Reklama

Zamiary dzierżawcy jeziora Sierżenko (nie)zgodne z przepisami

31/10/2021 15:20

- Zamiary dzierżawcy jeziora Sierżenko powinny być zgodne z zapisami planu miejscowego i nie szkodzić środowisku przyrodniczemu - piszą urzędnicy ratusza w liście do starosty, który zbiornik rok temu wydzierżawił. - Na wszystko mam zgodę - przekonuje dzierżawca akwenu.

Ponad rok temu, po tym jak umowa z Polskim Związkiem Wędkarskim wygasła, jezioro Sierżenko, ponad 15-hektarowy zbiornik między Sierznem a Ugoszczą, zostało wydzierżawione prywatnej osobie. Nowy użytkownik akwenu przystąpił do utworzenia tam specjalnego łowiska karpiowego. Prace rozpoczął m.in. od odkrzaczenia i wycinki części drzew porastających brzegi jeziora. Powstało nad nim też prowizoryczne obozowisko. - Od momentu, kiedy pojawił się nowy dzierżawca, otoczenie jeziora zaczęło się zmieniać. Na miejscu wyciętych krzaków i olch najpierw pojawiła się stara przyczepa kempingowa. Potem przybywały kolejne sterty desek, piasku, jakieś ogrodzenia z budą dla psa, a nawet namiot. Do niedawna dziewicze i urokliwe miejsce zaczęło przypominać dzikie obozowisko. Przy brzegu stoi jakaś klatka na ryby, na jeziorze pływają plastikowe pojemniki unoszące się jak boje na wodzie - mówi jeden ze spacerowiczów. Informacja o tym, co dzieje się na brzegu jeziora Sierzenko, we wrześniu dotarła do pracowników Urzędu Miejskiego w Bytowie. - Pracownicy wydziału przeprowadzali wizję nieruchomości sąsiadujących z jeziorem. Będąc obok jeziora, zaobserwowali przekształcenie linii brzegowej Sierżenka. Teren został pozbawiony roślinności - mówi Bernadeta Cybula, kierownik wydziału spraw rolnych i ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim w Bytowie. Mimo że użytkownik nieruchomości miał stosowną zgodę na usunięcie obumarłych drzew i krzewów, o zastałej sytuacji postanowiono poinformować powiat. - Starosta bytowski został powiadomiony jako właściciel nieruchomości, gdyż to na nim spoczywa obowiązek dbania o nieruchomość i jej walory, w tym przyrodnicze. Burmistrz wyraził swoje zaniepokojenie działaniami wokół jeziora. Informacja jest sygnałem o konieczności podjęcia rozmów z dzierżawcą i ustaleniu zakresu planowanych przez niego działań oraz wpływu tych działań na przyrodę. Plan miejscowy wyraźnie wskazuje dopuszczalne zagospodarowanie gruntu, a zamiary dzierżawcy powinny być zgodne z zapisami planu miejscowego i nie szkodzić środowisku przyrodniczemu - mówi B. Cybula.
Chodzi o przyjęty ponad 10 lat temu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego „Uroczne”, obejmujący m.in. teren przy akwenie. W miejscu, gdzie usunięto zakrzaczenie, wycięto kilkadziesiąt drzew i stworzono prowizoryczne obozowisko. Tymczasem zgodnie z zapisem zagospodarowanie podstawowe dla tego terenu nakazuje utrzymanie stanu naturalnego. W uchwale przyjmującej dokument można przeczytać m.in. o dopuszczalnych działaniach, to: „Zagospodarowanie niezbędne dla prawidłowego zgodnego z przeznaczeniem podstawowym użytkowania terenu, uniemożliwiające penetrację terenów brzegowych poprzez skanalizowanie ruchu przez system ciągów pieszych i miejsc pobytu czasowego. Jednocześnie bezwzględnie zakazuje wszelkiego zagospodarowania”. W opisie czytamy jeszcze, że nie wolno tam pozwolić na:  „Wszelkie zagospodarowanie niezwiązane z funkcją przeznaczenia podstawowego bądź związane z użytkowaniem terenu w sposób niszczący wartość przyrodniczą brzegu zbiornika wodnego i doprowadzającym go do degradacji”.
Dzierżawcy jeziora Sierżenko nic nie wiedzą o zastrzeżeniach dotyczących ich działalności wokół jeziora. - Nie otrzymaliśmy żadnego pisma ani informacji - mówi zdziwiony Łukasz Przecherka, który wspólnie ze swoją partnerką zamierza na Sierżenku stworzyć specjalne łowisko karpiowe. - Na wszystko mamy zgody. Wystąpiliśmy do starostwa o zgodę na wycinkę suchych i chorych drzew wokół jeziora. Urzędnik zaznaczył ponad 170 drzew przeznaczonych do usunięcia. Na tej podstawie starostwo wystąpiło do gminy Bytów o zgodę na wycinkę. Gdy ją otrzymało, jako dzierżawcy jeziora wykonaliśmy wszystko we własnym zakresie. Zostało to potem skontrolowane. Nie było żadnych zastrzeżeń, bo wycinaliśmy tylko te drzewa, które zostały zaznaczone. Zresztą to nie koniec wycinki. Jest jeszcze bardzo dużo drzew, które trzeba usunąć. Będziemy czyścić kolejny odcinek brzegu - zapowiada Ł. Przecherka. Dzierżawca twierdzi, że zastrzeżenia to efekt działań właścicieli nieruchomości