
Dania regionalne i nie tylko wzięły na tapet panie z Koło Gospodyń Wiejskich „Ugoszczanki” z Ugoszczy. Spotykają się na kulinarnych czwartkach.
Rozpoczęły je 3 tygodnie temu od jednej z najpopularniejszych kaszubskich potraw - zupy z brukwi. Tydzień później panie postawiły na coś spoza regionu i przygotowały placek węgierski. Ostatnio zaś czerninę. - Przepis na nią każda z nas ma w głowie - mówi Bogumiła Wrobel, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich „Ugoszczanki” z Ugoszczy. - Wpierw trzeba przygotować rosół z gęsi, niektórzy gotują także z kaczki. Ważne, by później zebrać tłuszcz. Czernina nie może być za tłusta - zdradza przepis Helena Nowak, jedna z członkiń KGW, dodając: - Następnie zaprawiam ją mąką z wodą do konsystencji gęstej zupy i dodaję zahartowaną rosołem krew. Należy pamiętać, że ta musi być odpowiednio przygotowana. Do tej spuszczonej z jednej kaczki powinno się dodać dwie łyżki octu i cały czas mieszać, by się nie ścięła. Musi być płynna.
Do gotowej zupy dodaje się nieco cukru, do smaku. Czernina musi być słodko-kwaśna. Zupa ta nie może się obejść bez owoców. - Z tym jest różnie. Niektórzy dodają suszone jabłka, gruszki czy śliwki. Osobiście stosuję jednak te z kompotu drylowane węgierki lub wiśnie. Dokłada się je po zdjęciu zupy z ognia. Suszone owoce należy dodać wcześniej - mówi H. Nowak.
Po czerninie w czwartek 6.10. ugoszczanki zabrały się do przygotowywania kiszonej kapusty. - Posiekaną kapustę i marchew solę, a następnie wkładam na dwa tygodnie do beczki. Przykrywam talerzem i dociskam kamieniem. Ważne, żeby w tym czasie ją przekłuwać do dna, tak by pozbyć się nadmiaru gazów. I tak trzymam przez dwa tygodnie. Po tym czasie wkładam ciasno do słoików i pasteryzuję. Od zagotowania maksymalnie 5 minut. Następnie wyjmuję z wody. Nic się z nią nie dzieje, dalej się nie kisi. Można ją dodać do bigosu, pierogów czy surówki - mówi H. Nowak. Tę przygotowaną przez KGW panie zamierzają wykorzystać później do pierogów z grzybami. Te ostatnie już zostały ususzone. - W tym roku nie było o nie łatwo. Rosły tylko w niektórych miejscach, a i tam amatorów na nie także nie brakowało - dodaje H. Nowak.
Zajęcia realizowane są dzięki wsparciu z Partnerstwa Dorzecze Słupi. W jego zakres wszedł także zakup sprzętu, m.in. lodówki, stołu, garnków, patelni czy robota kuchennego. Całość kosztowała 27 tys. zł. Dofinansowanie wyniosło 45%, pozostałe środki przekazała gmina i Centrum Kultury i Biblioteka Gminy Studzienice.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!