Reklama

Spod znaku Rodła. Paweł Wojak i jego znana i nieznana rodzina (cz.1.)

21/11/2013 10:12
Nazwisko Wojak przewija się na szpaltach niemal wszystkich książek traktujących o działalności polonijnej okresu międzywojennego na Ziemi Bytowskiej. Niestety nie wiadomo, dlaczego informacje o tej rodzinie są zdawkowe i niepełne. Niedawno Fundacja Naji Goche z Borowego Młyna dostrzegając nieprzeciętny wpływ rodziny Wojak dla sprawy narodowej, nagrodziła jej przedstawiciela, Pawła Wojaka, statuetką „ Bazuny”. Tak się złożyło, że imię Paweł przypisywano także Jego ojcu, Piotrowi. Przedstawiona podczas wręczenia „Bazuny” w Borowym Młynie laudacja stała się doskonałą okazją, by burzliwe dzieje rodziny Wojak w miarę uporządkować i wyważyć zasługi jej poszczególnych przedstawicieli. Wygłoszona została z głębokim przekonaniem, iż nagroda przyznana przez Fundację Naji Goche skupia w sobie pamięć i wdzięczność za czyny zarówno syna jak i rodziców, bo gdyby nie Ci wspaniali rodzice, nie byłoby Pawła Wojaka, jakiego w Bytowie znamy i szanujemy.

1.Rodzina Wojak

Paweł Wojak, syn Piotra i Wandy zd. Wika Czarnowskiej ( ur. Studzienice 1890 r. ,) urodził się 15.12.1922 r. w Bytowie…W tym suchym, niemal urzędowym zapisie jest już dość wiedzy, która przybliża nam tegorocznego laureata. Ojciec Piotr ur.26.11.1888 r. w Kaliskach koło Starogardu Gdańskiego, pochodził z wielodzietnej rodziny . Mama, Aniela (Angelika) Wanda ur. 27.10.1890 r. w Studzienicach ( rodzice ślub brali 12 listopada 1912 r. w Ugoszczy ), nosiła imię legendarnej krakowskiej księżniczki „co nie chciała Niemca” ( jak chcą inni, to nie ona, lecz odrzucony Niemiec utopił się w Wiśle, a poszło mu to stosunkowo szybko, bo miał ciężką zbroję) pochodziła z Wika Czarnowskich, kaszubskiego rodu wzmiankowanego w szlachectwie od 1609 r. ( sami Czarnowscy wzmiankowani są od 1570 r.), którego korzenie tkwią w Czarnowie k. Brus. Nazwisko to znaleźć można na tablicach martyrologicznych, w słownikach i encyklopediach. W tamtych mrocznych dla Polski czasach Dziadkowie Czarnowscy, dając swej córce imię Wanda, jednoznacznie wskazali, kim są i kim powinna Wanda być. Młode małżeństwo początkowo zamieszkało w wynajętym mieszkaniu przy gazowni. 27 września 1913 r. urodził się im najstarszy syn Gerard. Wybuchła wojna światowa, Piotr został zmobilizowany do niemieckiego cesarskiego wojska i trafił na front rosyjski. Wanda na ten czas przeniosła się do rodziców w Studzienicach. Tam 23.09.1917 r. urodziła córkę Jadwigę. Mroczne czasy z chwilą zakończenia wojny i odzyskania przez Polskę niepodległości nie skończyły się dla wszystkich. Nie udało się wywalczyć, by rodzinne miasto Pawła Wojaka znalazło się w Polsce. Musiało jeszcze minąć wiele lat prześladowań, cierpień i tragedii, których także doświadczyła cała rodzina Wojaków. Paweł Wojak, opowiadając o sobie, mówi: „urodziłem się w tartaku” - i jest to prawdą. Nim w Bytowie przy Schloss Strasse ( w latach 30 –tych Konrad von Jungingen Strasse - niemiecka nazwa dzisiejszej ul.1-go Maja ) wybudowano dom rodzinny, Wojakowie do 1924 r.( 1926? ) mieszkali w pomieszczeniu udostępnionym im w bytowskim tartaku.( Dziś po tym zakładzie nie ma śladu. Czasem żal serce ściska, gdy patrzy się na pusty plac, na którym niegdyś stał ten jeden z najbardziej charakterystycznych obiektów miasta).W budowę domu duży wkład wnieśli dziadkowie Wika Czarnowscy, którzy cześć drzewostanu ze swojego lasu w Studzienicach przeznaczyli na ten cel.


2.Piotr Wojak -ojciec

Ojciec Piotr Wojak, z zawodu rzemieślnik, specjalizujący się w obróbce drewna za sprawą proboszcza z Ugoszczy ks. Roberta Pluta- Prądzyńskiego przez lata był aktywnym działaczem powstałego w sierpniu 1922 roku Związku Polaków w Niemczech. Członkiem Związku został w 1923 r., a konkretnie utworzonej w październiku tego roku Dzielnicy V ( z siedzibą w Złotowie ) i jej Okręgu Kaszubskiego, Zarząd tego Okręgu miał siedzibę w Bytowie. Wynika stąd, że Piotr Wojak był jednym z pierwszych działaczy Związku na terenie Bytowa. Jego nowo wybudowany dom stał się oazą polskości, odbywały się w nim spotkania na których, podejmowano decyzje organizacyjne. Ich częstym uczestnikiem był ks. R. Pluta – Prądzyński. Z biegiem czasu był to jeden z najważniejszych ośrodków polskiego życia w mieście. Historycy zgodnie podkreślają, że dom Wojaków niezależnie od sytuacji, zawsze był małą polską wyspą. W tej specyficznej atmosferze polskości wyrastały i wychowywały się ich dzieci : wspomniani Gerard i Jadwiga oraz urodzeni w następnych latach Paweł ( ur.15.12.1922 ), Elżbieta ( ur.07.01.1926 ). Najmłodszy Jan ( Franciszek Jan ? ) urodził się w 1931 r. zmarł na dyfteryt w 1936 r., gdy ojciec był w więzieniu. Najstarszy Gerard był w latach 1928 - 1929 jednym z kilkunastu kaszubskich stypendystów ZPwN . Ukończył kurs Uniwersytetu Ludowego w Polkach koło Gniezna , w 1930 r. skierowano go do Seminarium Nauczycielskiego w Rogoźnie Wielkopolskim, którego z przyczyn politycznych nie skończył, gdyż po kolejnych odwiedzinach rodziców w Bytowie cofnięto mu pozwolenie na przekraczanie granicy z Polską. Ostatecznie został masarzem w Bytowie.

2.1.Piotr Wojak i Jan Bauer

Duży wpływ na postawę Piotra Wojaka miał pochodzący z Warmii kierownik Polskich Towarzystw Szkolnych na rejencję koszalińską- Jan Bauer. Przyjechał do Bytowa w 1928 r. i dzięki wsparciu ks. Roberta Pluta – Prądzyńskiego oraz niezwykłej pracowitości i zdolnościom organizacyjnym stał się wśród miejscowych polskich działaczy postacią pierwszoplanową. Przyczynił się do powstania pierwszych szkół polskich, działał na niwie kulturalnej, doprowadził do reaktywowania Kasy Polskiej, utworzył Koło ZPwN w Bytowie. Osobiście odwiedził prawie każdą rodzinę polską, wyjaśniał, był doskonałym mówcą .Jego walory osobiste oraz dar przekonywania spowodowały, że świadomość narodowa bytowskich Kaszubów wzrosła tak znacznie, iż zostało to z niepokojem zauważone przez Niemców. Piotr Wojak często uczestniczył w tej formie pracy Bauera, jeździł z nim po bytowskich wioskach. Razem odwiedzali kaszubskie chaty. Bauer ( mieszkał przy dzisiejszej ulicy Jana Bauera , dawniej Dzierżyńskiego 7) często przebywał u Wojaka. Kto wie, może te wspólne „eskapady” stały u źródła późniejszych cierpień.W 1931 r. Bauera aresztowano, osądzono i, skazano na rok wiezienia, do Bytowa już nie wrócił..

