
U Szrederów to już tradycja. Spotykają się regularnie od lat. Tegoroczny zjazd, jak pospiesznie obliczono, był dziesiątym.
Rodzina Szrederów oczywiście spotkała się w Kłącznie (gm. Studzienice), bo tam jest jej gniazdo rodowe. W sobotę 18 maja na placu wiejskim przy jeziorze stawili się potomkowie Antoniego i Franciszki Szrederów, którzy mieli jedenaścioro dzieci. Tym razem na zjazd zaproszono także rodzinę siostry pani Franciszki, mieszkającą w Łyśniewie Sierakowickim, skąd przyjechało 8 osób. Łącznie w spotkaniu uczestniczyło grubo ponad 100 osób, w tym najstarszy z rodziny, 90-letni Franciszek Szreder z Lubaszek (gm. Studzienice).
Na początek każdy uczestnik zjazdu musiał się „zarejestrować”, tzn. pozostawić ślad, że brał udział w familijnym spotkaniu. Spod jeziora Szrederowie przy muzyce (bo wielu jest muzykujących w rodzinie) i z portretem Antoniego i Franciszki przeszli pod rodzinną kapliczkę, przy której odbyła się msza święta, a potem z powrotem nad jezioro. - Była okazja, by bliżej się poznać. Kuzynów się zna wszystkich, ale ich dzieci już niekoniecznie. Także młodsze pokolenia nie zawsze się znają - mówi Ludwik Szreder, jeden z organizatorów zjazdu. Na rodzinne spotkanie przygotowano wystawę dawnych fotografii z Kłączna, ilustrujących życie Szrederów. Zjazd był także doskonałą okazją do uzupełnienia drzewa genealogicznego rodziny.
Pogoda dopisała, więc na łonie natury biesiadowało się szczególnie miło. Organizatorzy przygotowali mnóstwo zabaw dla dzieci, potem w szranki stanęły gałęzie rodzin Szrederów. W rywalizacji, którą nazwano o Puchar Wuja Franca (nestora rodu), udział wzięli potomkowie m.in. Władka, Zygusia, Stanisława, Heliodora. Kto wygrał? Ci od Heliodora. Rodzinne wspomnienia i rozmowy przy ognisku trwały do białego rana.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie