
Nad Mauszem wciąż trwa spór o swobodny dostęp do wody. Atrakcyjne jezioro kusi
25.05. założone niedawno Stowarzyszenie Kultury Fizycznej „Optimist” z Parchowa zwróciło się do władz gminy, by ta podjęła starania o wytyczenie kolejnego dostępu do jeziora Mausz prowadzącego przez tereny będące we władaniu wieczystym spółki Dal-Sol (w ich południowej części). W odpowiedzi wysłanej 9.06. wójt Andrzej Dołębski stwierdził, że gmina nie podejmie takich działań, bo nie chce naruszać praw własności spółki. W rozmowie z nami A. Dołębski przyznał, że działania „Optimista” uważa za zasłonę zupełnie innych intencji, a nie prawdziwą chęć uruchomienia szkółki żeglarskiej. - U nas działa grupa jachtów sterowanych. Ona nie ma żadnej siedziby z dostępem do Mausza, a przecież potrafi na nim organizować zawody rangi krajowej, a jej członkowie odnoszą sukcesy. Poza tym oferujemy działki publiczne nad jeziorami. Np. nad Mauszem w Grabowie, albo po parchowskiej stronie jest dostęp w 3 miejscach, tyle że nie ten o jaki im chodzi. Mogą też korzystać z dużej, ok. 60-arowej gminnej stanicy nad jeziorem Żukówko. Możliwości jest kilka. Trzeba jednak przyjść i rozmawiać z nami na ten temat, a takiej woli nie widzę - mówi głowa gminy, tłumacząc, że chodzi o coś innego: - To jest nakierowane na dokuczenie gminie i wójtowi.
Jednocześnie A. Dołębski sugeruje, że chodzi o wymuszenie działań, które doprowadziłby do wytyczenia dostępu do jeziora dogodnego dla jednego z członków „Optimista”, Wiesława Przybyły. - My oferujemy dojścia gdzie indziej - mówi wójt.
W. Przybyła nie ukrywa, że jego rodzina posiada nad Mauszem dom letniskowy i że jest zainteresowany wygodnym dostępem do jeziora. - To fakt, jednak takiego dostępu chcieliby również inni, którzy mają w tej okolicy swoje domki, bo obawiają się, że będą musieli chodzić znacznie dalej niż kiedyś. Wszyscy płacimy podatki i mamy prawo wymagać od gminy, by ułatwiała nam życie. Ten dostęp przyda się także tym, którzy w przyszłości mogliby pomyśleć o wykupieniu ziemi w najbliższej okolicy, by korzystać z uroków Mausza, a oni też będą płacić podatki. Gmina musi myśleć w przód. Trzeba zwrócić uwagę, że publiczny dostęp do jeziora od strony Parchowa zaczyna być coraz bardziej ograniczany. Kolejne działki odgradzają nas od wody. Miejsc, z których mogą korzystać wszyscy, ubywa. A przecież publiczna działka jeziorna obejmuje nie tylko toń jeziora. Wzdłuż niej ciągnie się pas suchego brzegu o różnej szerokości, gdzie każdy ma prawo wypoczywać. Czasem ma tylko 1,5 m szerokości, ale tam, gdzie proponujemy, tzn. przy stolarni i bosmanówce, aż 10 m. To grunt dostępny dla wszystkich, bo jest publiczny. Jeżeli nie będzie do niego dojścia, zostanie praktycznie zawłaszczony przez właścicieli sąsiednich posesji, bo tylko oni będą mieli do niego dojście. Czy naprawdę o to chodzi gminie? Więcej dojść oznacza, że jezioro będzie służyło większej liczbie ludzi, czyli będzie atrakcyjniejsze, a tak stracimy cały kawał brzegu, my i wszyscy, którzy kochają to jezioro. A to się może zemścić w przyszłości - mówi W. Przybyła.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!