
W Ugoszczy nie ma już cegielni ani młyna. Niebawem może zniknąć również łącząca je droga. Ta, z której dziś korzystają mieszkańcy, należy do prywatnej osoby. Tymczasem gminna, biegnąca tuż obok, od lat leży zarośnięta i nieprzejezdna. 30 lat temu nie dokończono ich zamiany. Dziś transakcja wydaje się niemożliwa.
- Wspólnie z żoną kupiłem kiedyś działkę, na której znajdowała się cegielnia. Okazało się, że naszą nieruchomość przedziela gminna droga. Była sporym utrudnieniem dla prowadzonej działalności, bo znajdowała się między halą a piecem cegielnianym. Komplikowało to transport i magazynowanie cegły. W połowie lat 90. zaproponowałem ówczesnemu wójtowi gminy zamianę działek. Uzgodniliśmy, że wydzielę ze swojej nieruchomości grunt, na którym zrobię nową drogę. W zamian przejmę fragment biegnący przez cegielnię. Zgodnie z umową zleciłem geodecie wydzielenie działki, a na swój koszt wykonałem nową drogę. Wyrównałem teren i utwardziłem nawierzchnię gruzem z cegły. Mieszkańcy cieszyli się, bo nowa droga była wygodniejsza, bez stromego podjazdu, który miał stary fragment. Ja też byłem zadowolony, bo mogłem zagospodarować gminną drogę - opowiada Edward Żbikowski, były właściciel cegielni w Ugoszczy.
I być może wszystko do dziś byłoby, dobrze gdyby kilka lat później nie popsuła się koniunktura na materiały budowlane. - Interes zaczął kuleć, dlatego postanowiliśmy sprzedać nieruchomość, na której znajdowała się cegielnia. Niestety, formalności zamiany z gminą nie zostały dopełnione i wraz z zakładem sprzedałem drogę, z której od kilku lat już korzystali mieszkańcy. Nowy właściciel też nie był zainteresowany uregulowaniem sprawy. Rzecz do dziś nie została doprowadzona do końca - mówi E. Żbikowski. Efekt tego jest taki, że droga, z której od kilkudziesięciu lat korzystają mieszkańcy, należy do prywatnego właściciela, a gminna droga została zasypana gruzami, rozkopana i w najlepsze zarasta. - Szukałem, ale nie mogę znaleźć umowy, w której gmina zgodziła się na zamianę gruntu. Formalnie droga wciąż należy do nowego właściciela terenu po cegielni - mówi E. Żbikowski.
Jak to zwykle bywa, problemy pojawiły się po latach. - Jeździłem starą drogą i pamiętam, że była stroma. Dlatego ucieszyliśmy się z budowy nowej. Przez lat korzystania jej nawierzchnia się zepsuła. Zrobiły się koleiny, a podmokły teren sprawia, że po deszczach trudno tam przejechać. Od lat zwracamy się do gminy o remont tego odcinka. Odpowiedź urzędników zawsze jest ta sama, że drogi robić nie mogą, bo nieruchomość nie należy do gminy. Ostatnio pani w urzędzie powiedziała, że naprawiłaby nawierzchnię, ale boi się awantury ze strony właściciela. Ręce opadają. Za chwilę okaże się, że nie będziemy mogli przejechać z cegielni do młyna. Jeżeli droga jest prywatna, to powinno się przeprowadzić do końca zamianę lub ją odkupić. Jeżeli się nie da, to niech gmina naprawi starą drogę - mówi Zenon Kaczmarek z Ugoszczy.
Na razie właściciel terenu nie zabrania przejazdu. - Ostatnio miał pretensje do nas o to, że naliczamy mu podatek za drogę, z której korzystają mieszkańcy. Znając sytuację, zapowiedziałem, że umorzymy podatek za tą część nieruchomości. Jednocześnie zaproponowałem odkupienie przez gminę 737 m2, zajętych pod dziś użytkowaną drogę. Mieszkaniec Ugoszczy złożył już do nas pismo w tej sprawie - mówi Bogdan Ryś, wójt Studzienic. W normalnej procedurze kolejnym krokiem byłaby wycena nieruchomości przez rzeczoznawcę. Po przyjęciu stosownej chwały o zgodzie na nabycie nieruchomości, wójt mógłby się spotkać z właścicielem u notariusza, aby sfinalizować transakcję. Niestety, w tym wypadku sprawa okazuje się bardziej skomplikowana, nieruchomość jest bowiem obciążona należnościami. - Przejmując działkę, rozwiązalibyśmy problemy mieszkańców z przejazdem, ale gmina mogłaby mieć kłopot. Wraz z nabyciem obciążonej nieruchomości musielibyśmy spłacić ciążące na niej zobowiązania. Wystąpiliśmy do naszego radcy prawnego z zapytaniem, czy drogę można wyłączyć z księgi wieczystej. Jeżeli to będzie możliwe, rozpoczniemy procedurę przejęcia lub dokończymy zamianę dróg - zapowiada B. Ryś. Wójt nie ukrywa, że alternatywne rozwiązanie jest zbyt drogie. - Odbudowa starej drogi nie wchodzi w grę, bo koszt tego byłby ogromny, a i tak mieszkańcy nie byliby zadowoleni, bo ukształtowanie terenu sprawia, że powstałby wyjątkowo stromy podjazd. Liczę, że ostatecznie będzie możliwe wyłączenie tej nieruchomości i uporządkowanie statusu drogi - mówi wójt Studzienic.
Mieszkańcy Ugoszczy ze zniecierpliwieniem czekają na finał tej sprawy, tym bardziej że to nie jedyne zmartwienie związane z komunikacją. Od wielu lat do gospodarstw sąsiadujących z dawną cegielnią jedyny dojazd prowadzi przez tereny PKP. Kilkusetmetrowa gruntówka prowadząca wzdłuż torowiska Bytów - Lipusz, formalnie nie jest nawet drogą. Gmina Studzienice rozpoczęła starania, aby również tę zaległość uporządkować. - Chcemy przejąć fragment drogi wzdłuż torów od PKP. Wysłaliśmy im do zatwierdzenia mapy z zaznaczonym gruntem, który nas interesuje. Formalności związane z terenami kolejowymi zawsze są długotrwałe, jednak mam nadzieję, że w końcu gminie uda się przejąć wszystkie nieruchomości, które zapewnią dojazd mieszkańcom tej części Ugoszczy - obiecuje B. Ryś.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!