Hitchcock miałby piękny plan

- Panie, zbudziły mnie o godz. 4.30! Jeden wielki rumor. Jak to latem, na noc zostawiliśmy otwarte okna i wszystko było słychać - zadzwonił do naszej redakcji nasz Czytelnik, mieszkający na bytowskim osiedlu BSM przy ul. Domańskiego.

Powodem były kawki, a dokładnie stado tych ptaków, liczące kilkaset osobników. - Wcześniej też zlatywały do nas na noc, ale było ich jakby mniej. Teraz to prawdziwa inwazja, całkiem jak w filmie Alfreda Hitchcocka [„Ptaki"] - mówił Czytelnik. Niewykluczone, że kawki znów go obudzą. To czas, kiedy tworzą się duże stada złożone z dorosłych i młodych. Wcześniej na wspólne noclegowiska (prawdopodobnie na dachach osiedla BSM-u z takim mamy do czynienia), tzn. kiedy w gniazdach trwało wysiadywanie jaj i odchów nielotnych piskląt, udawały się tylko samce. Samice bowiem w tym czasie zostawały w gniazdach.

Ten należący do krukowatych gatunek od dziesięcioleci upodobał sobie nasze miasto na zakładanie gniazd i wychowanie młodych. Zimą dołączają jeszcze kawki przylatujące z północy i wschodu naszego kontynentu. Kawki, właśnie z powodu harmidru, jaki wywołują, nie u wszystkich bytowiaków cieszą się sympatią. Są nielubiane także z powodu zakładania gniazd w przewodach wentylacyjnych, zapychania nimi kominów, no i załatwiania się gdzie popadnie.

Z drugiej strony, kto się im lepiej przypatrzy dostrzeże ich inteligencję oraz odważne i wspólne bronienie swojej kolonii. Warto też wiedzieć, że zwłaszcza w czasie odchowu młodych, zjadają wiele owadów, w tym szkodników. Jak stwierdzono w badaniach jedna kolonia tych ptaków w ciągu 2 miesięcy upolowała 1,5 tony owadów na powierzchni ok. 50 ha. Choć tu trzeba też przyznać, że nasze bytowskie kawki lubią też zajrzeć do śmietników, rezwlekając przy okazji ich zawartość dookoła.