Reklama

Jak Bytów widzą nowi mieszkańcy?

19/12/2021 17:20

Bytów w oczach nowych mieszkańców - migrantów. Tego dotyczyło spotkanie zorganizowane w Bibliotece Miejskiej w Bytowie, które poprowadził Krzysztof Wirkus z Fundacji Rozwoju Lokalnego „Parasol”.

Odbyło się w ramach zajęć Uniwersytetu Trzeciego Wieku, a dotyczyło migrantów. Krzysztof Wirkus opowiadał o badaniach przeprowadzonych w Bytowie w 2020 r. Uczestniczyli w nich obcokrajowcy mieszkający głównie w powiecie bytowskim. - Przeprowadziliśmy wywiady z grupą migrantów. Tak dobraliśmy osoby, by reprezentowały różne grupy społeczne. Byli więc uczeń, samotny mężczyzna, rodzina, kobiety w wieku 20+ i 50+. Pod względem czasu pobytu to najdłużej osoba mieszkała w Polsce 6 lat, najkrócej zaś pół roku - mówił K. Wirkus. Udzielone odpowiedzi posłużyły do napisania raportu „Między Ukrainą a Polską. Dużym miastem a małym miastem. U siebie i nie u siebie. Narracje, czyli opowieści nowych mieszkańców i mieszkanek powiatów bytowskiego, kościerskiego i kartuskiego na temat życia codziennego, czasu wolnego, planów, potrzeb i integracji. Jak nam się tu poBYTOWuje?”. Badania zrealizowano ze środków Samorządu Województwa Pomorskiego.

Nim uczestnicy wykładu poznali wyniki, rozmawiali o liczebności społeczności migrantów w Bytowie, a także integracji społecznej. - Tak naprawdę nie wiadomo, ilu wśród nas jest obcokrajowców. Szacujemy, że w Bytowie to ok. 2 tys. osób - mówił K. Wirkus. Przypomniał, że do integracji z lokalną społecznością konieczna jest nie tylko obustronna chęć, ale też znajomość języka, a także wiedza kulturowa, świadomość różnic pomiędzy społecznościami. Jako anegdotę przytoczył jedną z opowieści obcokrajowca. - Opowiadał, że gdy jest zapraszany na gościnę, pierwsze, co słyszy, to czy chce kawę czy herbatę. „Ciągle kawa czy herbata. A co wy nic innego nie macie?” - mówił obcokrajowiec, zdziwiony takim pytaniem, które w jego kraju nie pada. Ważna jest znajomość kodu kulturowego, ot choćby w takich zwyczajnych sytuacjach jak wizyta u znajomych. Powinno się wcześniej na nią umawiać czy nie - mówił K. Wirkus.

- Przechodząc do samego raportu, najpierw przytoczył opinie obcokrajowców o Bytowie. „Mam nadzieję, że zostanę w Bytowie. Bytów jest małym miasteczkiem, a ja nie lubię dużych miast. Lubię spokój, ciszę” - przytoczył jedną z nich K. Wirkus. W kolejnej zaś czytamy: „Mieszkaliśmy w Krakowie, Katowicach, Warszawie i na jej obrzeżach, ale najbardziej podoba mi się na Kaszubach, w naszym Bytowie”. - To cytat z wywiadu z osobą, która mieszka u nas od 5 lat. Na uwagę zasługuje słowo „naszym”. Widać, że respondent utożsamia się już z bytowiakami - mówił na wykładzie K. Wirkus. „Pochodzę z gór, gdzie są małe domki. Lubię małe, spokojne miasteczka. Nie ma tu szumu dużych skupisk ludzkich. Dla mnie najważniejszym powodem mieszkania w Bytowie to społeczność, ludzie, przyjaciele. Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Polski, to tu mi się spodobało” - czytamy z kolei w innej z opinii.

