- Byliśmy o ok. 400 m niżej, niż powinniśmy, aby bezpiecznie dolecieć do Kornego. Przed nami rozciągały się lasy. Nie chcieliśmy ryzykować, dlatego zdecydowałem o wcześniejszym lądowaniu - mówi Mirosław Majchrzak, pilot szybowca, który awaryjnie lądował na polu w Ugoszczy.
To miał być rutynowy lot. Część trasy zaplanowano nad Ziemią Bytowską. - Zadaniem była trasa po trójkącie o długości 203 km. Punktem zwrotnym były Śliwice, potem Miastko, skąd wracaliśmy w stronę Kornego - mówi M. Majchrzak, jeden z uczestników Szybowcowych Mistrzostw Województwa Pomorskiego w Kornem. Aż do 180 km lot odbywał się zgodnie z planem. Po południu jednak zaczęły zmieniać się warunki atmosferyczne. - Lecieliśmy trochę za wolno. Słońce zeszło niżej i już tak nie operowało. Miałem ok. 800 m wysokości. Do bezpiecznego dolotu do Kornego, odległego stąd o ok. 20 km, brakowało 400 m. Szukałem noszenia nad okolicznymi polami. Niestety nie udało się. Aby uniknąć rozbicia w lasach, postanowiłem szukać miejsca do lądowania - opowiada M. Majchrzak. Ostatnim takim dogodnym przed kompleksem lasów ciągnących się aż do Kornego były pola w okolicach Ugoszczy (gm. Studzienice). Po kilku rozpoznawczych okrążeniach szybowiec łagodnie usiadł na polu obsianym żytem. Zarówno pilot, jak i szybowiec z awaryjnego lądowania wyszli bez szwanku. - To normalna rzecz wkalkulowana w ten sport - mówi z uśmiechem M. Majchrzak. To był jego pierwszy lot nad Kaszubami. - Z góry wyglądają jeszcze piękniej. To taka mała Finlandia. Wszędzie rozciągają się lasy i jeziora - mówił tuż po wyjściu z szybowca.
W niespełna godzinę po lądowaniu po pilota i jego maszynę przyjechał samochód ze specjalistyczną przyczepą do przewożenia szybowców. Po rozebraniu na elementy pilot wraz z kolegami wrócili do Kornego, ale już tradycyjnym środkiem transportu.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie