
Więcej kukurydzy i łagodne zimy - to powody, dla których w naszych stronach zimuje coraz więcej łabędzi krzykliwych.
- Wystarczy jednak, że zima stanie się ostrzejsza i te ptaki odlecą na zachód, szukając łagodniejszej pogody - mówi leśnik Leszek Szarzyński, który od lat liczy łabędzie krzykliwe w północnej części Ziemi Bytowskiej w ramach szerszej akcji. Podczas pierwszego szacowania, które odbyło się w grudniu, stwierdził 500 ptaków na swoim obszarze, obejmującym m.in. jeziora Głębokie, Sitno, Skotawsko Duże i Skotawsko Małe, Żukówko, Jasień. - Drugie liczenie odbyło się w styczniu. Wtedy stwierdziłem 300 łabędzi - wyjaśnia L. Szarzyński. Ta mniejsza liczba wcale nie musi oznaczać, że część ptaków od nas odleciała. W styczniu ubyło pokrywy lodowej. Rozmarzać zaczęły nawet mniejsze zbiorniki. I to na nie przeniosła się część łabędzi krzykliwych, wcześniej skupionych w większe stada tam, gdzie miały dostęp do otwartej toni. Nasz fotoreporter niewielką grupkę tych ptaków podejrzał na jeziorku koło Nożynka w tym tygodniu. Ptaki na żer wylatują na pobliskie pola, gdzie wcześniej rosła kukurydza. Resztek zostało tyle, że łabędzie mogą się najeść.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!