Reklama

Kamil Małecki opuścił szpital i wrócił do domu

19/02/2021 17:20

Kamil Małecki po dwóch miesiącach opuścił kościerski szpital i wrócił do domu w rodzinnej Grzmiącej. Krótko po powrocie kolarz po raz pierwszy spotkał się z menedżerem Lotto Soudal, Johnem Lelangue.

- To był zdecydowanie najtrudniejszy czas w moim życiu. W szpitalu liczyłem każdy dzień i ostatecznie licznik zamknął się na dokładnie 60 dniach. Na pewno wyciągnę z tej trudnej życiowej lekcji naukę. Wierzę, że to wszystko, przez co przeszedłem, uczyni mnie odporniejszym na przeciwności losu, a na kolarskich trasach uczyni silniejszym zawodnikiem - tak o pobycie w szpitalu w Kościerzynie, gdzie trafił z powodu urazu doznanego podczas jednego z grudniowych treningów, mówi Kamil Małecki.

Kolarz z Grzmiącej szpitalne mury opuścił w środę 27.01. Powrót do rodzinnego domu był dla niego wielkim przeżyciem. - Nie ukrywam, że łezka poleciała. Po długiej nieobecności wróciłem do siebie, mogłem spotkać się z najbliższymi - mówi K. Małecki.

Nie obeszło się jednak bez kłopotów. Trzy dni po wyjściu ze szpitala Kamila dopadła grypa. - Niby nic, ale ciągle odczuwam bóle w okolicach obojczyka i miednicy, do tego mam jeszcze problemy ze snem, przez co dopiero co odstawiłem środki nasenne. Dlatego trwająca ponad tydzień infekcja była podwójnie mecząca. Na szczęście już jest lepiej - mówi K. Małecki.

Tydzień po powrocie do domu Kamil miał okazję osobiście poznać menedżera Lotto Soudal, Johna Lelangue. Spotkanie z działaczem belgijskiego klubu, z którym Kamil związał się krótko przed fatalnym urazem, odbyło się z udziałem Czesława Langa w jego posiadłości w Barnowie. J. Lelangue przywiózł ze sobą prezent... kompletny pakiet zawodniczy, czyli rower startowy, koszulkę klubową i profesjonalny trenażer. - Piękny gest Johna, za który serdecznie dziękuję. W trudnym momencie klub nie odwrócił się ode mnie, cały czas dając do zrozumienia, że jestem jego częścią. Pakiet, jaki zabrał ze sobą nasz menedżer, to namiastka tego, co mnie omija i w pewnym sensie światełko w tunelu. Łatwiej będzie mi dążyć do powrotu na rower - mówi K. Małecki.

Zanim jednak Kamil znów wsiądzie na dwa kółka, czeka go żmudna rehabilitacja. - W tej chwili chodzę, ale w zasadzie na jednej nodze. Prawa, ze złamaną miednicą, służy właściwie jedynie do podpierania. Potrzeba czasu. Mam rozpiskę ćwiczeń, jakie muszę wykonywać w domu. Korzystam również z pływalni w Bytowie. Planuję także wizyty u fizjoterapeuty, który opiekował się mną podczas pobytu w szpitalu w Kościerzynie. Czekają mnie także szczegółowe badania u ortopedy - mówi zawodnik.

Kamil ma świadomość, że droga do celu jest daleka. - Chciałbym wsiąść na rower jak najszybciej, najlepiej już za tydzień. Wiem jednak, że przyjdzie mi poczekać na ten moment. Nie zamierzam forsować tempa. Nie chcę niczego na siłę przyspieszać. Znam przykłady zawodników, którzy zbyt szybko wracali po kontuzjach. Zdaję się na wiedzę i doświadczenie lekarzy. Oni zdecydują - mówi K. Małecki.

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do