
Trwają przygotowania do modernizacji kolejnego odcinka trasy wojewódzkiej 209 z Borzytuchomia do Kołczygłów. Niedawne konsultacje z mieszkańcami uświadomiły im, że kosztem lepszej i bezpieczniejszej trasy czasami trzeba będzie się pogodzić z trudniejszymi wjazdem na własną posesję czy chociażby zaparkowaniem pod lokalnym sklepem. Pod koniec 2019 r. zakończyła się przebudowa pierwszego, 8-kilometrowego, odcinka drogi. Mijają właśnie dwa lata, od kiedy kierowcy z niego korzystają. Większość już zapomniała, jak droga wyglądała jeszcze niedawno. W bolesny sposób można sobie to przypomnieć na wjeździe do Borzytuchomia, gdzie pierwszy etap przebudowy się zakończył.
CHAOS W CENTRUM
Mijając tablicę radarową, uświadamiającą, że przed terenem zabudowanym trzeba zdjąć nogę z gazu, dosłownie przenosimy się w czasie. Niestety, wstecz. Droga przecinająca stolicę tej podbytowskiej gminy przypomina czasy słusznie minione. Krzywe i dziurawe chodniki, rozjeżdżone pobocza i wyboista, połatana jezdnia świadczą, że niewiele się tu zmieniło. Nostalgiczne wspomnienia przywołuje również dawna restauracja „Pstrąg”, którą mijamy po prawej stronie. Dziś tylko najstarsi pamiętają organizowane tam dansingi. Niestety, od lat niczego tam nie zjemy. Za to możemy zaopatrzyć się w materiały budowlane wystawione również na dawnym restauracyjnym tarasie. Jednak intensywny ruch na jezdni szybko przywraca nas do rzeczywistości i zmusza do czujności. Tym bardziej że miejscami trudno domyślić się, gdzie kończy się jezdnia, a gdzie zaczyna parking. Do tego dochodzą piesi idący skrajem i kierowcy parkujący w każdym możliwym miejscu. Tak dojeżdżamy do ścisłego centrum Borzytuchomia, gdzie działają m.in. sklepy, Urząd Gminy i Gminna Biblioteka i Ośrodek Kultury, a naprzeciwko stoi parafialny kościół. Utwardzone asfaltem szerokie pobocze pełni jednocześnie rolę parkingu, placu manewrowego i chodnika. Wśród postawionych w poprzek pojazdów rozmawiają sobie dwaj znajomi. Tuż obok wyłaniająca się zza zaparkowanego samochodu kobieta czeka na możliwość przemknięcia przez jezdnię. Luki między autami nie może dostrzec, bo o tej porze dnia przez wieś przetacza się potok osobówek, ciężarówek, traktorów, koparek, motorowerów i wszystkiego innego, co ma koła. Każdemu się spieszy. Niestety, nikt nie jest zainteresowany zatrzymaniem się i przepuszczeniem pieszej przez jezdnię. Zrezygnowana kobieta w końcu idzie kilkadziesiąt metrów dalej, na wyznaczone przejście dla pieszych.
Ten komunikacyjny chaos w centrum wsi wbrew pozorom ma też swoje zalety. Łatwiej można znaleźć miejsce do zaparkowania np. aby zrobić zakupy, ostrzyc się u fryzjera czy załatwić sprawę w Urzędzie Gminy. Zwłaszcza kiedy jest się miejscowym i zna się co i jak. To nic, że jest trochę niebezpiecznie, że brakuje miejsca dla pieszych.
Z RONDEM I JEDNYM WYJAZDEM
Tymczasem niedawno we wsi odbyło się spotkanie z projektantami przebudowy trasy wojewódzkiej. Niektórym miny zrzedły. Właściciele sklepów obawiają się, że przez nią ich interesy ucierpią. Wszystko przez uporządkowanie wyjazdów i wytyczenie parkingów, które pomieszczą mniej pojazdów, niż dziś udaje się tu upchnąć. - Myślę, że szybko odbije się to na naszych obrotach. Będzie słabo, jak klienci nie będą mogli podjechać pod sklep - uważa Wojciech Piątek. Przy jego sklepie projekt przewiduje niewielki parking, na 8 pojazdów. - Wjazd na ten postój ma się znajdować koło Urzędu Gminy. Przekonywałem projektanta, aby zrobić więcej miejsc, ale stwierdził, że się nie da. Obawiam się, że stracę klientów, jeżeli nie będą mieli gdzie zaparkować. Już dziś większość miejsc przy sklepie zajętych jest przez pracowników gminy. Ich samochody stoją tu cały dzień. Jak parking będzie jeszcze mniejszy, to odbije się to kosztem tych, którzy odwiedzają mój sklep. Staram się u wójta, aby po przebudowie ustawił tabliczkę, że parking przeznaczony jest dla naszych klientów. Powinien też zrobić wszystko, aby zwiększyć liczbę miejsc parkingowych, nawet kosztem chodnika, który w tym miejscu nie musi być tak szeroki, jak przewiduje projekt. Brak parkingu utrudni nie tylko dostęp do sklepu, ale również do apteki działającej tuż obok - mówi W. Piątek.
