Reklama

Kąpielisko nad jeziorem Jeleń zamknięto z powodu... padniętych pszczół

03/08/2022 15:20

Niemal przez dobę nie można było korzystać z kąpieliska nad jeziorem Jeleń. Zamknięto je z powodu... padniętych pszczół.

Niedzielny leniwy poranek 24.07. Nieco pochmurnie i chłodniej, więc ludzi na najbardziej popularnym kąpielisku w Bytowie pojawiło się nie za wiele w porównaniu do wcześniejszych upalnych, słonecznych dni. Jednak i oni nie skorzystali z kąpieli. - Pracuję nad wodą tyle lat, a czegoś takiego jeszcze nie widziałem - powiedział nam Bogdan Chełski, ratownik nad jeziorem Jeleń. Tuż koło pomostu odkryto w wodzie pszczoły. - Były ich tysiące. Część już nie żyła. Inne próbowały się jeszcze ratować. Koraliki wyznaczające linię kąpieliska zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, były czarne od pszczół. Podobnie kłody drewnianego pomostu. Owady unosiły się też na tafli jeziora. Fala znosiła je w stronę dzikiej plaży. Szokujący widok - mówi B. Chełski. Ratownicy o odkryciu powiadomili strażaków oraz Urząd Miejski w Bytowie. - Jeden z naszych, już po przyjeździe służb, wypłynął łodzią sprawdzić, czy pod pomostem nie ma kokonu. Ale nic tam nie znaleźliśmy - dodaje A. Chmielecki. Ratusz zdecydował się na ogrodzenie i zamknięcie kąpieliska. Otwarto je dopiero następnego dnia, tj. 25.07. o godz. 11.00. - Nie mamy pojęcia, co się stało. Ale mamy swoje podejrzenia. Pszczoły były czymś odurzone. Może ktoś robił opryski i akurat trafił na rój bądź zniosło substancję nad pasiekę? Ciężko stwierdzić. Niemniej padnięte owady zjadały ryby. Widać było, jak żerują - opowiada ratownik.

Czy owady, zakładając że były czymś otrute, mogą mieć wpływ na żyjące w zbiorniku ryby zapytaliśmy Jacka Morzucha, bytowskiego ichtiologa. - Trudno stwierdzić, czy będzie to miało jakiś bezpośredni skutek. Nawet ciężko byłoby przeprowadzić badania, bo nie wiadomo, które ryby zjadły owady i gdzie teraz pływają. To nie do sprawdzenia. Niemniej, jeśli tyczy się samego nawożenia, jezioro Jeleń ustanowione jest użytkiem ekologicznym. W bezpośrednim sąsiedztwie zalewni obowiązuje zakaz stosowania jakichkolwiek oprysków, używania nawozów itp. Jeśli na miejscu był sanepid na pewno pobrał próbki do badań - mówi J. Morzuch.

Jednak Urząd Miejski nie powiadomił sanepidu, bo uznano, że owady najpewniej nie zostały niczym otrute. - Obecny na miejscu pszczelarz powiedział nam, że najpewniej pszczoły wyroiły się i potem osiadły na kąpielisku. Według niego wyglądało tak, jakby czekały na sygnał od matki, by się zebrać w rój. Przy okazji część musiała wpaść do wody. Być może owady były czymś otumanione, ale niekoniecznie. Na drugi dzień po pszczołach niemal nie było śladu. Pozostały pojedyncze osobniki - wyjaśnia Bernadeta Cybula kierownik wydziału spraw rolnych i ochrony środowiska Urzędu Miejskiego. To dlatego ratusz nie powiadamiał ani sanepidu, ani powiatowego lekarza weterynarii.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do