Reklama

Najmniejszy w powiecie

03/03/2014 18:38
Miniaturowy kucyk szetlandzki z Parchowa, klacz Maja, jest z pewnością najmniejszym koniem w powiecie bytowskim. Ma zaledwie 79 cm wzrostu! Jego właścicielem jest 6-letni Jakub Kiedrowicz.

U Kiedrowiczów zawsze były konie. Dwa, albo trzy. Stanisław Kiedrowicz powoził nimi wozem, saniami, a jego żona Małgorzata jeździła na nich wierzchem. Nic dziwnego, że ich syn Kuba od dzieciństwa był przyzwyczajony do tych zwierząt. - Chodził za ojcem do stajni z daleka obserwując, jak ten oporządza konie - mówi mama chłopca, Małgorzata. Kuba już wtedy marzył o własnym koniu. Nigdy o tym nie mówił, jednak ojciec wyczuł pragnienia syna. Zastanawiał się tylko, czy syn nie jest jeszcze za mały. Miał dopiero 4 lata. Sprawę przesądził przypadek. - Jadąc przez Polskę samochodem zobaczyłem pasącego się malutkiego kucyka. Od razu pomyślałem, że byłby w sam raz dla Kuby - wspomina S. Kiedrowicz. Zatrzymał się i podszedł, aby go obejrzeć. Zdziwił się, bo wyglądający z daleka na źrebaka koń okazał się dorosłą klaczą. - To było idealne rozwiązanie, bo syn mógłby na takim malcu od razu zacząć jeździć - dodaje.

RADOŚĆ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Kuba szalał ze szczęścia, gdy na dzień dziecka w prezencie dostał kucyka! Radość była jeszcze większa, gdy rodzice powiedzieli, że od dziś ma sam się nim opiekować. Przecież o niczym innym nie marzył! Tak stał się najmłodszym właścicielem najmniejszego konika w powiecie.

Kuba od dwóch lat każdego dnia Maję czesze, karmi, wyprowadza na pastwisko. Oczywiście zawsze pod nadzorem taty albo mamy. Tata pokazał mu i nauczył, jak się podnosi konikowi nogi i czyści kopyta. Gdy pojawiło się malutkie siodło, chłopiec wraz z kuzynostwem i kolegami zaczęli na niej jeździć, prowadzeni przez mamę albo tatę Kuby.

KUCYK Z CHARAKTEREM

Kucyki są bardzo inteligentne. Po przyjeździe na miejsce Maja dłuższy czas obserwowała wszystko i zapamiętywała, jakie obyczaje panują w jej nowym domu. W stadzie oprócz niej były jeszcze dwa duże konie. Rządził nimi pan Stanisław, a jej panem był mały Kuba. Stajnia była przytulna, pastwisko duże. Wszystko jej się podobało, z wyjątkiem psa. Pies parę razy dziennie, z nudów, z przeraźliwym jazgotem gonił konie szarpiąc je za ogony, gdy pasąc się podchodziły za blisko ogrodzenia. - Do dziś żałuję, że nie nagrałam tamtej sytuacji. Kucyk jakiś czas obserwował goniącego konie psa, aby pewnego dnia zaczaić się i samemu go pogonić! Pies ledwo uciekał, a ta mała pchła, niewiele od niego większa, ze stulonymi uszami, rozwianą grzywą, kłapiąc zębami, za nim! Pogoniła go przez podwórze aż do budy. Raz na zawsze skończyło się gonienie koni. Maja zrobiła porządek. Pokazała, że ma charakter - śmieje się M. Kiedrowicz

UPRZĄŻ JAK DLA PSA

Uprząż dla Mai trzeba było uszyć na miarę. Rymarz nie mógł uwierzyć, że szyje ją na konia, a nie na psa. Kiedy była gotowa, zaprzęgnięto kucyka do sanek. Było wiele radości! A jak śnieg zniknął, pojawiła się malutka dwukółka i Kuba z kolegami czy koleżankami jeździli na wycieczki. Oczywiście w każdym przypadku kucyka prowadził ktoś dorosły. Koń, nawet taki wielkości psa, to jednak zawsze tylko koń.

- Często jest tak, że kupuje się dziecku kucyka, a ono szybko się nudzi. Baliśmy się, że z Kubą też tak będzie. Ale minęły dwa lata, a syn cały czas się nim opiekuje. Widać, że to lubi. Mobilizuje go też to, że przyłączył się do niego kuzyn Kacper. Teraz razem chodzą do Mai. Oczywiście, zdarza się, że mu się nie chce iść, bo zimno, bo pada. Wtedy go straszę, że ją sprzedam. Skutkuje od razu - mówi mama Kuby.

ABER I KANIA

Maja urodziła źrebaczka i Kuba, jako jej właściciel, miał nadać mu imię. - Syn nas zaskoczył. Spodziewaliśmy się, że 5-latek wymyśli jakieś dziecinne imię. A on nazwał go „Aber”. Podobnie zaskoczył nas, gdy mąż kupił jeszcze jednego, większego kucyka, z papierami. Kuba rośnie i Maja będzie niedługo dla niego za mała - mówi pani Małgorzata. - Najpierw nazwałem ją Skarpetka, ponieważ miała jedną nogę białą. Ale tata powiedział, że ponieważ jej matka ma na imię Kwarta, to źrebak musi mieć imię na K, bo takie są zasady. To pomyślałem chwilę i zapytałem, jak ją nazywano tam, gdzie się urodziła. Tata powiedział, że chyba „Kania”. No to niech będzie „Kania”. Teraz mam trzy kucyki - Maję, Abera i Kanię. Ale najbardziej kocham Maję - mówi rezolutny chłopak.

Maya Gielniak

Niewątpliwie najmniejszą rasą koni na świecie jest wyhodowana w Argentynie w XIX w. falabella. Są to kucyki nie przekraczające 75 cm wzrostu, czyli sięgające nieco ponad kolano dorosłego człowieka. Niewiele większe, ale za to starsze jako rasa, są szetlandy miniaturowe wyhodowane w XVIII w. w Anglii. Mini szetlandy przy swoim małym wzroście cechują się wyjątkowo dużą siłą. Dlatego były kiedyś wykorzystywane do pracy w kopalniach. Obecnie są konikami ozdobnymi i do towarzystwa. Kucyki miniaturowe są z reguły bardzo łagodne, przyjacielskie, uwielbiają pieszczoty, ale nie brak im też zadziorności i charakteru.

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do