W trakcie prowadzonych badań obcokrajowcom zadano pytanie, co im się w Bytowie podoba. - Najczęściej wymieniano atrakcje turystyczne, a wśród nich kajaki, Wieżycę, ale podawano także basen, kino. Podobają im się nasze ścieżki rowerowe, a także możliwość spacerów po lesie. Ich styl życia bardzo przypomina mi nasz z lat 80. Z wczasami pod gruszą, niedzielnymi wycieczkami, wypadami pod namiot, o to ostatnie zresztą pytali w ankietach - mówił K. Wirkus. Styl życia lat 80. przejawia się nie tylko w wyjazdach, ale też chociażby w postrzeganiu szkoły. - Chcieliby, by więcej zadawano prac domowych, oczekują większej dyscypliny w szkołach i autorytetu nauczycieli - dodaje K. Wirkus. To stwierdzenie wywołało niemałe zdziwienie wśród przysłuchującym się wykładowi seniorom z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Później, gdy pojawiło się to, co się obcokrajowcom w Bytowie nie podoba, reakcji było więcej. - Krytycznie oceniają ceny mieszkań w Bytowie, ale z nimi borykają się także Polacy. Dla obcokrajowców jednak procedura kredytowa jest dużo trudniejsza. Dla banków są mniej wiarygodni. Dodatkowo połączenia autobusowe uważają za zbyt drogie i za rzadkie. Brakuje im również dróg asfaltowych, które byłyby objazdami. Zbyt daleko ich zdaniem jest Słupsk, który ma większe możliwości kulturowe, ofertę kształcenia muzycznego czy szkoły policealne - wymieniał K. Wirkus, dodając: - Dużą wagę przykładają do nauki swoich dzieci. Chcieliby, by w Bytowie było pod tym względem więcej możliwości. W domyśle musimy powiedzieć, że bezpłatnych. Należy także zaznaczyć, że osoby te w większości przyjechały do nas z kilkudziesięciotysięcznych miast, gdzie siłą rzeczy oferta kulturalna jest znacznie bogatsza. Ciekawą opinię wyraził mieszkający w Polsce od 4 lat mężczyzna. Stwierdził, że przyzwyczajamy się do miejsca, w którym żyjemy i nawet jeśli nam czegoś brakuje, to akceptujemy fakt, że tego nie dostaniemy i musimy sobie z tym poradzić. Jemu z kolei w Bytowie najbardziej brakuje lodowiska. W swoim kraju był aktywnym sportowcem, jeździł na łyżwach.

Obcokrajowcy negatywnie oceniają także policję. - Przykładem może tu być przypadek Białorusinki, która doświadcza przemocy domowej. W rozmowie ze mną przyznała, że zgłosiła tę sprawę na bytowską komendę, ale w odpowiedzi usłyszała, że jest zameldowana w Gdyni i to tam powinna się udać. Być może w tej sytuacji kwestia narodowości nie miała takiego znaczenia jak procedury. Niemniej i z tym się często spotykam, a mianowicie odsyłaniem obcokrajowców do innych jednostek. Przykładowo zgłosiła się do nas osoba, którą wysłano z urzędu, by u nas wypełniła wniosek. Ten sam równie dobrze można było wypisać na miejscu w tym samym urzędzie - mówił K. Wirkus.

Seniorzy poza słuchaniem mieli także pytania. Jedno z nich dotyczyło wykształcenia obcokrajowców. - Na prowadzonych przez nas lekcjach języka polskiego mamy pielęgniarkę, absolwenta studiów górniczych, wielu jest studentów, którzy nie ukończyli uczelni, jest także policjant z Białorusi, animator kultury, ale też ślusarz, hydraulik - odpowiadał K. Wirkus.

Podczas wykładu przypomniał działania „Parasola” na rzecz migrantów. - Wszystko zaczęło się w 2017 r. od kursów językowych dla obcokrajowców na podstawowych poziomach. Uczęszczała na nie kilkunastoosobowa grupa. Obecnie to już prawie  100 osób, które kursy skończyły lub do świąt skończą. Dodatkowo w tym roku rozpoczęliśmy te dla dzieci. Prowadzimy też dla nich świetlicę, do której uczęszcza 10-15 osób. Funkcjonuje cztery razy w tygodniu w poniedziałek, wtorek, piątek i sobotę. Niestety, nie mamy środków na jej kontynuację w przyszłym roku - mówi K. Wirkus, dodając: - Mówiąć o dzieciach, mogę powiedzieć, że poza tym, że to bardzo fajne dzieciaki, to widać także rodzące się problemy wychowawcze. Wynikają z tego, że ich rodzice najczęściej pracują po 10-12 godz. Dla nich życie w tygodniu toczy się wokół pracy, a w weekendy najczęściej się dokształcają w szkołach policealnych. Tych nie ma w Bytowie, wiec jadą do Słupska. Nie jest im łatwo, bo nie mają jak miejscowi wsparcia rodziny, dziadków - mówił K. Wirkus.

Podczas wykładu rozmawiano również o pomysłach na pomoc migrantom. - W niektórych miastach seniorzy zgłaszają się w ramach wolontariatu do nauki języka. Odbywają się na zasadzie rozmowy twarzą w twarz. Inny z pomysłów, z którymi się ostatnio do mnie zgłoszono, to pomoc seniorów dla rodzin migrantów na zasadzie „przyszywany” dziadek, babcia - mówił na spotkaniu K. Wirkus, dodając: - To ciekawy pomysł i wiem, że już działa w niektórych większych miastach. By i u nas mógł funkcjonować, trzeba by się najpierw porozumieć z seniorami. Niezbędne jest także pozyskanie funduszy.    

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do