Reklama

Jezioro Żukowskie: Raj dla kajakarzy, wędkarzy i rybaków

19/09/2020 17:18

Jezioro Żukowskie to prawdziwy raj dla kajakarzy, wędkarzy i rybaków. Ponad metrowe drapieżniki wyciągnięte z wody to w sezonie nierzadki widok. Nie tylko łowiący korzystają z uroków tego miejsca.

Dotrzeć do jeziora można od strony Żukówka i Jamna. My wybieramy tę pierwszą trasę. W Pomysku Wielkim skręcamy w lewo. Mijamy wieś. Odbijamy na przystań kajakową. Łatwo trafić, bo miejsce jest dobrze oznakowane. Gdy docieramy, parkujemy obok tzw. rybakówki. Jezioro robi wrażenie swoją wielkością. Nic dziwnego. W końcu liczy 128 ha. Zbiornik jest charakterystyczny, bo przepływa przez niego Słupia. Do tego wąski, długi kształt sprawia, że można odnieść wrażenie przebywania nad dużą rzeką. Najgłębsze miejsce mierzy 6 m. - Nie przejdziemy go wokół przy samej wodzie. A przynajmniej byłoby to bardzo trudne. Nie ma ścieżek. Występują liczne mokradła. Nieco dalej od zbiornika wiją się za to drogi leśne - mówi Marcin Pelowski z Jasienia, opiekun jeziora, który przejął schedę po swoim ojcu. - Razem ze znajomymi w latach 90. XX w. w Jasieniu założyli spółkę, wspólnie dzierżawiąc kilka jezior. Podzielili się obowiązkami i każdy zobowiązał się do doglądania konkretnego zbiornika. Tacie przypadło właśnie Żukowskie. Była tu niegdyś rybakówka. Gdy byłem młodszy, spędzaliśmy tu sporo czasu. Mieliśmy nawet małe mieszkanko. Gdy tata zmarł, jezioro przejęła mama, a później ja - opowiada mężczyzna.

Dzierżawca zarówno życie prywatne, jak i zawodowe związał z rybami. Pracuje w wylęgarni ryb w Dąbiu, a w wolnym czasie dogląda łowiska w Żukówku. - Nie przepadam zbytnio za wędkowaniem. To trzeba lubić. Poszedłem bardziej w ślady ojca i zająłem się rybołówstwem. Na jeziorze mam łódź, która została jeszcze po poprzednim właścicielu przed dzierżawą. Ma ponad 30 lat i wykonana jest z włókna szklanego. Remontuję ją sam, gdy np. coś pęknie. Konserwuję ją, dlatego nawet po tylu latach dobrze się sprawdza. Pakuje na nią sieci i wypływam na wodę. Tak lubię spędzać wolny czas. Gdy coś wpadnie, a tak się zazwyczaj dzieje, to sprzedaję. Mam stałych klientów, którzy dzwonią i zamawiają rybę. Bądź ja kontaktuję się z nimi. Jednak najbardziej lubię zarybienia i wpuszczanie tych małych rybek do jeziora. Niby nic, a sprawia największą satysfakcję - tłumaczy M. Pelowski. W pracy zawodowej od 12 lat zajmuje się wylęgiem ikry. - Bardzo lubię to zajęcie. Nabyłem dzięki niemu wiedzę, którą staram się wykorzystywać w zarządzaniu Jeziorem Żukowskim - tłumaczy mężczyzna, wskazując na drewnianą konstrukcję tuż przy brzegu. - W postawieniu tego „domku” pomógł mi mieszkający obok kolega, stolarz. Ma tu się znaleźć moja własna, skromna wylęgarnia. Już mam przygotowane słoje. Chcę się nastawić na szczupaka, bo bardzo fajnie rośnie w tym zbiorniku - wyjaśnia M. Pelowski.

Okazy nad jeziorem trafiają się naprawdę spore. Szczupaki mierzące ponad metr nie są tu rzadkością. - W tym roku największy, wyciągnięty przez wędkarza mierzył 107 cm. A na początku sezonu szczupakowego trafiło się jeszcze kilkanaście około metrowych. W regulaminie zastrzegliśmy, że wziąć ze sobą można tylko drapieżniki do 75 cm. Reszta musi być wypuszczana z powrotem do wody. Dzięki temu większe osobniki rozmnażają się i populacja rośnie. A i pływa ich w zbiorniku sporo, więc wędkarze mają większe szanse, aby je wyciągnąć z wody - mówi M. Pelowski. Złowić tu można też okazałe leszcze po ok. 60 cm, 40-centymetrowe okonie, czy 2,5 - 3-kilogramowe liny.

Nad Jezioro Żukowskie przyjeżdżają nie tylko bytowiacy, ale też wędkarze m.in. ze Słupska. - Zdarzyli się nawet panowie z Krakowa, którzy odwiedzali ciekawe łowiska. Odkąd zacząłem prowadzić fanpage na Facebooku, pojawiło się sporo nowych twarzy. Zdecydowana większość przyjeżdża tu z własnymi łodziami i z nich łowią. W sezonie woduje tu sprzęt jakieś 20 osób. Swoją łódź czasami udostępniam turystom, którzy odpoczywają w pobliskich gospodarstwach agroturystycznych, m.in. w Jamnie. A jest ich naprawdę sporo - tłumaczy dzierżawca. Mieliśmy okazję porozmawiać z nimi. Akurat przyszli wypożyczyć od dzierżawcy łódź. - Na tydzień wynajęliśmy pokoje w Żukówku. Nad tym jeziorem spędzamy czas niemal codziennie. Jest bardzo duże i atrakcyjne. Mamy z synem wędki, ale nie jesteśmy nastawieni typowo na łowienie. Bardziej chodzi o rekreację i spędzenie czasu we dwóch. To nasze pierwsze wakacje w tych stronach, ale już dziś wiemy, że wrócimy tu za rok - powiedział nam Dariusz Klauza z Gdańska.

Jezioro położone jest na uboczu, wokół porasta go las. Ze względu na dużą powierzchnię i odosobnienie czasami trudno je upilnować. - Kilka lat temu złapałem na gorącym uczynku kłusownika z agregatem. To mieszkaniec Ziemi Bytowskiej. Wezwałem oczywiście policję. Nie pamiętam już, jak skończyła się ta historia. Prawda jest taka, że kary za kłusownictwo są za niskie. Nałoży się na takiego mandat, ale nie chce mi się wierzyć, że dalej nie będzie stosował takich praktyk. Pojawiam się tu bardzo często. Miejscowi też zwracają uwagę na to, co się dzieje nad jeziorem. Nie jest to łatwe zadanie - mówi M. Pelowski.

Bardzo częstym widokiem na jeziorze są też kajakarze. Nic dziwnego. W końcu przepływa przez nie Słupia. Tuż obok rybakówki znajduje się przystań z wiatą. Można tu usiąść i chwilę odpocząć. - W sezonie potrafią przepływać po kilka razy dziennie. Wpisali się na stałe w krajobraz. Mam pomysł, by zrobić też osobną przystań dla wędkarzy. Być może udałoby się zainwestować w sprzęt wodny do wypożyczenia - mówi dzierżawca.

Zezwolenia na połów można nabyć w Jasieniu 25/5. Jednodniowe to koszt 30 zł, tygodniowe 100 zł, a sezonowe (1.05. - 31.11.) 250 zł.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do