Reklama

Każdy wydaje inny dźwięk

16/12/2013 19:56
- Zaczęło się dawno od takiego, który wisiał przy saniach - mówi o początkach swojej pasji Barbara Kopystyńska. Dziś jej kolekcja liczy ponad 150 dzwonków.

- Ten pierwszy był u nas w rodzinie od zawsze. Najpierw przy saniach, później Mikołaj przychodził z nim na święta - wspomina bytowianka, która nie pamięta, kiedy zaczęła kupować dzwonki. - Ale takie prawdziwe, kolekcjonerskie zbieranie rozpoczęło się ok. 7 lat temu. Najpierw było 10, potem 20, kolekcja rosła i rosła. Nie patrzyłam na koszty, tylko myślałam o tym, że zdobędę kolejny, unikalny - mówi pani Barbara.

Podróżując za granicę, zawsze odwiedza pchle targi, żeby nabyć jakiś okaz. - To pierwsze, o czym myślę, kiedy jestem w nowym miejscu. Mam dzwonki m.in. z Turcji, Grecji, Hiszpanii, Tunezji, Rosji czy Szwajcarii. Kojarzą mi się wtedy z tymi miejscami, i przez to bardziej je cenię. Najładniejszy wydaje mi się ten z Rosji - drewniany w kształcie matrioszki. Mam też takie z różnych części Polski. Nie mogło zabraknąć tych z kaszubskimi motywami czy bytowskim zamkiem - mówi kobieta. Rodzina też pamięta o jej pasji. Jeśli jej krewni gdzieś wyjeżdżają, to zawsze starają się przywieźć dzwonek.

Kolekcja pani Barbary zajmuje narożny regał w pokoju, a także półki na segmencie. Niektóre dzwonki wiszą na ścianie. - Często na nie patrzę, a dokładniej się im przyglądam, kiedy je czyszczę. Dokładnie wycieram każdy z osobna, co trwa nawet dwa wieczory - mówi właścicielka 151 eksponatów.

- Czasem kupuję na Allegro, ale ostatnio nie ma na to czasu. Kilka lat temu nabyłam ciekawe dzwonki na aukcji. Jakiś kolekcjoner wyprzedawał swoje zbiory. Było dużo chętnych, ale udało się wygrać licytację. Nie były to tanie przedmioty. Nie żałuję, bo bardzo mi się podobają, są unikatowe. Przedstawiają kobiety w sukniach, kilka dzwonków ma kształt muszli. Najbardziej lubię właśnie te metalowe czy mosiężne z postaciami. Widać, że stworzenie ich kosztowało dużo pracy, wydają też lepszy dźwięk niż porcelanowe czy gliniane - mówi B. Kopystyńska.

Niedawno ciekawy dzwonek dostała od kobiety pochodzącej z Filipin, którą poznała na Zachodzie. - Mieszkała w domu, w którym należała do służby, a ten dzwonek wykorzystywano do jej wzywania. Z kolei dwa tygodnie temu byłam u jednej pani w pewnej sprawie. U niej na korytarzu rzucił mi się w oczy dość duży, zawieszony na stojaku na szafie dzwonek. Zapytałam, czy nie sprzedałaby mi go. Dla niej nie stanowił żadnej wartości, więc dała mi go za symboliczną złotówkę. Niestety nie ma młoteczka. Podejrzewam, że wydawałby piękny dźwięk. Widać też, że zawieszone były obok niego małe dzwoneczki - opowiada pani Barbara. Wspomina, jak kiedyś na pchlim targu w Hamburgu mężczyzna chciał sprzedać ciekawy dzwonek, ale bardzo drogi. - Podobał mi się, pięknie dźwięczał. Widać, że był wiekowy, ale odpuściłam sobie. Bo za cenę, którą zaśpiewał, miałabym 5 innych - mówi bytowianka.

- Każdy ma coś w sobie. Podoba mi się też to, że wydają inne dźwięki. Zawsze przed kupnem słucham - mówi B. Kopystyńska, która tak lubi swoją kolekcję, że żadnego nie ma zamiaru odsprzedać czy zamienić. - Szkoda by mi było oddać którykolwiek - śmieje się. W przyszłym roku wybiera się do Palestyny - I stamtąd też planuję wrócić z nowym dzwonkiem - zapowiada bytowianka.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do