
Zaczynał od płaskorzeźb, szybko jednak odkrył, że najlepiej „leżą” mu świątki. Przez kilkanaście lat stworzył ich dziesiątki, zdobią mieszkania jego i znajomych. O swojej pasji opowiedział nam dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Bytowie, Jarosław Jakusz.
Z wykształcenia jest nauczycielem historii i tego przedmiotu uczył przez wiele lat pracując m.in. w szkole w Gogolewie (gm. Dębnica Kaszubska). Przed 7 laty został dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 2 w Bytowie i tutaj znany jest przede wszystkim od tej strony. Pojawienie się jego prac na wystawie Muzeum Zachodniokaszubskiego „Masz talent - pokaż co potrafisz” wiele osób wprawiło w zachwyt, ale też zaskoczyło. - Wiedzieli o tym tylko rodzina i najbliżsi znajomi. Na wystawie usłyszałem wiele ciepłych słów i pochwał. Trochę się czułem z tym nieswojo, bo to żadna sztuka, takie raczkowanie bardziej - opowiada J. Jakusz, który na zamku pierwszy raz publicznie pokazał swoje prace tylko dzięki namowie koleżanki ze szkoły, Marii Majkowskiej.
Jego przygoda z dłutami rozpoczęła się kilkanaście lat temu. Zainspirował go bytowski rzeźbiarz Piotr Janka. - Pamiętam, jak pan Janka miał swój warsztat w altance ogrodowej przy ul. Pochyłej, tam, gdzie teraz stoją bloki. Zabrał mnie do siebie i tłumaczył, od czego zaczynać, w jakim drzewie najlepiej pracować - wspomina dyrektor. Początkujący rzeźbiarz zaczął więc od płaskorzeźb przedstawiających ludzi, przyrodę, rozmaite budowle. Szybko jednak odkrył, że znacznie lepiej czuje się rzeźbiąc postaci, zwłaszcza świątki. - Pierwszą konkretną rzeźbą był muzykant. Cieszył ogromnie, choć do ideału wiele brakowało. Aby nie czuł się samotny dorobiłem mu towarzystwo, jeszcze dwóch grajków, a potem już poszło - wspomina z uśmiechem J. Jakusz. Przez te lata spod jego dłuta wyszło kilkadziesiąt rozmaitych postaci, nie tylko grajków, ale też chłopów, świętych itp. - Wiele prac rozdałem, bo gdy odwiedzali mnie znajomi i dowiadywali się, że rzeźbię, od razu chcieli coś dostać. Tak więc podarunków było sporo, dzisiaj jednak myślę o tym, aby część z nich odtworzyć. Nie tak samo, ale pomysły mam podobne - dzieli się rzeźbiarz, dodając, że najbardziej płodny okres jego twórczości to czas, kiedy miał złamaną nogę. - Przez 8 miesięcy byłem przykuty do domu. Wtedy zrobiłem najwięcej. Dzisiaj muszę dzielić czas między obowiązki domowe, zawodowe i pasję. Zawsze coś udaje mi się uszczknąć. Najwięcej mogę wygospodarować zimą, kiedy wieczory takie długie - opowiada J. Jakusz.
Swoje prace tworzy w mieszkaniu w Pomysku Wielkim. Pierwsze cięcia wykonuje w pomieszczeniu gospodarczym, potem przenosi się do domu. - I tutaj biję pokłon w stronę mojej żony, która cierpliwie znosi ciągły bałagan, zwłaszcza wióry. Znajomi jak to widzą są przerażeni ilością odpadków, które powstają przy takiej pracy - śmieje się artysta-amator. Jego ulubiony materiał to lipa. Ma jej zapas na kilka lat. - Kiedyś dostałem ogromny konar po burzy, która zniszczyła drzewo na jednym z podwórzy w mojej wsi. Znajomi pilarze pamiętają też o mnie robiąc przecinki i trafi im się kawałek drewna w dobrym stanie - zdradza rzeźbiarz. Swoich sił próbował też rzeźbiąc w buku, dębie, klonie, ale te materiały nie sprawdziły się. - Myślę, że to kwestia wprawy, ale też odpowiednich narzędzi, a ja niestety wciąż jeszcze nie mam takich o jakich marzę. Pracuję z pięcioma podstawowymi dłutami. Mam nadzieję, że kiedyś doczekam się i warsztatu z prawdziwego zdarzenia i odpowiedniego sprzętu. Gdzieś tam wciąż marzę o stworzeniu agroturystyki z miejscem również dla mojego hobby - zwierza się rzeźbiarz. Inspiracji do pracy szuka wszędzie - w książkach, historii, a także telewizji, oglądając m.in. programy naukowe czy przyrodnicze. - W ten sposób pojawiło się w mojej kolekcji m.in. kilka żyraf, a także postać afrykańskiej kobiety, która urzekła mnie na jednym z filmów dokumentalnych - mówi, dodając, że często po wzięciu do ręki kawałka drewna oczyma wyobraźni widzi co z niego powstanie. - Cieszy kiedy kawałek drewna zmienia swój kształt, nabiera wyrazu. Wciąż jednak się uczę, pracuję nad tym co robię. Czasami łapię się, że na tym, że zbyt wiele uwagi poświęcam na szczegóły, drobiazgi, ale to daje ogromną satysfakcję, zwłaszcza kiedy inni oglądając moje prace zauważają tę drobiazgowość - opowiada J. Jakusz.
Ci, którzy jeszcze nie widzieli prac J. Jakusza będą mieli ku temu okazję 7.06. kiedy w szkole odbędzie się doroczny festyn rodzinny. Razem z jego rzeźbami znajdą się tam obrazy kilku nauczycielek, które też tworzą od lat.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie