Reklama

HISTORIE ODKURZONE O kościele i duchownych z Mikorowa - część 3

10/10/2013 09:19

Druga część artykułu o jednej z najstarszych parafii w naszym powiecie poświęcona jest pastorom, księżom i patronom mikorowskiego kościoła.


DUCHOWNI Z MIKOROWA


Cytowany w poprzedniej części dokument z 1491 r., obok pierwszej wzmianki o kościele, przynosi również informacje o pierwszych znanych z imienia duszpasterzach z Mikorowa. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że mieli oni poprzedników. Rezygnujący wówczas z probostwa Jan Polonus pochodził zapewne z terenów Polski centralnej. Przydomek „Polak”, nadany przez autochtonów, nie wynikał raczej z poczucia etnicznej odrębności. Był rezultatem postrzegania przybyszów w kategoriach geograficznych. Powodem jego decyzji mógł być spór z miejscowym właścicielem ziemskim lub trudności w utrzymaniu się na parafii, gdzie wierni toczyli codzienną walkę o przetrwanie. Brać pod uwagę należy raczej pierwszą przyczynę, gdyż ówczesny właściciel dóbr mikorowskich, Piotr Grumbkow, występuje jako wprowadzający do kościoła nowego proboszcza - Mateusza Eustachego. Wiadomo o nim, że był klerykiem w diecezji włocławskiej.


Nie posiadamy informacji o następcach Mateusza Eustachego. Wątpliwe, aby sprawował on swą posługę jeszcze do pierwszej połowy lat 30. XVI w., czyli w przełomowym dla parafii momencie porzucenia katolicyzmu i przyjęcia wyznania luterańskiego.


Zapiski dotyczące mikorowskich pastorów prowadzone był regularnie od 1570 r. Oznacza to, że jak dotąd nie udało nam się poznać imion dwóch, może trzech duchownych, którzy sprawowali swą posługę po Mateuszu Eustachym.


Jako pierwszy znany z imienia pastor ewangelicki w Mikorowie występuje Dawid Zelack. Wymieniany jest jako sprawujący tę funkcję ok. 1570 r. W parafii spędził całe swoje życie jako duchowny, czyli do 1616 r.


Zastąpił go Jakob Klugig. Miejscowa ludność, posługująca się językiem kaszubskim, miała trudności z wymową jego nazwiska, więc powszechnie nazywany był Kloke - co, o czym wspominają źródła, wcale mu nie przeszkadzało. Pastor Klugig spędził w Mikorowie zaledwie sześć lat, ale jego późniejsza postawa stawiana była za wzór na całym Pomorzu. Opuścił Mikorowo w 1622 r., aby pracować jako duszpasterz w Brzeźnie Lęborskim. Tamtejszy kościół podczas wojny trzydziestoletniej (w 1636 r.) został przemocą przez cesarskich (austriackich) żołnierzy przywrócony katolicyzmowi. O jego postawie czytamy: „Swojego kościoła i wiary mężnie bronił pastor Klugig, uległ jednak w końcu przed zbrojną przemocą, za co wkrótce zapłacił życiem.” Pastor został zapewne mocno poturbowany przez żołnierzy i zmarł w wyniku odniesionych ran.


Niewiele wiemy o kolejnym duchownym. Objął on urząd zapewne ok. 1623 r. Nazywał się Johannes Schipper. Nie jest pewne, kiedy pojawił się we wsi jego zmiennik - Georg Plackwitz. Ten pełnił swoje obowiązki do 1678 r., w którym to zmarł. Za jego czasów miał miejsce pożar, który w 1675 r. strawił kościół. Nie wiadomo, czy pastor doczekał konsekracji nowej świątyni, którą ukończono w 1678 r. Pochowany został na przykościelnym cmentarzu Od 1679 do 1706 r. pastorem mikorowskim był Thomas Corsanck. Miejscowa tradycja przekazała o nim, że kazał nazywać siebie Corseschins. Tam doczekał emerytury, na którą przeszedł w 1706 r. Zmarł dwa lata później i również spoczął na miejscowym cmentarzu.


Emerytowanego pastora zastąpił Christian Hoppe. Mikorowo było dla niego jedynie przystankiem na drodze do osiągnięcia wyższej pozycji w hierarchii duchownych. W 1714 r. powołany został na diakonat w kościele św. Piotra na Starym Mieście w Słupsku.


OSZUST


Kolejny pastor na miejscowej parafii to postać barwna i kontrowersyjna. Zapiski z parafialnego archiwum przynoszą o nim następującą informację: „skoro tylko wynikła sprawa obsadzenia wakatu pastora, pojawił się człowiek o nazwisku Georg Stachel, który możliwe, że był studentem teologii, a podawał się za wysiedlonego pastora.” Mimo że nie został uznany przez przełożonych z władz kościelnych, jak również miał rzekomo tylko otrzymać zezwolenie na głoszenie kazań, pełnił funkcję w Mikorowie przez ponad rok.


Opisana sytuacja wskazuje jasno, że Georg Stachel był zwykłym oszustem podającym się za duchownego. Taka postawa nie była jednak niczym szczególnym. Ludzie zdesperowani, pozbawieni środków do życia, chwytali się różnych sposobów, aby zapewnić sobie dach nad głową i regularne (choć skromne) dochody. W oddalonych od większych ośrodków miejskich wsiach nikt nie przejmował się dyplomami potwierdzającymi kwalifikacje. Palącą potrzebą było posiadanie duszpasterza. Tym należy tłumaczyć aż roczną działalność samozwańczego pastora w Mikorowie.


W końcu jednak słupski synod uporządkował sprawy w parafii, wyznaczając nowego duchownego. Został nim w 1715 r. Friedrich Veggerow. Pracował w Mikorowie do 1725 r. Tam zmarł i został pochowany. Obaj kolejni pastorzy, zarówno Johann Jakob Diestel (1725-51), jak i Martin Jakob Alberti (1752-1778), również zmarli w Mikorowie.


Z postacią Johanna Christiana Vörkeliusa związana jest głośna sprawa konfliktu o głoszenie kazań w języku kaszubskim (o czym szerzej przyszłym tygodniu). Wiadomo, że Vörkelius przybył do Mikorowa w 1778 r. Wcześniej, przez 4 lata, uczęszczał do słupskiej Królewskiej Szkoły Kadetów. Oficjalnie w Mikorowie pracował do 1788 r., ale prawdopodobnie parafię opuścił nieco wcześniej. Wrócił do Słupska, gdzie sprawował posługę przy kościele św. Piotra.


Również ze Słupska pochodził jego następca - Samuel Gotthilf Seebald (od 1788 r.), który wcześniej był nauczycielem w domu tamtejszej rodziny Schulenburgów. Końca swoich dni doczekał w Mikorowie, po 36 latach pracy duszpasterskiej (zm. w 1824 r.). Z pastorem Seebaldem wiązać należy powstanie obecnie istniejącego kościoła. Za jego rządów w parafii, jak podają źródła, wygłoszone zostało ostatnie kazanie po kaszubsku. Miało to miejsce w 1793 r.


O pastorze Johannesie Wilhelmie Richterze wiemy tylko, że w Mikorowie pracował w latach 1825-1836. Jego dalsze losy nie są znane, nie wiadomo, czy zmarł i został pochowany na miejscowym cmentarzu, czy też przeniesiono go do innej parafii. Prawdopodobnie jednak dokonał swego żywota w Mikorowie. Świadczyć o tym może fakt, że przez dwa następne lata po 1836 r. wierni byli otoczeni opieką ze strony zamiejscowego pastora. Przeniesienie poprzedzone zapewne zostałoby wyznaczeniem następcy. W przypadku śmierci konieczne było znalezienie odpowiedniego kandydata, a jak wiadomo młyny kościelne mielą wolno (również te ewangelickie), stąd dwuletni okres wakatu na mikorowskiej parafii.


Z kowalskiej rodziny z okręgu Siegen w Nadrenii - Północnej Westfalii pochodził Johannes Engel Farne. Do Mikorowa przybył w 1838 r. i przez wieloletnią posługę miejscowej społeczności zapracował sobie na powszechny szacunek. Rodzina Farne stworzyła coś na kształt pastorskiej dynastii. Jeszcze za życia Johannesa Engela Farne (zm. 1865 r.) na jego następcę wyznaczono Johannesa Lebrechta Heinricha Farne - syna pastora. Jest on pierwszym znanym z imienia pastorem pochodzącym z Mikorowa. Urodził się tam w 1842 r. Ukończył studia teologiczne na renomowanych uczelniach w Berlinie i Halle. W 1880 r. ożenił się z córką pastora z Łupawy Ernsta Nitschke. Dwa lata później został przeniesiony do Skórowa (powiat lęborski), gdzie pracował do emerytury, na którą przeszedł w 1909 r. Jego młodszy, również urodzony w Mikorowie brat, przez długie lata był pastorem w Półcznie.


Z rzemieślniczej rodziny wywodził się też Gustav Martin Müller, od 1882 r. pastor w Mikorowie. Jego ojciec był bytowskim piekarzem. Pastor Müller ukończył gimnazjum w Słupsku, a studia teologiczne odbywał na uniwersytecie w Greifswaldzie. Zmarł w Mikorowie w 1908 r. i tam też został pochowany.


Na jego następcę wierni musieli czekać do 1910 r. Został nim Hugo Scheel, któremu przyszło kierować miejscową wspólnotą w trudnym okresie I wojny światowej. Zgodził się on na powstanie gminy kościelnej w Kozinie, której kaplica była filią parafii Mikorowo od lat 40. XVIII w. Pastor Scheel wyjechał ze wsi ok. 1920 r.


OEHRN OSTATNI


Ostatnim przedwojennym pastorem w Mikorowie był Gustav Oehrn. Nie opuścił wiernych swego kościoła podczas przełomowych wydarzeń w marcu 1945 r. Kiedy 8 marca we wsi pojawiły się jednostki Wehrmachtu wycofujące się w kierunku Lęborka, miejscowe władze NSDAP zarządziły powszechną ewakuację. Do kolumny uciekinierów dołączył również pastor Oehrn. Droga wiodła przez Kotuszewo, Unieszyno, Lębork do granicy prowincji Prusy Zachodnie w kierunku portu w Gdyni. Przed jej przekroczeniem kolumna została dogoniona przez jednostki frontowe Armii Czerwonej, których dowódcy nakazali ewakuowanym natychmiastowy powrót do rodzinnych miejscowości. Po kilku dniach do Mikorowa wrócił też pastor Oehrn.


Miejscowa ludność miała ogromne trudności, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kiedy w Poczdamie zapadła decyzja o wysiedleniu Niemców z terenów oddanych pod zarząd państwa polskiego, rozpoczęły się przygotowania do wyjazdu. Konieczne było posiadanie dokumentów potwierdzających tożsamość. Wiele osób utraciło je w trakcie chaotycznej ewakuacji lub w wyniku rabunków dokonywanych przez czerwonoarmistów. Wówczas nieocenioną pomocą służył im pastor Oehrn. Już wcześniej przygotowywał liczne odpisy dokumentów z kronik rodzinnych, tablic i drzew genealogicznych. Nie zawsze miały one formę kopii uwierzytelnionych i mogły być respektowane jako dokumenty urzędowe. Jednak w sytuacji braku jakichkolwiek dowodów tożsamości okazywały się bezcenne.


Gustav Oehrn, podobnie jak większość rdzennych mieszkańców, opuścił Mikorowo na przełomie roku 1945 i 1946. Zamyka on długą listę duchownych z Mikorowa, którzy sprawowali swą posługę duszpasterską wśród miejscowej ludności. Nowy rozdział w historii tej posługi piszą od 1947 r. księża katoliccy.


Tomasz Ostrowski

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do