
Urodziny to urodziny, wiadomo, lepszy obiad, życzenia, prezenty, człowiek odziewa się jakoś tak uroczyściej. Wszystko to, zwłaszcza kiedy obchodzi się okrągłą rocznicę.
W lipcu 1346 r. wielki mistrz krzyżacki nadał dla Bytowa prawa miejskie. Oczywiście osada i gród funkcjonowały już wcześniej, ale nowe chełmińskie prawo, które otrzymał, przekształcił poczciwą słowiańską osadę w nowoczesną jak na owe czasy miejscowość, stworzyło nowe perspektywy rozwoju. To dlatego nadanie praw umownie traktowane jest jako początek, moment urodzin. Jak łatwo policzyć, za niespełna trzy lata miastu stuknie 680 rocznica. To wcale nie tak wiele, jeżeli chcielibyśmy uczcić ją czymś więcej, niż tylko zwykłymi Dniami Bytowa. W końcu rocznica będzie okrągła.
Nie myślę przy tym o jakiejś niesamowitej zabawie na stadionie, z supergwiazdami na scenie i kiełbaskami rozdawanymi za darmo. Wolałbym coś trwalszego niż tort, zjedzony, zapomniany. Zdecydowanie bardziej coś jak urodzinowy prezent, który przez lata używany przypomina nam miłą chwilę, ludzi i miejsce, a jednocześnie w jakiś sposób jest praktyczny. Nie chodzi mi przy tym o duże inwestycje. Te powinny być realizowane normalnym trybem, bez naginania ich otwarcia specjalnie na miejskie urodziny, bo takie praktyki czasem kończą się niedoróbkami, rozwiązaniami tworzonymi ad hoc, byle tylko trafić z datą.
Przykładowo gdyby tak na okrągłą rocznicę w 2026 r. otwarto w mieście nowy park, np. między ul. Domańskiego a Dwójką, np. z pięknymi drzewami, alejkami i ławkami, który stałby się jakąś przeciwwagą dla betonowego blokowiska po drugiej stronie ulicy. Takim schronieniem na letnie upały, które - jak straszą klimatolodzy - będą coraz częstsze. Z tego samego powodu można by też pomyśleć nad jakimś zielonym, dającym cień skwerku w centrum, gdzie i owszem stoi parę ławek w kilku miejscach, ale przed słońcem trudno się schronić. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby powstał i parki, i skwerek.
Warto byłoby też w końcu wydać przewodnik turystyczny po mieście. Mam już nawet jego autora, a w zasadzie autorkę. Myślę o dr Elżbiecie Szalewskiej, prawdziwej skarbnicy wiedzy o Bytowie, jego dziejach i mieszkańcach. Co więcej, bytowianka umie ciekawie dzielić się swoimi wiadomościami, o czym niejednokrotnie mogli się przekonać czytelnicy „Kuriera” czy muzealnego rocznika „Nasze Pomorze”. A ostatnio - dokładnie 5.08. - Informacja Turystyczna działająca przy rynku, zapraszając na kolejny spacer po Bytowie, funkcję przewodniczki powierzyła właśnie E. Szalewskiej. Choć spacerowanie trwało 2 godziny, jego uczestnicy mieli ochotę na więcej.
Rzecz jasna można byłoby pokusić się też o napisanie nowej wersji „Historii Bytowa”, wszak od poprzedniej w 2026 r. miną niemal trzy dekady. Nie wiadomo jednak, czy do tego czasu udałoby się zebrać odpowiedni zespół, napisać teksty i wydać publikację. Choć pewnie nikt by się nie dąsał, gdyby udało się to przeprowadzić nawet z poślizgiem.
Na zakończenie tej wyliczanki dobrze byłoby poprawić hasło Bytów, które zamieszcza Wikipedia. To obecne zawiera rażące błędy, nie mówiąc o tym, że źle, byle jak je napisano i w kilku miejscach straciło na aktualności. I jeszcze jedno, może wreszcie dałoby się przestawić godzinę grania hejnału na wieży kościelnej przy rynku. Ostatnio zaczyna grać nieco po godz. 12.20 zamiast w południe...
Wierzę, że pomysłów na uczczenie jubileuszu nadania praw miejskich bytowiacy na pewno będą mieli więcej. Ważne, by już zaczęli nie tylko się zastanawiać, co by tu jeszcze, ale już brali się do roboty, projektowali, pisali, szukali źródeł finansowania. Te niespełna trzy lata, które zostały do 2026 r., to wcale nie tak wiele czasu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!