Kamil Małecki z Baszty Bytów, mimo pechowego upadku, wywalczył 22 miejsce w wyścigu juniorów. Drugi z reprezentantów Polski, Remigiusz Gil z POM Strzelce Krajeńskie, nie ukończył zawodów.
1.02. w holenderskim Hoogerheide na śliską, grząską, miejscami bardzo błotnistą trasę wyruszyło 58 juniorów z 19 krajów. Wśród nich z ostatniego rzędu debiutujący w mistrzostwach świata Kamil Małecki. Tuż po stracie doszło do kraksy, w której leżała połowa stawki, w tym obaj reprezentanci Polski. Kamil upadając wykrzywił kierownicę i z trudem dotarł do boksu technicznego. Po zmianie roweru wjechał na rundę na ok. 45 pozycji, tracąc pół minuty do środkowej grupy. Kolarz Baszty zaczął pościg, mijał kolejnych rywali i metę przekroczył na 22 miejscu.
- Dałem z siebie wszystko. Gdyby nie kraksa, byłbym w pierwszej piętnastce. Czułem siłę, ale strata była zbyt duża, abym przebił się wyżej niż początek trzeciej dziesiątki, bo mimo głębokiego błota, tempo narzucone przez czołówkę było bardzo mocne - mówi z niedosytem, ale pogodzony z losem 18-latek z Grzmiącej. - Kamil w pościgu był rewelacyjny, na każdej rundzie łykał w oczach po kilku rywali - ocenia występ juniora Baszty Adam Horbowy, który z grupą bytowiaków pojechał do Holandii dopingować Polaków. Byli tam także dawni basztowcy Andrzej Kaiser, Sławomir Pituch i Radosław Czapla, którzy też startowali w mistrzostwach świata juniorów. A. Kaiser w 1991 r. w Gieten zajął 13 miejsce, R. Czapla dwa lata później w Corva di Azzano Decino był 33, a w 1994 r. w Koksijde 19, natomiast S. Pituch w 2003 r. wywalczył w Monopoli 10 lokatę. Ale to nie jedyni kolarze Baszty, którzy jako juniorzy walczyli w światowym championacie. W 1996 r. Grzegorz Bodnar zajął 16 miejsce w Montreuil, a 6 lat później Łukasz Mudyn uplasował się na 27 miejscu w Zolder.
- Kamil udowodnił, że był dobrze przygotowany do mistrzostw, a tylko pech odebrał mu szansę na lepszą lokatę. Ważne, że zdobył kolejne doświadczenie na zawodach najwyższej rangi. Przy braku startów zagranicznych wynikających z nikłego wsparcia kadrowiczów przez PZKol o nie trudno, a nas nie stać na dalekie wyjazdy sponsorowane przez klub i zakup sprzętu najwyższej klasy - podkreśla zadowolony z występu swojego podopiecznego Tomasz Natkaniec, trener Baszty.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie