
Na Gochach swoje rodzinne zjazdy mieli Janta Lipińscy i Chamier Gliszczyńscy. Prądzińscy spotkali się w Trzebiatkowej.
W Borzyszkowach (gm. Lipnica) 24.06. zebrali się Chamier Gliszczyńscy. To ich 3 rodzinny zjazd. Pierwszy odbył się w 2005 r., kolejny w 2016 r. Na przeszkodzie organizacji kolejnego stanęła pandemia. - Część rodziny mieszka za granicą i konieczna byłaby kwarantanna. Chcieliśmy tego uniknąć - mówi organizatorka zjazdu, Anna Chamier Gliszczynska. Po mszy św. w Borzyszkowach uczestnicy przeszli na rodzinne groby, a następnie udali się do gospodarstwa agroturystycznego Glinieckich, gdzie odbyła się dalsza część rodzinnej uroczystości. Z kaszubskim repertuarem pojawił się zespół z Tuchomia, który zaprezentował tradycyjne tańce. Odśpiewano także ułożony z okazji drugiego zjazdu hymn napisany przez Patryka Trybę. Zaprezentowano także kronikę z poprzedniego zjazdu z pamiątkowymi fotografiami. W tej przygotowanej teraz znalazły się także adresy mailowe i numery telefonów. - Chcemy utrzymywać bliższy kontakt nie tylko z okazji zjazdów - mówi A. Chamier Gliszczynska, dodając: - Już planujemy kolejny. Najprawdopodobniej także odbędzie się w Borzyszkowach. Nasza rodzina wywodzi się bowiem z pobliskiego Gliśna Wielkiego.
Na rodzinne strony postawili także Janta Lipińscy, którzy 24.06. mszą św. w Lipnicy rozpoczęli swój pierwszy zjazd. - Do tej pory najczęściej spotykaliśmy się w większym gronie przy okazji pogrzebów. Chcieliśmy się jednak wspólnie zebrać w weselszych okolicznościach - mówi Regina Świątek Brzezińska, organizatorka zjazdu. W minionym tygodniu po nabożeństwie na dalszą część udali się do Prądzony. Tam na sali wiejskiej przygotowano wystawę starych zdjęć, która cieszyła się sporym zainteresowaniem, a także kącik z fotoramką. Były także konkursy, które rozbawiły zgromadzonych. - Już pojawiły się propozycje zorganizowania kolejnego zjazdu. Tym razem być może w Wojsku, którym także jesteśmy rodzinnie związani - mówi R. Świątek Brzezińska, dodając: - Zgłosiły się także osoby chętne do pomocy w organizacji. To na pewno ułatwi pracę.
Z kolei 2.07. Prądzyńscy spotkali się w Trzebiatkowej. Zjazd rozpoczęła msza św. w kościele pw. św. Piotra i Pawła. Tam też poświęcono nowy witraż z herbem rodu Prądzyńskich. Po nabożeństwie i wykonaniu pamiątkowego zdjęcia uczestnicy przemaszerowali do miejscowego amfiteatru. Korowodowi przewodniczyły poczty sztandarowe - rodu Prądzyńskich oraz zaprzyjaźnionego z nimi rodu Trzebiatowskich. Po przemówieniu i podziękowaniach rodzina zasiadła do stołów. - Nie jest nas może zbyt dużo, ale nasz siódmy zjazd organizowaliśmy na ostatnią chwilę. Poinformowaliśmy wszystkich mailowo, telefonicznie. Kto mógł, jest dziś z nami. To głównie rodzina z okolicy, ale też m.in. z Gdańska. My przyjechaliśmy z Berlina, gdzie na razie mieszkamy przez większość miesięcy w roku - mówią Sylwia Allenbach i Andreas Prondzinski, partnerzy, którzy zorganizowali zjazd. - Bardzo pomogli nam Marian oraz Grzegorz, z którymi dość często się widujemy, gdy przyjeżdżamy do Trzebiatkowej, gdzie tworzymy swój zakątek. Nieoceniona była też pomoc koła gospodyń. Niesamowite panie! - dodają organizatorzy.
Ostatni raz rodzina miała okazję spotkać się przed pandemią. - Wtedy widzieliśmy się w Kramarzynach. Jeszcze wcześniej spotykaliśmy się w Borzyszkowach. W tym roku wybór miejscowości nie jest przypadkowy. Rodzice Andreasa brali ślub w tym kościele. Jego mama związana była z Trzebiatkową całe życie. To spotkanie to hołd złożony w ich kierunku - mówi S. Allenbach.
Kolejny zjazd rodzina planuje pod koniec czerwca 2023 r. Wtedy też ma zamiar zjechać do Wałdowa koło Sępólna Krajeńskiego.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!