
Z wykształcenia jest aktorem-lalkarzem, ale to tylko jedna z jej pasji. - Zawsze byłam herbaciarą. Lubię odkrywać nowe aromaty. Nie uważam się za zielarkę, to po prostu moje hobby - opowiada Bożena Ogar-Ekiert, która od kilku lat z mężem prowadzi gospodarstwo w Łąkiem.
Drewniany dom na wzgórzu, niedaleko krajowej 20 z Bytowa do Kościerzyny, otaczają pola, lasy i jezioro. - Zawsze z mężem mówiliśmy, że naszą miłością są góry i Mazury. Urlopując na Kaszubach przekonaliśmy się, że to region, który łączy oba te miejsca - opowiada B. Ogar-Ekiert witając nas w swoim domu pod Łąkiem (gm. Studzienice). To właśnie tutaj zauroczona kaszubskimi krajobrazami przeniosła się 8 lat temu ze Śląska. Podpiwniczenie budynku to królestwo pani Bożeny. Urządziła tutaj kuchnię, w której przetwarza zbierane przez siebie zioła i owoce. Spiżarnię obok wypełniają regały uginające się od domowych dżemów, konfitur, syropów. Na najwyższych półkach stoją skrzętnie poopisywane słoje z suszem rozmaitych roślin. - To mieszanka lipy z liśćmi jeżyny, a to płatki piwonii z różą. W tym trzymam suszone poziomki - opowiada gospodyni szczegółowo pokazując swoje zbiory. Ze spiżarni przechodzimy do przytulnej „herbaciarni”. Salonowy pokój z kominkiem pani Bożena zamieniła w miejsce odpoczynku, w którym podejmuje swoich gości racząc ich domowymi przetworami. - Wizyty w tym miejscu nazywam takimi złotymi chwilami. To czas na jedną z moich herbat i ciasteczko, oczywiście z samych naturalnych składników - opowiada kobieta, częstując nas swoją herbatą przygotowaną z syropu pigwowego, ciasteczkami owsianymi i bakaliowymi kuleczkami z dodatkiem suszonej pokrzywy i skrzypu polnego. - Pigwa, owoc niepozornego krzewu to jeden z tych, które odkryłam właśnie tutaj. Wcześniej nie wiedziałam, że ma takie właściwości, a do tego smak. On mnie zauroczył - dzieli się wrażeniami pani Bożena podając szczegółowo przepis na przygotowanie serwowanej herbaty.
Jak zdradza nasza rozmówczyni pasja do ziół i natury drzemała w niej od dzieciństwa. - Moi rodzice pochodzili ze wsi. W mojej pamięci wciąż żyją wyjazdy do babci, zbieranie malin, poziomek. Smak domowych konfitur, herbat i zupy szczawiowej - opowiada pani Bożena. Drugim impulsem skłaniającym ją do korzystania z darów natury była alergia. Kobieta wspomina, że lekarz w pewnym momencie zalecił jej unikania wszelkich konserwantów. Kiedy więc kilka lat temu trafiła na Ziemię Bytowską i zobaczyła co ją otacza uznała, że grzechem byłoby z tego nie korzystać. - Gdy wracałam z pola z naręczem ziół, moje córki pytały z niepokojem: „będziemy to jeść czy pić”? - śmieje się kobieta, która każdego dnia poznawała coraz to nowe rośliny. Dzięki specjalnym kursom i literaturze z czasem zdobyła coraz szerszą wiedzę o ich właściwościach. - Nie uważam się za zielarkę i nikogo nie namawiam do ziołolecznictwa. Opierając się jednak na autorytetach takich jak chociażby ojciec Klimuszko chcę korzystać z natury, i jeśli ktoś również ma taki zamiar, chętnie pomogę - mówi pani Bożena.
