Reklama

Nowa chlewnia w Nakli? Mieszkańcy są podzieleni

25/03/2021 17:20

Rolnik z Nakli chce powiększyć swoją hodowlę. Rozpoczął starania o zgodę na budowę nowej chlewni na 1,8 tys. tuczników. Inwestycja zaniepokoiła część mieszkańców wsi. Pod protestem przeciw budowie chlewni podpisało się już 120 osób. - Liczymy, że wpłynie to na decyzję wójta i zablokuje tę budowę - mówi mieszkanka Nakli.

Pod koniec lutego w Biuletynie Informacji Publicznej Gminy Parchowo ukazało się ogłoszenie o wszczęciu postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy tuczarni świń w tzw. systemie bezściółkowym. Kilka dni później o sprawie zrobiło się głośno, bo część naklan uważa, że inwestycja źle wpłynie na rozwój miejscowości i ich życie.

- Coraz więcej osób się tu buduje. Ludzie kupili działki i wzięli kredyty na domy, aby spokojnie mieszkać. Wiedzieliśmy, że w pobliżu jeden z gospodarzy prowadzi hodowlę świń i to zaakceptowaliśmy. Gdybyśmy jednak wiedzieli, że chce dwukrotnie ją powiększyć, pewnie poszukalibyśmy innego miejsca - żali się jedna z mieszkanek wsi sprzeciwiająca budowie chlewni w pobliżu Nakli. - O tej porze roku nie ma fetoru, jednak latem są dni, kiedy nieprzyjemne zapachy docierają do naszych domów. Pogodziliśmy się z tym, ale nie możemy pozwolić, aby pod naszym nosem ktoś wybudował jeszcze jedną chlewnię i prowadził hodowlę na tak dużą skalę. Tu nie chodzi o jedną krowę czy świnię, a o 2 tys. tuczników. Jak świń będzie dwa razy więcej, fetor też będzie mocniej odczuwalny, bo przybędzie wywożenia obornika. Z wiatrem smród dotrze do wsi. Najbardziej odczują to mieszkańcy najbliżej położonego nowego osiedla, gdzie mieszkają małżeństwa z małymi dziećmi - żali się kobieta, która już podpisała się pod protestem. - Zebraliśmy poparcie 120 mieszkańców wsi, którzy sprzeciwiają się budowie chlewni. Liczymy, że kiedy wójt zobaczy, jakie jest stanowisko mieszkańców Nakli, zablokuje rozbudowę. Walczymy tylko o normalne warunki życia. Nikt nie ma pretensji do gospodarza o to, co już ma, ale nie zgadzamy się na powiększanie hodowli. Wiadomo, że świnia nie pachnie, a w okolicy gospodarstwa powstają nowe domy. Niektórzy już mieszkają, inni dopiero zamierzają się wprowadzić. Wiem, że część osób wydzieliło działki budowlane, które chcą sprzedać, ale kto, je kupi, jeśli będzie śmierdziało - mówi mieszkanka Nakli uczestnicząca w zbiórce podpisów. 

Sprawca całego zamieszania, Wojciech Kuczkowski, mieszkający na wybudowaniach kilkaset metrów za wsią dopiero kilka dni temu dowiedział się, że we wsi szykuje się protest przeciw jego planom rozbudowy gospodarstwa. Rolnik uspokaja. - To nie będzie nic wielkiego. Obok istniejącej chlewni chcę postawić jeszcze jedną, podobną, ale znacznie nowocześniejszą. Podobnie jak do tej pory trzodę będę karmił na mokro, czyli omłotami browarnianymi, serwatką i pulpą ziemniaczaną. Można powiedzieć, że to ekologiczna produkcja. Nasi odbiorcy, ubojnia Lis i Skiba, chwalą wyjątkową jakość i smak mięsa z naszych świń. Chcieliby kupować tylko nasze. W tej chwili mamy jednak problem z płynnością produkcji. Podpisując umowy na odbiór omłotu, też muszę zapewnić, że wezmę odpowiednie ilości. Dodatkowa chlewnia rozwiązałaby te problemy. Sama inwestycja jest kosztowna i na pewno wiązała się będzie z wzięciem kredytów. Myślę, że potrwa kilka lat. Budynek też zostanie tak zaprojektowany, aby nie był uciążliwy dla otoczenia - zapewnia W. Kuczkowski.

