Reklama

Wystawa sprzętów z PRL-u w Dąbrówce. To nie była cicha ekspozycja

18/06/2023 17:20

To nie była cicha ekspozycja. Uczestnicy głośno dyskutowali o pokazywanych przedmiotach. Dzieci z ciekawością brały je do rąk, obsługiwały. Tak było w Dąbrówce na wystawie eksponatów z czasów PRL-u.

Pomysł na nią zrodził się zupełnym przypadkiem. - W domu rodzinnym sprzątałam strych. Początkowo myślałam, że większość rzeczy wyląduje w kontenerze. Z każdym kolejnym przedmiotem z minionej epoki wracały wspomnienia z dzieciństwa. Pomyślałam wówczas, że czemu nie pokazać ich szerzej, zwłaszcza młodszym - mówi Karolina Janikowska, nauczycielka w szkole w Dąbrówce. Zebranych przez nią przedmiotów było jednak za mało. Zwróciła się do rodziny i znajomych. Swój pomysł przedstawiła w szkole nauczycielom i rodzicom uczniów. I się zaczęło, co rusz ktoś przynosił nowe rzeczy. - Rzadko zdarzało się, że pojawiały się pojedyncze eksponaty. Najczęściej przynoszono po kilka - mówi K. Janikowska. W akcję włączyli się nie tylko mieszkańcy Dąbrówki, ale także okolicznych wiosek. Okazało się, że na swoich strychach i w komórkach trzymają całkiem ciekawe eksponaty. Pojawiły się więc kanki, a także butelki na mleko, grzałki, wagi kuchenna i sklepowa, radia, magnetofon szpulowy, projektor do wyświetlania bajek, maszyny do szycia i pisania. - Zdziwiłam się, gdy ktoś przyniósł telewizor na nóżkach. Nie wiedziałam, że ktoś jeszcze u siebie taki trzyma. Dodatkowo mieliśmy odbiornik turystyczny. Co więcej, działały! Niestety, niedawno zmieniono technologię nadawania sygnału telewizyjnego. Nie mogliśmy więc odbierać żadnej stacji - wyjaśnia K. Janikowska. Pojawiły się również i większe sprzęty, jak pralka frania czy odkurzacz, tzw. jamnik. Z czasem przedmioty zaczęły się powtarzać. - Nie chcieliśmy nikomu robić przykrości, że ich eksponat na wystawę nie trafi. Stąd, choć pokazywaliśmy 4 aparaty fotograficzne, to były to różne modele. Podobnie z wagami i kankami, różniły się kolorami. Radioodbiorników również mieliśmy kilka, ale modele się nie powtarzały. Trafiły do nas także różne wzory koszyczków na szklanki. Ustawialiśmy po dwie sztuki, żeby się nie powielały - mówi K. Janikowska. Na wystawie oczywiście pojawiły się też serwetki oraz serwisy ceramiczne. - Zdecydowaliśmy się na te z kaszubskimi wzorami. To nawiązanie do miejsca, w którym jesteśmy, a poza tym z rozmów z wieloma osobami wiem, że mieli je u siebie - dodaje K. Janikowska.

Wystawę otwarto 5.06. w sali wiejskiej w Dąbrówce. Czynna była przez dwa dni. Atmosfera zupełnie inna, niż w muzeum. Odwiedzający głośno komentowali poszczególne przedmioty. Raz po raz słychać było głośne: „O, to pamiętam”, „Taką miała moja babcia”. - Wielu, patrząc na przedmioty, powtarzało, że łezka w oku im się zakręciła. I nic dziwnego. Gdy podpytywałam, dlaczego trzymają jeszcze te rzeczy, niemal wszyscy mówili, że z sentymentu - mówi K. Janikowska. Na wystawie puszczano także muzykę z gramofonu, będącego jednym z eksponatów. Obok niego pojawiły się i płyty z utworami Krawczyka, Niemena czy Filipinek. - Dla urozmaicenia włączaliśmy też radio. Oczywiście nastawione na stację Polskie Radio - mówi K. Janikowska.

Na wystawę trafiły również starsze przedmioty. - Przekazał nam je Henryk Talewski. Dzięki niemu pokazaliśmy m.in. żelazko z duszą, lampy naftowe, kołowrotek czy telefon na korbkę. Zwłaszcza ten ostatni wzbudził zainteresowanie wśród dzieci - mówi K. Janikowska.

Dla starszych wystawa była powrotem w przeszłość, dla młodszych zaś okazją do podpatrzenia sprzętów z dawnych lat. Wielu z nich z lekkim niedowierzaniem spoglądało na telefony stacjonarne z tarczą do wybierania numerów. - Pokazywaliśmy, jak je obsłużyć. Budziło to pewne rozbawienie. Trzymać w dłoni słuchawkę i jednocześnie kręcić tarczą. Części palec zostawał w otworze. Wyświetlałyśmy także bajki na projektorze. Bywało jednak, że dzieci szybko się nudziły tego rodzaju pokazem. Jest przecież dość monotonny - mówi K. Janikowska. Zainteresowanie budziły także telewizory. - Tłumaczyłyśmy, że dawniej były tylko dwa kanały. No i brakowało pilota. Żartowaliśmy, że służyło za niego najmłodsze dziecko w rodzinie - śmieje się K. Janikowska, dodając: - Na wystawie znalazły się także mechaniczne kalkulatory.

Pierwszego dnia wystawy oglądano także pojazdy rodem z Bloku Wschodniego. Fiat, Nysa, Skoda, Wartburg oraz Polonezy przyciągały uwagę także tych, którzy jedynie przechodzili obok sali wiejskiej. Dzięki temu z ciekawości zajrzały i do środka. - Młodsi dziwili się, że we Fiacie 126p silnik jest z tyłu, a nie przodu pojazdu. Z kolei starsi bacznie oglądali, sprawdzali nawet opony - śmieje się K. Janikowska. Pojazdami przyjechali członkowie grupy AutoKaszuby, którzy w trakcie imprezy zorganizowali dla uczestników przejażdżkę po wiosce. To niejedyne pojazdy, które znalazły się na wystawie. W sali wiejskiej prezentowano Romety. Przekazali je mieszkańcy Dąbrówki. Jeden z nich, Romet 100, produkowany był w latach 1983-1985. - Kupił go ojciec obecnego posiadacza. Egzemplarz jest wciąż używany. Z kolei drugi, Romet M232 z 1966 r., popularny komarek, służy jako ozdoba w salonie właściciela. Również jest na chodzie. Motocykle wzbudziły zainteresowanie zwłaszcza wśród starszej młodzieży - mówi K. Janikowska.

Wystawa czynna była do 7.06. zwłaszcza pierwszego dnia odwiedziło ją sporo osób. Później stale na nią zaglądano, ale były to pojedyncze osoby. - Myślę nad jej powtórzeniem w przyszłym roku. Wówczas może uda się także pokazać meble, zaaranżować wystrój pokoju z lat PRL-u. Chętni do zaprezentowania swoich pojazdów są też członkowie grupy AutoKaszuby. Zapewnili, że na kolejnej wystawie pojawić się mogą w liczniejszym gronie - mówi K. Janikowska.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do