
Droga do Witkowskich z Podgórza dziś jest szeroka na niespełna 2 m. 6 lat trwała ich walka o jej ponowne udrożnienie i poszerzenie do 3,65 m. Sąd poinformował, że problem stworzyła gmina Kołczygłowy wspólnie z sąsiadem Witkowskich i to oni mogą go rozwiązać. Rada Gminy zgodziła się już na odkupienie od prywatnego właściciela skrawka gruntu na poszerzenie drogi.
Wielokrotnie na łamach „Kuriera” pisaliśmy o problemie Witkowskich. Kilka lat temu stracili dojazd do swojej nieruchomości w Podgórzu. Po trwającej kilka lat sprawie sądowej o ustanowienie drogi koniecznej, powoływaniu biegłych i zeznaniach urzędników małżeństwo emerytów zaczyna widzieć światełko w tunelu. Niedawno Sąd Rejonowy w Bytowie poinformował strony postępowania, że problem z dojazdem do nieruchomości wnioskodawców został stworzony wyłącznie przez ich sąsiada oraz gminę Kołczygłowy, kiedy zawierali ugodę graniczną zawężającą drogę. Sąd stwierdził, że w szczególności gmina powinna zdawać sobie sprawę, do czego doprowadziła, zawierając to graniczne porozumienie. „Bez niego sprawa nie miałaby finału w sądzie” - czytamy w sądowym piśmie. Temida wytknęła niekonsekwencje w postępowaniu samorządu. „(...) z jednej strony istniała oczywista konieczność wywozu nieczystości przez wnioskodawców z ich nieruchomości, z drugiej strony gmina zawarła umowę z firmą, która dysponowała pojazdami o tak dużych parametrach, że uniemożliwiało to wywóz nieczystości. Gmina Kołczygłowy następnie kontrolowała, czy wnioskodawcy opróżniają szambo w sposób legalny, co zawarta ugoda graniczna praktycznie uniemożliwiała. Nie ma żadnego znaczenia to, że wspomniana ugoda graniczna zawarta została w sytuacji, gdy ktoś inny był wójtem gminy Kołczygłowy. Obowiązuje zasada ciągłości władzy tej samej jednostki samorządu terytorialnego”. Sąd stwierdził, że problem z zapewnieniem należytego dojazdu do posesji Witkowskich powinni we własnym zakresie rozwiązać ich sąsiad oraz gmina Kołczygłowy. „(...) np. zawierając umowę o parametrach drogi wskazanych przez biegłych. W innym przypadku Sąd będzie postanowieniem rozstrzygał o drodze koniecznej i musi bazować wyłącznie na dowodach zgromadzonych w sprawie, a tym samym na opiniach biegłych” - czytamy.
- Mam 78 lat. To było moje pierwsze spotkanie z sądem. Od początku ta sprawa to farsa. Jest kilka opinii biegłych sądowych, którzy potwierdzają, że nigdy nie powinno dojść do zwężenia tej drogi. Przez 54 lata miała 5 m szerokości i ponad 600 m2 powierzchni. Warunkiem otrzymania przeze mnie pozwolenia na budowę był dostęp do drogi publicznej. Taki przez ponad pół wieku nasza nieruchomość miała. Bez przeszkód korzystano z dojazdu do posesji. Na skutek bezprawnych działań były wójt Wacław Kozłowski najpierw sprzedał częściowo przyległy do drogi pas ziemi z rowem odwadniającym, o szerokości 5 m, który stanowił część infrastruktury. Potem za zgodą Rady Gminy zmienił parametry drogi z gminnej na wewnętrzną, nie zawiadamiając nawet o tym zainteresowanych. W efekcie sąsiadowi pozwolono na ustawienie ogrodzenia w takim miejscu, które na wiele lat uniemożliwiło mi dojazd do własnej posesji - opowiada Józef Witkowski. Od kilku lat jego rodzina może dojść do swojego domu jedynie pieszo. - Problem robi się, gdy trzeba dowieźć większe zakupy lub opał. Drewno musieliśmy wysypać tam, gdzie dało się dojechać, i dalej wszystko na rękach. Wciąż mamy też problem z wywozem szamba - mówi J. Witkowski. Od czasu gdy sąsiad ogrodził swoją posesję, zwężając do niespełna 2 m drogę dojazdową, życie Witkowskich zmieniło się również pod innym kątem. - Kiedyś jak nie było ogrodzenia, znajomi do nas przyjeżdżali. Teraz nie chcą, bo nie ma jak i gdzie postawić samochodu. Niedawno mieliśmy rocznicę ślubu. Goście przyjeżdżali i zaraz odjeżdżali - opowiada J. Witkowski. Dom w Podgórzu, położony w malowniczym miejscu nad jeziorem, miał być dla nich odskocznią od dużego miasta. - Pół roku mieszkamy w Warszawie, a pół w Podgórzu. Jednak ostatnie lata zamiast odpoczynku i spokojnej starości przyniosły nam stres i nerwy - mówi J. Witkowski, który wspólnie z żoną wystąpił do sądu o przywrócenie dojazdu. - Ta sprawa nie powinna dotyczyć ustanowienia drogi koniecznej, lecz przywrócenia stanu faktycznego - mówi J. Witkowski.
Sąd dał szansę samorządowi na załatwienie sprawy do 21.09. Władze gminy podjęły już pierwsze kroki, aby odcinek znowu stał się przejezdny. Na sesji Rady Gminy 16.08. podjęto uchwałę o wyrażeniu zgody na nabycie gruntu potrzebnego do poszerzenia drogi. - Chcemy jak najszybciej naprawić to, co zrobił poprzedni wójt. Naszym celem jest poszerzenie drogi, tak aby był swobodny przejazd. Liczymy, że uda nam się porozumieć ze stronami i zakończyć spór bez konieczności czekania na wyrok sądowy - mówi Artur Kalinowski, wójt Kołczygłów. Jest szansa, że nowa szersza droga pozwoli na lepszy dostęp do jeziora nie tylko Witkowskim. - Stanowi jedyny publiczny dostęp do jeziora Czarne Wielkie. Teraz młodzi ludzie przyjeżdżają i pytają, jak można dojechać do wody i gdzie postawić samochód. Nie ma takiej możliwości. Zadeklarowaliśmy, że z własnej posesji odstąpimy część przylegającą do drogi, tak aby mieszkańcy mieli więcej miejsca nad wodą - deklaruje J. Witkowski. - Na razie nie zawieraliśmy żadnego porozumienia w tej sprawie - mówi wójt.
Tymczasem Rada Gminy na tej samej sesji zgodziła się na ustanowienie służebności gruntowej przejazdu i przejścia przez inną gminną parcelę w Podgórzu. - Jedna z właścicielek nieruchomości jedyny dojazd do swojej działki miała przez gminny przepust. Dzięki podjętej przez Radę Gminy uchwale dostęp do nieruchomość zostanie zalegalizowany - mówi Julita Pluto Prondzińska z Urzędu Gminy w Kołczygłowach.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!