
Najpierw gmina Borzytuchom miała problem z wyłonieniem wykonawcy, któremu chciała zlecić wyposażenie ponad 120 prywatnych budynków w instalacje solarne podgrzewające wodę. Teraz jest problem z ich serwisem. - Swoje musiałem przykryć, aby nie wybuchły - mówi radny Henryk Kędziora.
Instalacje solarne były jednym z czterech zakresów gminnego projektu montażu instalacji wykorzystujących odnawialne źródła energii. Już kilka lat temu samorząd uzyskał na ten cel wsparcie z Regionalnego Programu Operacyjnego. Oprócz pomp ciepła, fotowoltaiki i pieców na biomasę, najwięcej chętnych było na solary słoneczne do podgrzewania wody użytkowej. I ta część przedsięwzięcia sprawia najwięcej problemów. - Jednemu z mieszkańców Dąbrówki uruchomiono je dopiero trzy tygodnie temu. Ja od 5 tygodni nie mogę ich używać. Musieliśmy zasłonić instalację, aby nie zrobić komuś krzywdy. Kiedy mocniej świeci słońce, w niekontrolowany sposób temperatura rośnie i grozi eksplozją. Nie mamy do kogo się zwrócić o poprawki. Czy gmina zatrzymała część pieniędzy należnych firmie, która montowała solary, na poczet ewentualnych reklamacji? Zastanawiam się już, czy ich nie zdjąć z dachu - mówił Henryk Kędziora 22.03. na sesji Rady Gminy Borzytuchom. - Już na początku lutego zgłaszaliśmy problemy z instalacjami. Cały czas trwa wymiana e-mali z wykonawcą. Bardzo trudno od niego cokolwiek uzyskać, dlatego zapowiedzieliśmy, że skierujemy sprawę do sądu - mówił na sesji Witold Cyba, wójt Borzytuchomia. Włodarz przekonuje jednak, że nie jest tak źle, jak przedstawiał to radny na sesji. - W urzędzie przyjęliśmy kilka zgłoszeń. Zdecydowana większość instalacji działa poprawnie. Były podłączone, ale dopiero gdy mocniej zaświeciło słońce, zaczęły działać efektywniej - mówi W. Cyba.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!