
Kopciuchy, wciąż najpopularniejsze w przydomowych kotłowniach, będą mogły być użytkowane jeszcze tylko trzy zimy. W ciągu 15 lat muszą zniknąć wszystkie piece na paliwo stałe, również te najnowocześniejsze, najczęściej dziś montowane, piątej klasy.
Wygląda na to, że większość z nas czeka rewolucja w sposobach opalania domów i podgrzewaniu wody użytkowej. Jesienne i zimowe poranki nie będą się już kojarzyć z gęstym i śmierdzącym dymem unoszącym się nad dachami domów. Dla niektórych wiązać się to będzie ze sporym wydatkiem. W tym tygodniu radni województwa pomorskiego przyjęli tzw. uchwałę antysmogową, która ma w istotny sposób zmniejszyć ilość zanieczyszczeń. - Skala problemu jest gigantyczna. W województwie pomorskim mamy ok. 100 tys. kotłów i emiterów wysokoemisyjnych zanieczyszczających środowisko. Pyły w powietrzu wpływają choćby na choroby układu oddechowo-krążeniowego - mówił na sesji sejmiku 28.09. Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego, przekonując do przyjęcia uchwały.
Zgodnie z jej zapisami wszyscy mieszkańcy naszego województwa, którzy opalają domy piecami na paliwo stałe, jak węgiel i drewno, mają obowiązek podłączenia się do sieci ciepłowniczej lub gazowej. Jeżeli nie posiadają takiej możliwości, uchwała zezwala na stosowanie lekkiego oleju opałowego lub gazu z własnego zbiornika. Alternatywą dla konwencjonalnych paliw mogą być też instalacje zasilane odnawialnymi źródłami energii, jak panele fotowoltaiczne i solary słoneczne.
Przyjęta przez sejmik uchwała wprowadza zakaz spalania najgorszych paliw - węgla brunatnego oraz miałów węglowych o uziarnieniu poniżej 3 mm, a także drewna o wilgotności powyżej 20%.
Tym samym właścicieli domków jednorodzinnych i instalacji etażowych czeka też inwestycja w nowe kotły i piece centralnego ogrzewania. Najmniej czasu na wymianę mają właściciele najstarszych urządzeń 1 i 2 klasy lub kotłów nieposiadających tabliczek znamionowych, czyli tzw. kopciuchów przystosowanych do spalania każdego paliwa. Mogą one pracować o rok dłużej niż planowano w pierwotnym projekcie uchwały antysmogowej, ale tylko do września 2024 r. To oznacza, że ich właścicielom zostały trzy zimy na wymianę źródła ciepła. Dwa lata dłużej, do września 2026 r., posłużyć mogą piece 3 i 4 klasy. Najdłużej stosować paliwo stałe do ogrzewania swoich domów będą mogli właściciele najczęściej dziś montowanych pieców klasy 5. Jednak będzie można z nich korzystać tylko do lipca 2035 r. Potem zarówno z miast, jak i wsi muszą zniknąć wszystkie urządzenia na paliwo stałe. Uchwała nie zmusza jednak do rezygnacji z popularnych kominków pod warunkiem jednak, że nie stanowią głównego źródła ciepła, a jedynie uzupełnienie i to okazjonalnie. Są też inne warunki. Dym z kominka nie może być uciążliwy dla sąsiada, a spalane w nim drewno i oleje muszą być specjalnie do niego dedykowane.
Dziś szacuje się, że z 23 tys. nieruchomości na terenie naszego powiatu jedynie 22% do ogrzewania wykorzystuje gaz sieciowy. Reszta to tradycyjne instalacje centralnego ogrzewania zasilane najczęściej paliwem stałym w postaci drewna, ekogroszku lub pelletu. Każde z takich gospodarstw domowych prędzej czy później czeka wybór innego, bardziej przyjaznego dla środowiska, źródła ciepła. Wiąże się to z poważnymi wydatkami. Samorządowcy obiecują, że mieszkańcy nie zostaną z tym problemem sami. - Dziś wiele z urządzeń nie spełnia żadnych norm, a są użytkowane przez najbiedniejszych. Nie stać ich, aby w krótkim czasie osiągnąć efekt, o który zabiegamy. Dlatego przyjęliśmy rozwiązanie rozciągnięte w czasie. Do 1.09.2024 r. wszystkie pozaklasowe kotłownie muszą zostać zlikwidowane. Wydłużyliśmy ten czas o rok w stosunku do pierwotnych planów, wierząc, że mieszkańcy skorzystają z unijnego dofinansowania - mówił M. Struk.
Dziś podstawowym źródłem, gdzie można starać się o wymianę źródeł ciepła, jest rządowy program Czyste Powietrze realizowany przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Nasze gminy mogą też przystąpić do programu Stop Smog, oferującego 70% kosztów docieplenia i wymiany źródeł ogrzewania w budynkach jednorodzinnych rodzin najuboższych zagrożonych ubóstwem energetycznym. Władze samorządowe województwa pomorskiego zapowiadają, że będą dążyły, aby w Regionalnym Programie Operacyjnym na lata 2021-2027 znalazło się działanie, które wesprze finansowo wymianę ogrzewania. Chodzi tu m.in. o mieszkańców domów wielorodzinnych.