2.2.Aresztowanie i wyrok

W 1934 roku gestapo zatrzymało Piotra Wojaka. Oskarżony został o działalność na rzecz Polski i zdradę III Rzeszy. Początkowo siedział w budynku Gestapo przy tartaku.( Budynek ten stoi do dziś, jest na nim odsłonięta od 1965 r. tablica pamiątkowa i mimo dużego potencjału martyrologicznego - upamiętnia miejsce śmierci i ludzkiego cierpienia zadanego przez niemieckich oprawców – mało kto o tej tablicy wie, już nie mówiąc o przyzwoitości pamiętania o tym miejscu). Potem Piotr trafił do więzienia w Słupsku, następnie przewieziony został do berlińskiego Moabitu, 20 marca 1935 r. odbył się sąd w Berlinie, który skazał go na 7 lat ciężkiego więzienia i 13 lat pozbawienia praw publicznych, zarzucono mu także zdradę tajemnic wojskowych, co mijało się z prawdą, gdyż nie miał nic wspólnego z wojskiem. Denuncjatorem miał być Niemiec mieszkaniec Bytowa, który zeznawał na procesie. Wymowną ciekawostką jest to, że spośród trzech aresztowanych i osądzonych w owym okresie Polaków ( J. Bauer 1932 r – rok więzienia, Edmund Styp Rekowski 1933 r,- siedem miesięcy więzienia) Piotr Wojak otrzymał największy wyrok. Świadczy to o tym, jak dla Niemców był on niebezpieczny. Z drugiej strony poprzez ten wyrok uniknął tego, co spotkało dwóch pozostałych, czyli obozu koncentracyjnego. Gdy bytowska niemiecka prasa prowadziła zorganizowaną nagonkę na „szpiega” Piotra Wojaka, jego syn Paweł chodził do miejscowej szkoły. Na jednej z lekcji doszło do dyskretyzującej pokazówki, podczas której upokarzano Pawła za domniemane czyny ojca. Nauczyciel Otto Bart, który to zorganizował, zaprowadził go potem do dyrektora i krzycząc wyrażał niezadowolenie ,że do szkoły chodzi „taki to oto” Polak. Dyrektor kazał Pawłowi wyjść, po czym w ostrych słowach zrugał nauczyciela, zakazując mu podobnych praktyk i nakazał zaprzestać szykan wobec młodego Wojaka. Piotr Wojak z Moabitu trafił do ciężkiego więzienia Zuchthaus Brandenburg-Görden.

2.3.Świadectwo Mariana Waleńczaka

Tak się złożyło, że w pewnym okresie współwięźniem Piotra Wojaka był rodowity berlińczyk Władysław Marian Waleńczak ( ur. 19.4.1899 r. w Berlinie ), z zawodu był muzykiem, dyrygentem. Od 1929 do końca 1932 r. często występował w Bytowie z zespołem muzyki rozrywkowej , m.in. w hotelu z restauracją „Bütower Hof” . Był aktywnym członkiem „Związku Polaków w Niemczech”, z racji tego szukał kontaktów pośród mieszkańców Bytowa mających polskie korzenie. Tak poznał, jak stwierdził po latach „ dobrze dla Polski nastawionego politycznie Wojaka Piotra, jako jednego z najzagorzalszych i patriotycznie myślącego Polaka!” . Waleńczak potwierdził przynależność Wojaka do V Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech, wspominał także ,że mimo świadomości inwigilowania ich kontaktów przez „Landesgrenzkriminalpolizei”, Paweł Wojak nie bał się grożących mu konsekwencji.

Zapoznanie obu panów miało miejsce około 1930 r. Było to w Bytowie na spotkaniu nauczycieli Polaków z powiatu Bytowskiego i Złotowskiego, w którym uczestniczył Jan Bauer , spotkanie to zorganizowano w osobnym pokoju w sklepie kolonialnym Domagalskiego. Takich spotkań było więcej, np.w Kawiarni Karla Schnase, czy w Hotelu „ Bütower Hof”, a także w prywatnym mieszkaniu Piotra Wojaka. W końcu 1932 r. Marian Waleńczak opuścił Bytów i przeniósł się do Piły, gdzie dalej udzielał się zawodowo. Z Piotrem Wojakiem stracił kontakt . Jako agent polskiego wywiadu został aresztowany w 1936 r. 17 września 1937 r. skazano go na karę śmierci, którą to karę na skutek interwencji Rządu RP zamieniono na dożywotnie ciężkie więzienie. W kwietniu 1938 r. przetransportowano go do ciężkiego domu karnego Zuchthaus Brandenburg, Havel Görden. Winterfeld Allee 22, Haus 2. Pod koniec 1940 r. do jego celi dokwaterowano niespodziewanie Piotra Wojaka. Była to cela przeznaczona dla szpiegów, siedziało w niej czterech skazanych : Piotr Wojak, Władysław Maleńczak i dwóch Ślązaków. Wojak z tego okresu zapamiętany został jako ten, który z godnością znosił udręki więzienia, „był najwytrwalszy, najlepiej zahartowany. Wzbudzał podziw i zaufanie wśród współwięźniów. Gdy minął zasądzony wyrok, narzekał, że okres jego kary już minął, a „oni go jeszcze przytrzymują”. 07 grudniu 1942 r. wszedł do celi dozorca więzienny i nakazał Wojakowi „Sachenpacken” (pakować rzeczy ). Nie wiadomo było, co się z nim może stać? Czy miało to być zwolnienie, czy też przeniesienie do obozu koncentracyjnego? Okazało się jednak, że został z więzienia wypuszczony, stało się to niemal pół roku po terminie nakazanym przez zasądzony wyrok. Wrócił do domu z zaawansowaną chorobą płuc i serca.

2.4. Piotr Wojak i ”Odra”

Decydujący wpływ na jego zwolnienie miała pomoc niemieckiego prawnika, który o losie Wojaka dowiedział się od uczących się u niego dziewcząt tj córki Elżbiety Wojak i jej koleżanki Urszuli Loll. Otóż ów prawnik pomógł Elżbiecie opracować pismo, w którym argumentując służbą wojskową na froncie obu braci ( synów Piotra Wojaka ) , zwróciła się do władz niemieckich o uwolnienie ojca. Pismo to odniosło pozytywny skutek . Podobna sytuacja była z Janem Styp – Rekowskim z Płotowa, którego zwolniono z obozu, gdyż m.in. syn jego walczył na froncie wschodnim.

Mimo wycieńczenia więzieniem, Piotr Wojak po powrocie do domu podjął współpracę z organizacją Gryf Pomorski. Najprawdopodobniej poszedł jeszcze dalej i współdziałał w utworzonej w Bytowie placówce ( trójce ) „Odry” ( „Bataliony Odry” – polska podziemna formacja jeńców i robotników przymusowych ). W konspiracji jako łączniczka znalazła się także córka Jadwiga ps „ Jagoda”. Trudno dziś orzec, jaka była rola Piotra Wojaka w tej organizacji, możliwe, że jedynie udostępnił swój dom do konspiracyjnych odpraw. W domu tym często spotykali się robotnicy przymusowi, przychodzili głównie w niedzielę, czasami wieczorami, dyskutowali o życiu codziennym , polityce , czasem spacerowali, grali w karty lub po prostu wspólnie bawili się i śpiewali różne polskie piosenki. Nie odstraszały ich ostrzeżenia i uwagi sąsiadów oraz bliskość siedziby gestapo. Tu sprawdziło się przysłowie ,że „pod latarnią najciemniej”. Dowodem na to ,że Piotr Wojak był nadal niepokorny jest fakt, iż umożliwił im regularne słuchanie radia, przez co spotkania te stały się bardziej niebezpieczne. Było to w 1943 r., czyli wtedy kiedy jeszcze wiele mogło się zdarzyć. Funkcjonowanie „Odry” w Bytowie jest nadal jedną z największych lokalnych zagadek wojennych .Wszystko wskazuje na to, że nie zostanie ona rozwiązana, choć czasem o poznaniu prawdy decyduje przypadek. Jest prawdopodobne, że źródłem dyspozycji dla członków „Odry” w Bytowie była ekspozytura „Odry” w Stalagu II B Hammerstein w Czarnem. Odpowiedzialnym za ten obszar działania mógł być asp. Janusz Szaybo. Wiadomo, że polecenia z Czarnego docierały do adresatów poprzez kolej a takim punktem rozdziału było Korzybie. Inną formą kontaktu z terenem był samochód Czerwonego Krzyża. Jedną z najpopularniejszych metod działania „Odry” obok szkoleń, „małego wywiadu” , były właśnie spotkania , pogadanki i wspólne słuchanie radia. Czyli podobnie jak bywało u Wojaków w Bytowie.

Andrzej Szutowicz – Naji Gochë

[gallery link="file" ids="4786,4787,4785"]

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do