
Jak przebiegało wyznaczanie granicy w 1920 r., czy jej materialne ślady możemy odnaleźć także dzisiaj i czym charakteryzowało się budownictwo XX-lecia międzywojennego? O tym wszystkim mówiono na konferencji zorganizowanej w 100 lat po pamiętnym przesunięciu granicy na Gochach.
Konferencja odbyła się w Przechlewie (pow. człuchowski) w siedzibie Nadleśnictwa Niedźwiady. Na sali poza przedstawicielami władz i leśników zasiedli przedstawiciele szkół podstawowych z Brzeźna Szlacheckiego, Borowego Młyna i Lipnicy, a także bytowskiego ogólniaka. Jako pierwszy wystąpił dr Marian Fryda, który swój referat poświęcił wojnie palikowej. - Pojęcie to do powszechnego obiegu wprowadził przed kilkunastoma laty Zbigniew Talewski, inicjator upamiętnienia wydarzeń z 1920 r. Pierwszą okazją ich przypomnienia była obchodzona w 1968 r. 50 rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości - mówił dr M. Fryda. To w 1968 r. na łamach prasy ukazały się wspomnienia Józefa Spiczak-Brzezińskiego z Upiłki (gm. Lipnica), jednego z uczestników wydarzeń wojny palikowej. Na konferencji uczestnicy mieli okazję posłuchać nagranych jego wspomnień. - Nareszcie nadszedł rok 1920. Dnia 2 lutego 1920 r. wieczorem do naszej wioski wkroczyła kompania wojska polskiego. Radość była nieopisana. Ludzie płakali ze szczęścia. Byli wolni, nareszcie wolni. Przyszedł czas, że będziemy mogli działać jawnie. Cała ludność wyległa na ulicę witać wojsko polskie - mówił na nagraniu J. Spiczak-Brzeziński. To z jego relacji uczestnicy dowiedzieli się o kolejnych etapach, które doprowadziły do wojny palikowej, a w konsekwencji do przesunięcia polsko-niemieckiej granicy. - Była to dziwna wojna, nie padł na niej żaden celny strzał, nie licząc dwóch w powietrze, oddanych raczej na wiwat. Nie było żadnych ofiar, a zatriumfowała sprawiedliwość - mówił na zakończenie swojego referatu dr M. Fryda.
O ciekawym wątku wyznaczania tej samej granicy, ale w Konarzynach mówił Krzysztof Tyborski. - Niewiele osób wie, że obecne wioski Korne i Konarzyny dawniej stanowiły jedną miejscowość, która została podzielona. Wszystko za sprawą rodziny Scheunemannów, a w zasadzie za sprawą żony właściciela Cesiry, która była Włoszką - mówił K. Tyborski, który następnie wyjaśniał: - Rodzina Scheunemannów zabiegała o to, by ich dobra w całości znalazły się po niemieckiej stronie. W należącym do nich dworku przebywała komisja graniczna. W jej składzie był porucznik, który prawdopodobnie również był Włochem. Dodatkowo razem z Cesirą znali swoje rodzinne miejscowości. Ostatecznie do podziału doszło zgodnie z sugestią Scheunemannów. Z kolei o materialnych świadectwach granicy z 1920 r. mówił nadleśniczy Nadleśnictwa Niedźwiady Ireneusz Jażdżewski. - Wspólne polsko-niemieckie znaki graniczne na zachodniej granicy miały trzy formy. Najokazalsze były tzw. kamienie wersalskie. Nazwano je tak, ponieważ miały wykuty napis „Versailles 28.06.1919”. Były to główne kamienie graniczne, granitowe o wymiarach 40x40x175 cm. Dalszy przebieg granicy wyznaczały normalne kamienie o wymiarach 25x25x125 cm i pomocnicze 20x20x90 cm wysokości. Posiadały wykute litery P i D - tłumaczył I. Jażdżewski. Część z nich się zachowała, niektóre w swoich pierwotnych miejscach. Inne już niekoniecznie. - Tak było z granicznikiem, który znajdował się przy drodze Bytów -Chojnice. Właściciel gospodarstwa przeniósł go i ustawił przed wejściem do nowo zbudowanego domu - mówił I. Jażdżewski. Jeden z zachowanych kamieni przekazano podczas konferencji Muzeum Regionalnemu w Człuchowie. - Natknąłem się na niego w Chojnicach. W likwidowanej hurtowni zaciekawił mnie biały kamień ograniczający otwieranie bramy. Jak się okazało, była to odłamana górna część granicznika - wspominał nadleśniczy. Z kolei o zachowanych śladach mówił m.in. na podstawie rozporządzenia prezydenta Rzeczpospolitej z 1927 r. Zgodnie z nim z drzew i krzewów oczyszczony miał być pas terenu mierzący 15 m od granicy. - Dziś trudno odnaleźć je w terenie. Wiele drzewostanów naturalnie obsiało te miejsca i teraz porastają je okazałe drzewa. Jedyne miejsce, gdzie granica ta jest bardziej czytelna, stanowi fragment lasu przy drodze Bytów - Chojnice, niedaleko osady Wolność - wyjaśniał I. Jażdżewski.
O historycznych mapach mówił Bartosz Czarnecki. Uczestnikom konferencji przybliżył nie tylko internetowe serwisy, na których możemy je odnaleźć, ale także darmowe oprogramowanie, które ułatwia posługiwanie się nimi, jak chociażby nałożenie na współczesną mapę tych historycznych. - Najlepszym obecnie źródłem danych kartograficznych jest internetowe Archiwum Map Wojskowego Instytutu Kartograficznego. Prezentowane tam skany pochodzą z zasobów różnych bibliotek. Strona zawiera też przejrzysty skorowidz - mówił B. Czarnecki.
Ostatni z zaprezentowanych referatów przygotował Jarosław Czarnecki. Dotyczył budownictwa okresu XX-lecia międzywojennego. Mówił przy tym nie tylko o budynkach m.in. ośrodka zdrowia w Lipnicy. - Powstał w latach 30. jako pierwszy murowany ośrodek wiejski. Wybudowany w stylu modernistycznym. Przypominać może zabudowę Gdyni - mówił J. Czarnecki. Konferencję, w której uczestniczyło kilkadziesiąt osób, zakończyła ożywiona dyskusja.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!