
Wzbudzają strach. Ich użądlenia, zwłaszcza dla osób uczulonych, mogą być niebezpieczne. Właśnie zakładają i rozbudowują swoje gniazda. Często w naszym najbliższym sąsiedztwie. Nie zawsze jednak w ich usuwaniu pomóc mogą strażacy.
W ub.r. nasi strażacy wyjeżdżali do usuwania gniazd owadów ok. 100 razy. Liczniejsze zgłoszenia zaczęły się wraz z cieplejszą aurą. Nie inaczej jest w tym roku. W ostatnich kilku tygodniach do Komedy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Bytowie takich powiadomień wpłynęło już kilkadziesiąt. Np. 10.06. usunięcia gniazda szerszeni w budynku mieszkalnym w Trzebiatkowej podjęli się strażacy ochotnicy z Tuchomia.
Strażacy zaznaczają jednak, że nie mają obowiązku odpowiedzi na każde zgłoszenie związane z usuwaniem szerszeni czy os. - Niejednokrotnie wzywani jesteśmy do nieuzasadnionych interwencji. Przypominamy, że usuwamy gniazda owadów tylko z miejsc, w których mogą one stwarzać bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia, a w szczególności u osób o ograniczonej zdolności poruszania się, np. niepełnosprawnych, dużych grupach dzieci czy z budynków użyteczności publicznej oraz placówek oświatowych - mówią strażacy. Nie zwalnia to jednak właścicieli z dbania o to, by usuwali na własną rękę. Jeśli owady pojawią się np. w garażu czy wiacie, do których zagląda się raz na kilka tygodni, to strażacy nie mają obowiązku reagowania od razu na takie zgłoszenia. A jeśli problem w tym samym miejscu powraca, to coś ewidentnie jest nie tak. Właściciel powinien podjąć stosowne kroki, aby gniazda się tam nie pojawiały. - Pamiętajmy również, że każdy z nas może potrzebować pomocy, a nieuzasadniony wyjazd strażaków w miejsce, gdzie nie ma konieczności ich interwencji, powodować może opóźnienia w dotarciu do innych zdarzeń, gdzie zagrożone jest życie i zdrowie innych ludzi - mówią strażacy.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!