sąsiadujących z jeziorem. - Chcą, aby jezioro tak jak do tej pory było dzikie. Czepiają się do ryb wpuszczanych do jeziora, wycinanych drzew i utwardzanej drogi. Kiedyś nad jezioro przyszedł jakiś człowiek i rozglądał się. Wyszedłem ze swojego kempingu i zapytałem, o co chodzi. Powiedział, że jest zainteresowany kupnem działki od człowieka, który na podstawie planu miejscowego podzielił grunt koło jeziora. Stwierdził, że to ładna okolica, a właściciel nieruchomości przekonywał, że po kupnie działki będzie mógł korzystać z jeziora. Uświadomiłem go, że to nie jest tak, że jezioro jest publiczne. W tej chwili je dzierżawimy i jakieś tam prawa mamy. To, że ktoś kupi sobie działkę nad jeziorem, nie oznacza, że będzie miał dostęp. To już nie jest teren publiczny i nie każdy może sobie tam przychodzić. Tymczasem ktoś próbuje wprowadzać w błąd ludzi, aby uatrakcyjnić nieruchomości, które chce sprzedać. Jezioro wydzierżawiłem po to, aby zrobić łowisko i czerpać z tego korzyści. Oczywiście robię to dla ludzi, ale korzystać można na moich zasadach i trzeba mieć na to moją zgodę. Najwidoczniej właścicielom sąsiednich nieruchomości to się nie podoba - uważa Ł. Przecherka.
Dzierżawca twierdzi, że ma zgodę starosty na budowę zaplecza dla łowiska. - Mieliśmy nieporozumienie z jedną z właścicielek działek przy jeziorze. Kobieta powiedziała, że buduje dom nie po to, aby potrzeć przez okno na toaletę. Postanowiliśmy sprawę wyjaśnić i umówiliśmy się na spotkanie ze starostą. Przy nas przeczytał jeszcze raz umowę i stwierdził, że nie tylko możemy zagospodarować teren przy jeziorze, ale wręcz mamy obowiązek dbania o jezioro.  Aby utrzeć nosa osobom, które miały do nas pretensje, poprosiłem starostę o pismo, aby mieć to czarno na białym. Na początek otrzymaliśmy zgodę na ustawienie trzech toalet przenośnych. W lipcu na razie postawiłem jednego toi toia. W sierpniu skontrolował nas Karol Koss, naczelnik wydziału geodezji i nieruchomości w bytowskim starostwie. Wszystko obejrzał i zaakceptował. Powiedziałem, że chcemy iść dalej i wyciąć kolejne uschnięte drzewa. Powiedział, że trzeba złożyć pismo. To zrobiłem i teraz czekam na odpowiedź. Pani, która ma do nas pretensje, powiedziałem, że ma swoją działkę i tam może robić to, co chce, a ja wydzierżawiłem jezioro, aby realizować swoje plany - mówi Ł. Przecherka.
Dzierżawą jezior należących do Skarbu Państwa zajmuje się wydział geodezji i gospodarki nieruchomościami, którym kieruje naczelnik K. Koss. - Na razie nie otrzymałem pisma z Urzędu Miejskiego. Jak tylko się z nim zapoznam, na pewno do sprawy się odniesiemy. Wiem, że dzierżawca miał zgodę na wycinkę. Tą sprawa zajmował się wydział ochrony środowiska. Dzierżawione jezioro jest przeznaczone do gospodarki rybackiej, a ta wymaga zaplecza, m.in. postawienia jakiegoś toj toia. To w żaden sposób niczego nie narusza. Otrzymujemy pewne sygnały, dlatego miejsce kontrolowaliśmy. Panował tam spory nieład, ale wszystko zostało uporządkowane. Wciąż monitorujemy miejsce na bieżąco. Kolejną rzeczą, jaką będziemy musieli sprawdzić, jest poprawność zagospodarowania. Czy jezioro jest wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem dzierżawy. Razem z wydziałem ochrony środowiska będziemy kontrolować sposób wykonywania gospodarki rybackiej. Starosta działa w imieniu Skarbu Państwa na tym terenie, dlatego takie są nasze obowiązki - mówi K. Koss. Naczelnik odniósł się też do praw dzierżawcy zbiornika i zasad korzystania z jeziora przez osoby postronne. - Jezioro zostało wydzierżawione na konkretny cel. To dzierżawca jest jego gospodarzem, czyli nie tylko czerpie korzyści, ale również odpowiada za teren. Patrząc na to od strony czysto praktycznej, jeżeli ma jezioro przeznaczone do hodowli ryb, to nie bardzo, aby jacyś wczasowicze pływali mu tam łódkami i zakłócali tę hodowlę. Jeżeli jednak pojawią się jakieś spory między dzierżawcą a innymi osobami na tym tle, to już kwestia relacji cywilnych między nimi i nie chcę się do tego odnosić. Spacer wokół jeziora jest już dopuszczony tak jak w przypadku wszystkich wód powierzchniowych. Wynika to z prawa wodnego - mówi K. Koss. - W tej chwili jestem poza urzędem i do końca tygodnia mnie nie będzie, dlatego nie jestem w stanie ustosunkować się do pisma, ani przypomnieć sprawy. Proszę zadać pytanie mailem, wtedy odpowiem - powiedział nam Leszek Waszkiewicz, starosta bytowski.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do