
4.12., w Rynszcie (gm. Studzienice) doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Mężczyzna z nieustalonych przyczyn wjechał samochodem do przydomowego stawu. Pracujący na miejscu strażacy sprawdzają staw. Nie wiadomo bowiem, czy ktoś jeszcze z nim nie podróżował. Policja próbuje wyjaśnić, co wydarzyło się w nocy z czwartku na piątek na posesji w Rynszcie. Jedyny stały mieszkaniec wsi nie żyje.
4.12. ok. godz. 7.00 rano brygada budująca w Rynszcie dom wjechała na podwórko jednego z gospodarstw. - Od właściciela ciągnęliśmy prąd na budowę. Gdy tego dnia wjeżdżaliśmy na podwórko, było jeszcze ciemno. Nagle w światłach lamp samochodu zobaczyliśmy, że coś leży na progu wejścia do domu. Podjechaliśmy bliżej, oświetlając miejsce. Gdy wyszedłem z pojazdu i podszedłem bliżej, rozpoznałem właściciela gospodarstwa. Był przemarznięty i właściwie nie dawał oznak życia. Okryliśmy go tym, co mieliśmy w samochodzie i natychmiast zadzwoniliśmy pod numer ratunkowy 112 - opowiada Ryszard Tryba, jeden z budowlańców, którzy odnaleźli mieszkańca Rynsztu.
Po kilkudziesięciu minutach na miejscu pojawiła się karetka pogotowia. 68-latek był nieprzytomny, ale żył. Podjęto akcję ratunkową. Był mroźny poranek, spadł śnieg i wszystko wskazywało na to, że mężczyzna znajduje się w głębokiej hipotermii. - Mieszkał sam. Nie wiadomo, ile przeleżał na progu swojego domu. Dopiero po tym jak karetka przyjechała, odkryto, że tuż za jednym z budynków, kilkadziesiąt metrów dalej, w stawie stoi jego samochód - opowiada R. Tryba. Przód auta zanurzony był w wodzie. Pojawiło się podejrzenie, że oprócz właściciela w pojeździe mógł znajdować się ktoś jeszcze. Z 68-latkiem nie było kontaktu. W bardzo ciężkim stanie został zabrany do szpitala. Wtedy do akcji przystąpili strażacy. W specjalnych termicznych kombinezonach, brodząc w lodowatej wodzie, sprawdzali, czy staw nie kryje ciała kolejnej ofiary dziwnego zdarzenia. Akcję poszukiwawczą zakończono po kilkudziesięciu minutach, nie znajdując nikogo. Zaraz potem pojazd został wyciągnięty z wody. Niestety, zdarzenie w Rynszcie nie miało szczęśliwego finału. 68-latka nie udało się uratować.
Bytowska policja dokonała oględzin miejsca, przesłuchała świadków i wyjaśnia okoliczności zdarzenia. Ze wstępnych ustaleń wynika, że do śmierci mężczyzny nie przyczyniły się osoby trzecie. - Z niewyjaśnionych do tej pory powodów wjechał pojazdem do stawu. Samodzielnie opuścił samochód i próbował dojść do domu - mówi Damian Chamier Gliszczyński, pełniący obowiązki oficera prasowego Komendanta Powiatowego Policji w Bytowie.
Prokuratura zabezpieczyła ciało do badań. Sekcja zwłok ma rzucić więcej światła na tę sprawę, jednak nieoficjalnie wiadomo, że samotny mężczyzna w ostatnim czasie chorował. Był jedynym stałym mieszkańcem Rynsztu, niewielkiej wsi położonej w południowej części gminy Studzienice.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!