Dziś w naszym powiecie tylko gmina Bytów ma swój program dla osób, które chcą wymienić stary piec. W tym roku przeznaczono na ten cel 400 tys. zł. - Zainteresowanie przerosło możliwości. 75 wniosków złożonych w tym roku przenieśliśmy na przyszły. Ich łączna wartość to ok. 300 tys. zł. Można powiedzieć, że na taką kwotę środki z przyszłorocznego budżetu zostały już zabukowane. Na pewno będziemy wnioskować o przeznaczenie na ten cel przynajmniej takich samych środków jak w tym roku - zapowiada Bernadeta Cybula, kierownik wydziału spraw rolnych i ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim w Bytowie. W tym roku bytowiacy najczęściej wnioskowali o wsparcie zakupu pieca na gaz, przyłączenie do ciepłowni lub nowoczesnego kotła na pellet. - Zrealizowaliśmy 44 wnioski indywidualne i jeden, który dotyczył 55 mieszkań na ul. Stary Dworzec, gdzie zlikwidowano starą kotłownię, zastępując ją indywidualnym ogrzewaniem gazowym - mówi B. Cybula.
O własnym programie myślą też władze Borzytuchomia. - Zaproponuję, aby w przyszłorocznym budżecie gminy znalazły się środki na wsparcie mieszkańców w zakupie nowych kotłów. W pierwszej kolejności chcielibyśmy wymienić te najstarsze i najbardziej zatruwające powietrze - mówi Witold Cyba, wójt Borzytuchomia. Włodarz nie ukrywa, że popiera kierunek, jaki wyznacza nowa uchwała antysmogowa. - Zobowiązuje wszystkich mieszkańców do działań chroniących środowisko i co za tym idzie zdrowie ludzi. Są miasta w Polsce, które idą jeszcze dalej. Zakazują używania kosiarek spalinowych i kominków. Myślę, że to właściwy kierunek - mówi W. Cyba. Inaczej będzie w Czarnej Dąbrówce. - Są już zewnętrzne programy wspierające wymianę pieców. Każdy może indywidualnie skorzystać z dofinansowania lub ulg podatkowych. Jako gmina możemy pomóc w składaniu tych wniosków, finansowo raczej nie będziemy wspierać mieszkańców - mówi Jan Klasa, wójt Czarnej Dąbrówki. Wskazuje, że wciąż nie pojawiły się rozwiązania dla domów wielorodzinnych na osiedlach popegeerowskich. - Tam jest bardzo dużo do zrobienia, tym bardziej że tylko w części funkcjonują wspólnoty mieszkaniowe. Kwestie ogrzewania są tam zupełnie nierozwiązane. Etażowe instalacje grzewcze bywają poupychane w kuchniach, łazienkach i piwnicach. Mieszkańcom trudno dojść do porozumienia, a tylko to pozwoliłoby zmodernizować ogrzewanie, które spełniałoby nowe normy. W małych mieszkaniach nie da się ustawić pieca na pellet, najwyższej piątej klasy - mówi J. Klasa.
Podobne trudne decyzje w kwestii ogrzewania swoich domów w najbliższych latach będzie musiała podjąć większość mieszkańców Ziemi Bytowskiej. - Od kilku lat korzystamy z pieca na ekogroszek. Spalamy ok. 2,5 t miesięcznie. Na opał przez całą zimę wydajemy ok. 2,5 tys. zł. To koszt do przyjęcia. Myślę, że nasz kocioł jest dość przyjazny dla środowiska, bo dymu z komina prawie nie widać - mówi Tadeusz Wnuk Lipiński z Niezabyszewa (gm. Bytów). Wspólnie z żoną korzystają również z odnawialnych źródeł energii. - Wcześniej zainstalowaliśmy solary słoneczne, które doskonale sprawdzają się do podgrzewania wody. Dzięki temu przez całe lato nie musimy palić w piecu. Myślimy już o przyszłości, bo wiemy, że za kilkanaście lat trzeba będzie przestawić się na jeszcze bardziej ekologiczne rozwiązanie. Niedawno założyliśmy panele fotowoltaiczne. Na takiej wsi jak nasza prawdopodobnie to ogrzewanie elektryczne będzie jedyną alternatywą - uważa Regina Wnuk Lipińska.
Na podwórku ich sąsiedzi zgromadzili spory zapas drewna, którym od lat opalają swój budynek. - Kilka lat temu kupiliśmy piec od jednego z lokalnych producentów za ponad 2 tys. zł. Nie ma żadnego certyfikatu. Teraz nie wiem, czym będziemy palić za trzy lata, kiedy zaczną obowiązywać nowe przepisy. Nowoczesne piece na pellet są wygodne w użytkowaniu, ale sporo kosztują i nie wiem, czy nas będzie stać - mówi Bożena Prądzińska z Niezabyszewa.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!