trzebiatkowej, Kramarzyn, Tuchomia, Brzeźna Szlacheckiego, Nowych Hut, Piaszna, Ciemna, Niezabyszewa i Bytowa. Strażacy zaczęli wypompowywać wodę z zalewiska i odblokowywać przepust. Okazało się, że ktoś zastawił go deskami.

- Zgłosiliśmy sprawę policji - mówi wójt Jerzy Lewi Kiedrowski, dodając: - Nasz dróżnik jesienią sprawdzał ten przepust i wtedy niczego niepokojącego nie zauważył. Nie dostrzegł desek blokujących przepust, bo te już wtedy znajdowały się pod wodą. Poleciłem mu, by zaopatrzył się w bosak. Kiedy następnym razem będzie kontrolował, co się tam dzieje, użyje go, by sprawdzić, czy aby coś nie blokuje przepływu.

Jednocześnie wójt zapewnił, że średnica przepustu jest dostateczna, nawet dla tak dużego przepływu, jaki notowany jest w ostatnim czasie. - Byłem tam po akcji. Struga wypełniała rurę tylko w połowie - powiedział nam.