Projektanci nowej drogi dla uporządkowania ruchu i poprawę bezpieczeństwa, robią wszystko, aby ograniczyć liczbę wjazdów na drogę wojewódzką. Swoją dotychczasową bramę na podwórko będzie musiała prawdopodobnie przenieść rodzina Trzebiatowskich mieszkająca tuż przy wyjątkowo obszernym skrzyżowaniu trasy wojewódzkiej z powiatówką w stronę Struszewa. Zgodnie z projektem w tym miejscu ma bowiem powstać rondo. - Nie poszłam na ostatnie spotkanie informacyjne, bo byłam w pracy. Słyszałam, że koło naszego domu powstanie duże rondo, ale nie wyobrażam sobie, aby zamknęli nam główny wyjazd. Co prawda mamy drugi, ale od dawna nie jest używany. Nawet gmina nie wiedziała o jego istnieniu i chciała nam go zamknąć, kiedy budowano chodnik. Od 1946 r., kiedy nasza rodzina tu mieszkała, mieliśmy dwa wjazdy. Działała tu kuźnia, którą prowadził mój teść, Trzebiatowski. Gospodarze jedną stroną wjeżdżali, a drugą wyjeżdżali - opowiada Małgorzata Trzebiatowska z Borzytuchomia. Teraz projekt przewiduje wjazd na ich podwórko jedynie z ul. Dworcowej.
JEDZIEMY DALEJ
Mijając skrzyżowanie z drogą gminną i powiatówką, udajemy się w stronę Kołczygłów. Jedziemy wymęczoną nawierzchnią z koleinami, które sprawiają wrażenie, że samochód porusza się jak po torach. Przypomina, że drogą przez ostatnie kilkadziesiąt lat przejechały miliony pojazdów, w tym tych najcięższych. Tak dojeżdżamy do Jutrzenki, gdzie do rozwagi i zdjęcia nogi z gazu od kilku lat zmusza fotoradar. Po prawej stronie mijamy niewielki sklep z rodowodem sięgającym działającego tu kiedyś GS-u. Jego nowa właścicielka też ma obawy, że przebudowa nie wpłynie korzystnie na obroty. Dziś jej klienci mogą zjechać z trasy wojewódzkiej wprost pod drzwi sklepu. Projekt drogowców przewiduje, że w przyszłości najpierw będą musieli zjechać w boczną drogę i dopiero z niej dostać się w okolice sklepu. Wyasfaltowany plac zniknie też kilka kilometrów dalej, przed sklepem w Barnowcu, gdzie dziś swobodnie każdy może zjechać z trasy wojewódzkiej, by stanąć tuż przy.
Dalej, pokonując łuk drogi przecinającej skraj rozległej doliny na obrzeżach Kołczygłów, wjeżdżamy do kolejnej stolicy gminnego samorządu. Po wdrapaniu się na wzniesienie przed nami rozpościera się prosta. Droga rozcinająca miejscowość na dwie połowy tętni życiem. Kierowcy odwiedzający Kołczygłowy tylko przejazdem, a więc spieszący się, muszą być czujni, bo trasa na kilkusetmetrowym odcinku usiana jest wjazdami i parkingami. I właśnie to po przebudowie ma zostać uporządkowane. - Byłam w urzędzie, aby zapoznać się z tym, co projekt przewiduje przed naszym sklepem. Od piekarza wzdłuż naszej posesji przebiega chodnik, przez który wyznaczono trzy zjazdy. Jeden prowadzi do nas. Niestety, prawdopodobnie zniknie możliwość zaparkowania przed naszym sklepem, co teraz jest wygodne dla klientów, bo nie muszą daleko nosić zakupów. Po przebudowie możemy stracić część kupujących. Nie wiem, kto nam zrekompensuje straty. Na szczęście jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że naprzeciwko funkcjonuje duży parking przykościelny, z którego też można skorzystać, chociaż przejście przez ulicę w godzinach szczytu, kiedy samochód jedzie za samochodem, to spore utrudnienie - mówi Bożena Piatczyc, właścicielka sklepu spożywczego.
Jednym ze szczęściarzy, którego klienci zachowają wygodny dojazd, jest właściciel przydrożnego baru o włoskiej nazwie „Napoli”. Wbrew pozorom oprócz pizzy można tam zjeść również pyszne dania kuchni polskiej, o czym sami się przekonaliśmy, zamawiając grochówkę i stek wieprzowy. Nawet po przebudowie klienci będą mogli podjechać pod próg tej jadłodajni. - Byłem na spotkaniu konsultacyjnym zorganizowanym z projektantami. Jestem zadowolony, mam 6 miejsc parkingowych bezpośrednio przy lokalu. Oprócz tego jest wjazd z ul. Wąskiej na zaplecze naszej posesji, gdzie też są parkingi. Myślę, że nasi klienci będą zadowoleni - mówi Jarosław Malkiewicz, właściciel „Napoli”.
BUDOWLANA NIEWIADOMA
Mimo spotkań z projektantami obawy części lokalnych handlowców niekoniecznie ziszczą się w najbliższym czasie. Jedyne co pewne, to fakt, że ten etap kapitalnego remontu ważnej dla mieszkańców Ziemi Bytowskiej trasy wojewódzkiej ma się zakończyć na wyjeździe z Kołczygłów. Ale to, kiedy się rozpocznie, nie zostało jeszcze określone, mimo że dokumentacja powinna być niebawem gotowa. Wciąż nie wiadomo bowiem, skąd samorząd wojewódzki weźmie na to środki. Jedną z opcji jest złożenie wniosku do Polskiego Ładu. Jednak czy będzie to ten program, czy też inny, jeszcze nie wiadomo. Na pewno zaś kasa wojewódzka sama sobie ze sfinansowaniem przebudowy 209 nie poradzi.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!