
Nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla obrzeży Borzyszków blokuje uruchomienie składowiska odpadów niebezpiecznych. Firma Groneko, która kupiła starą żwirownię, aby złożyć w niej pół mln ton eternitu i innego materiału zawierającego azbest, zapowiada złożenie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Przedsiębiorcy z województwa kujawsko-pomorskiego wpadli na pomysł, aby zamknięte wyrobisko wykorzystać jako składowisko odpadów niebezpiecznych. - Szacuje się, że wszystkie dziś działające w Polsce są w stanie przyjąć zaledwie 30% materiałów azbestowych, który zgodnie z ustawą muszą być unieszkodliwione do 2032 r. Dlatego powstają kolejne składowiska. Lokalizacja takiego miejsca na terenie gminy Lipnica jest bardzo korzystna. Wpłynie na obniżenie kosztów, które samorządy ponoszą na realizację programów usuwania wyrobów azbestowych - przekonywał kilka lat temu Mikołaj Gronowski, współwłaściciel firmy Groneko z Mikorzyna. Składowisko w Borzyszkowach miało być formą rekultywacji nieczynnej kopalni żwiru. - Zaprojektowaliśmy 8 kwater o powierzchni w sumie 2,5 tys. m2. Łącznie składowisko zajmie ok. 2 ha, z czego na infrastrukturę przeznaczymy 0,23 ha. Na 2,5-hektarowej działce obok planujemy drugą część składowiska z dziesięcioma kwaterami. Przewidywana pojemność obiektu to 485 000 m3. W 80% będą to płyty eternitowe. Pozostałe to materiały izolacyjne i konstrukcyjne. Żadne inne odpady nie zostaną tam składowane - zapewniał M. Gronowski.
Okoliczni mieszkańcy nie kryli jednak swoich obaw. - Nie chcemy tego wszystkiego pod naszym nosem. To wyjątkowo piękne tereny, które mogą się rozwijać. Jesteśmy właścicielami ziemi na działki pod zabudowę. Kto jednak zechce je kupić, gdy obok będzie funkcjonowało składowisko eternitu? - skarżyła się mieszkanka Gliśna Wielkiego. Na spotkaniu z przedsiębiorcami, zorganizowanym 5 lat temu w byłej szkole, zastrzeżeń do przedsięwzięcia nie ukrywały również władze gminy. - Doświadczenie nauczyło nas, że z rezerwą podchodzimy do różnych zapewnień. Kiedyś firma, która była właścicielem tej żwirowni, wzięła na siebie zobowiązanie rekultywacji terenu, ale się z niego nie wywiązała - mówił Andrzej Lemańczyk, wójt Lipnicy. Mimo braku przychylności firmie Groneko trzy lata temu udało się doprowadzić do rozpoczęcia prac nad opracowaniem planu miejscowego dla tego terenu. Ujęte w nim zapisy są jednak dalekie od oczekiwań przedsiębiorców. - Plan miejscowy obejmuje dwie działki, na których położone jest stare wyrobisko i cześć gminnej drogi. Zgodnie z zapisami można tam prowadzić jedynie działalność rolniczą lub nieuciążliwą działalność gospodarczą - mówi Witold Trzeciński z Urzędu Gminy w Lipnicy. W listopadzie ub.r. dokument w takim kształcie trafił pod obrady Rady Gminy Lipnica. - W lipcu projekt planu został wyłożony do publicznego wglądu. Można wtedy było składać wnioski. Żadne nie wpłynęły. Dopiero tuż przed sesją otrzymaliśmy pismo od firmy Groneko. Zawarto w nim m.in. wnioski do planu miejscowego. Wcześniej firma deklarowała przekazanie gminie Lipnica 150 tys. zł na samorządowe inwestycje, teraz straszą, że jeżeli ich wnioski nie zostaną uwzględnione złożą skargę do WSA - mówił tuż przed głosowaniem nad planem A. Lemańczyk. Ostatecznie 13 radnych głosowało za jego przyjęciem, 1 był przeciwny i 1 wstrzymał się od głosu.
- Firma nie może mieć do nas pretensji, że nie chcemy u siebie składowiska odpadów niebezpiecznych. Obserwując to, co się dzieje w innych miejscach tego typu w Polsce, mieliśmy obawy, że przyniesie to szkodę mieszkańcom naszej gminy. Z czasem oprócz eternitu mogły tam trafiać również inne szkodliwe odpady. Nie możemy na to pozwolić. Oczywiście jesteśmy otwarci na uruchomienie na tym terenie innej, nieuciążliwej dla otoczenia, działalności - mówi A. Lemańczyk. Wójt zapowiada dalsze starania o rekultywację dawnego wyrobiska. - Stara żwirownia, która mimo obowiązku do dziś nie została zrekultywowana, jest dla nas dużym problemem. Ogromny rozkopany dół w ziemi jest rozjeżdżany przez quady i samochody terenowe. Nadal będziemy domagali się uporządkowania tego miejsca - zapowiada A. Lemańczyk.
Przypomnijmy, że obecni właściciele tego terenu od kilku lat starali się o możliwość rekultywacji żwirowni poprzez lokalizację właśnie tam składowiska odpadów niebezpiecznych. - O taką zgodę zwrócili się do nas w 2016 r. Ustawa to jednak wyklucza. Teren musi być zrekultywowany na zasadach przewidzianych w wydanej koncesji na wydobycie. Dopiero potem można się starać o lokalizację składowiska. Obowiązek rekultywacji formalnie ciąży jednak na podmiocie, który prowadził tam działalność, chyba że obecni właściciele w ramach cywilnej umowy wzięli to na siebie. Do tej pory jednak nie otrzymaliśmy informacji o rekultywacji tego terenu - mówi Małgorzata Zielonka, naczelnik wydziału ochrony środowiska, rolnictwa i leśnictwa w bytowskim starostwie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!