Gospodarz przyznaje, że protest go zaskoczył. - Działalność prowadzę od lat. Mieszkam tu i zależy mi, aby hodowla nie była uciążliwa dla innych. Nad gospodarstwem zamontowałem wiatrokierunkomierz. W zależności od tego, co pokazuje wybieram pola, na które wylewam gnojowicę, aby wiatr nie niósł zapachu do domostw. Aby fetor nie dokuczał w Nakli, pole zaraz jest zaorywane. Naprawdę robię, co mogę, aby moje gospodarstw było jak najmniej uciążliwe. Jestem tuż przed zmianą wentylacji. Wydam blisko 100 tys. zł tylko po to, by specjalnymi wyciągami fetor z chlewni skierować jak najwyżej. W ten sposób nieprzyjemne zapachy ominą miejscowość. Płacimy też za tzw. EM, czyli dodatki do paszy, które poprawiają trawienie i powodują, że w gnojowicy jest mniej amoniaku odpowiedzialnego za nieprzyjemny zapach. Wybudowałem też duży, kryty zbiornik w którym gnojowica w odpowiednich warunkach fermentuje, co sprawia, że podczas wywożenia na pole znacznie mniej śmierdzi. Zainwestowałem w nowy beczkowóz, aby nawożenie pół odbywało się sprawinie i szybko. To wszystko dowodzi, że robię wszystko, aby nikt z powodu mojej hodowli nie cierpiał - mówi W. Kuczkowski. Przyznaje, że rozumie obawy mieszkańców Nakli. - Ale z drugiej strony niech protestujący powiedzą, gdzie mam prowadzić swoją działalność. Rodzinne gospodarstwo mamy w centrum Nakli. Jakieś 20 lat temu rozpocząłem hodowlę na wybudowaniach, z dala od innych domostw, aby nikomu nie przeszkadzało. Teraz ktoś się wybudował obok mnie i protestuje, że mu śmierdzi. Jak nie tu, to gdzie można hodować świnie? - pyta W. Kuczkowski.

Wieś jest podzielona. - To jeden z lepszych gospodarzy. Takiego porządku jak on to chyba nikt nie ma. Wszystkiego sam się dorobił, brał kredyty, ryzykował i wyszedł na prostą. Jak może inwestować, nie powinno się mu tego zabraniać. Chociaż mieszkam blisko, to zgrzeszyłbym, gdybym powiedział, że jest uciążliwy. Jak coś zaśmierdzi, to tylko w czasie, gdy coś czyści lub wywozi. Trwa to krótko i da się z tym żyć. W końcu mieszkamy na pustkach. Jak nie tu, to gdzie świnie można hodować? - mówi jeden z sąsiadów. Niejednoznacznie do budowy chlewni podchodzą też mieszkańcy nowego osiedla domków jednorodzinnych powstających jak grzyby po deszczu w kierunku Sylczna. - Znam tego gospodarza i nie mogę złego słowa o nim powiedzieć. Jak coś trzeba, to pomoże, a gospodarstwo prowadzi wzorowo. Nie odczuwamy, że sąsiadujemy z hodowlą świń. Myślę, że jak powiększy hodowlę, to nic się nie zmieni. Budując się na wsi, liczyliśmy się z tym, że czasami zaleci smrodem - mówi mieszkaniec jednego z nowych domów jednorodzinnych na obrzeżach Nakli, który nie podpisał się pod protestem.

Wójt Parchowa przyznaje, że do Urzędu Gminy wpłynął wniosek o wydanie warunków środowiskowych na budowę nowej chlewni, która pomieści blisko 2 tys. tuczników, ale decyzji w tej sprawie póki co nie podjął. - Na razie tylko słyszałem o szykującym się w tej sprawie proteście i zbieranych podpisach pod petycją. Oficjalnie jednak nic na razie nie dotarło. Odebrałem kilka telefonów od zaniepokojonych tą inwestycją mieszkańców. Część osób zbudowała tam sobie domy, inni wyznaczyli działki na sprzedaż. Gdyby wcześniej wiedzieli, że gospodarz zamierza rozwinąć swoją działalność, nigdy by nie zdecydowali się zamieszkać w pobliżu. Rozumiem zaniepokojenie, bo z tego typu hodowlą wiąże się zapach, który jest niemierzalny. Jednemu pachnie, dla innego to fetor nie do wytrzymania. Niemniej wnioskodawca przedstawił nam gotowy raport oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko. Inwestycja ma być zlokalizowana w obrębie jego działki, a grunt rolny jest przeznaczony pod tego typu inwestycje. Aby uzgodnić decyzję środowiskową, dokumentację zebraną podczas postępowania odesłaliśmy do sanepidu, Wód Polskich i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Dopóki nie dostaniemy ich opinii, nie będę się wypowiadał co do przyszłej decyzji. Dziś też za wcześnie, aby powiedzieć kiedy zostanie podjęta - mówi Andrzej Dołębski, wójt Parchowa.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do