Swoją przygodę z ziołami rozpoczęła od herbat. Wykorzystując do tego głównie te popularne, ale nie zawsze doceniane rośliny. Wśród nich wymienia lipę, pokrzywę, miętę jeziorną, liście malin, poziomek, jeżyn, pędy sosny, a także polne chabry, które, jak zdradza nasza rozmówczyni, chyba najbardziej kojarzą się jej z naszymi polami. Uwadze kobiety nie uszły również spotykane u nas dziko rosnące owoce borówki, żurawiny, a także wspomniana wcześniej pigwa. - Dzisiaj wiem już nie tylko jak, ale też kiedy zbierać potrzebne mi zioła. Jeśli mogę więc coś doradzić, to na pokrzywy warto wziąć ze sobą rękawice - śmieje się pani Bożena. - Nauczyłam się też, że warunki pogodowe są u nas nieszczęśliwe i zdarza się, że nie zawsze kiedy mamy najlepszy czas do zbioru danej rośliny, to się udaje. W ubiegłym roku miałam taki problem z lipą. Zawsze otrzymywałam ją od znajomej z Czarnej Dąbrowy. Tymczasem kiedy był na nią czas, ciągle padało. Na szczęście lipa wielkolistna kwitnie kilka tygodni później i nią poratowała mnie inna znajoma - wspomina kobieta, która ciągle dba o rozwój własnej plantacji. - W zasadzie całe otoczenie to moja jedna wielka plantacja - mówi ze śmiechem kobieta. - U mnie pod ochroną są niemal wszystkie chwasty. A pokrzywy nauczyłam się pozyskiwać dwa razy w roku. W maju, kiedy jest najlepszy na nie okres, a potem we wrześniu. Udaje się to jednak dzięki zaangażowaniu mojego męża, który po tych pierwszych zbiorach kosi je. Po tym zabiegu wystarczy kilka tygodni i znowu mamy młode rośliny - dzieli się doświadczeniami pani Bożena.
Swoją wiedzę na temat ziół wykorzystuje nie tylko przy produkcji herbat czy syropów. Z racji swoich problemów alergicznych jakiś czas temu wzięła się za przygotowywanie kosmetyków. - Póki co robię je tylko dla siebie i córek. Szukamy odpowiednich ziół i specyfików. Z racji, że takie naturalne kosmetyki pozbawione są konserwantów, ich czas użytkowania jest bardzo krótki. Jednak właściwości mają tak dobre, że warto spróbować, jeśli tylko ktoś ma czas i ochotę - mówi pani Bożena, która swoją wiedzą dzieliła się ostatnio z kobietami uczęszczającymi na czwartkowe „Spotkania z pasją” w Bibliotece Miejskiej w Bytowie.
Pomysłów na wykorzystanie naturalnych bogactw naszych pól i lasów pani Bożenie nie brakuje. Ostatnio swoją pasję postanowiła zamienić po części na pracę. - Założyłam firmę, choć to chyba na razie zbyt wielkie słowo, o nazwie „Kaszubskie zioła”. W ten sposób chciałabym rozpropagować wiedzę na temat naszych ziół. Zdaję sobie sprawę, że mnie często zachwyca tutaj coś, co dla mieszkańców wydaje się być naturalne. Z drugiej jednak strony mamy czasy kiedy ludzie już nasycili się nowoczesnością i dążą do natury. Te nasze czwartkowe spotkania w bibliotece są tego dowodem - mówi B. Ogar-Ekiert, która ze swoimi znajomymi z warsztatów już się umówiła na wiosenne wyjście na łąkę.
Koniczyna łąkowa - działa odmładzająco, oczyszczająco;
lipa - łagodzi podrażnienia;
liście brzozy- działają wzmacniająco, odkażająco;
stokrotka - uszczelnia naczynia, łagodzi podrażnienia;
nagietek - oczyszcza, wzmacnia, ma właściwości gojące i zabliźniające.
Przygotowanie kremu:
- 1 łyżeczkę suszonych ziół lub 2 łyżeczki świeżych zalać 30 ml wrzątku i odstawić na 15 min do naciągnięcia;
- do moździerza włożyć 1 łyżeczkę euceryny, 1/2 łyżeczki gliceryny oraz 1 łyżeczkę dowolnego oleju roślinnego; mieszać dokładnie porcelanowym tłuczkiem;
- powoli wlać zimny wyciąg z ziół i mieszać;
- na koniec dodać witaminę E oraz olejek zapachowy.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie