
Bezzałogowy, latający i sterowany ręcznie z odległości nawet kilku kilometrów. To jedyny taki dron w Bytowie.
Jego właścicielem jest Jakub Zakrzewski, który przygodę z fotografią lotniczą zaczął wiele lat temu. Swój pierwszy kontakt z robieniem zdjęć z powietrza miał w Szczecinie, skąd pochodzi. - Mój wujek prowadził pracownię projektową. W pewnym momencie okazało się, że potrzebuje zdjęć z powietrza pewnej działki. Postanowiliśmy więc na własną rękę spróbować je zrobić. Z kupionych podzespołów zbudowaliśmy balon napędzany helem, na którym zamontowaliśmy aparat fotograficzny. Co prawda pomysł się udał, ale w sumie zrobiliśmy tylko kilka fotek i temat umarł - wyjaśnia J. Zakrzewski, dziś właściciel firmy Alticam.
O zdjęciach z powietrza przypomniał sobie niedawno, gdy zastanawiał się co zrobić z przyszłością. - Po studiach postanowiłem z żoną przeprowadzić się do jej rodzinnego miasta czyli do Bytowa. Wcześniej tu bywałem, bo też mam tu rodzinę. Zastanawiałem się z czego się utrzymywać. Z wykształcenia jestem informatykiem. Kiedyś lubiłem pstrykać zdjęcia. Lubię też majsterkować. Po połączeniu tego oraz kilku innych rzeczy wyszło, że warto spróbować z fotografią lotniczą. W tej pracy mogę wykorzystać wszystkie umiejętności, a przy okazji robić to co lubię - tłumaczy J. Zakrzewski. - Postanowiłem kupić hexacopter czyli urządzenie, na którym można zamontować aparat i robić nim zdjęcia z lotu ptaka. Niektóre podzespoły zainstalowane na ramie służące do sterowania aparatem zrobiłem sam - mówi właściciel firmy Alticam.
By zdobyć pieniądze na wartego kilkanaście tys. zł drona napisał projekt i złożył wniosek o dofinansowanie. - Oprócz tego z własnej kieszeni musiałem dokupić kilka rzeczy takich jak aparat fotograficzny czy komputer do obróbki zdjęć. Firmę otworzyłem 6.12.2013 r. i... zobaczymy co z tego wyjdzie. Teraz jest zima, czyli martwy sezon. Zlecający wykonanie zdjęć z powietrza oczekują fajnych, kolorowych ujęć. Póki co niestety nie ma to szans, ale zbliża się wiosna, a z nią, mam nadzieję, zamówienia. Kilka już jest i wszystkie dotyczą właśnie cieplejszych miesięcy - mówi J. Zakrzewski.
Hexacopter potrafi wznieść się na wysokość 300 m. Przy idealnych warunkach można go wysłać nawet na odległość 3-4 km od odbiornika. - W rzeczywistości jednak nigdy nie uda się uzyskać takich warunków, więc bezpieczna odległość wynosi ok. 1 km - tłumaczy właściciel drona. Gdyby jednak hexacopter stracił łączność z bazą, bez najmniejszego problemu sam wraca do miejsca startu. A to dzięki wbudowanemu systemowi GPS, przy użyciu którego jeszcze przed startem łączy się z satelitą, by określić swoje położenie. Przed startem trzeba jednak pamiętać o kilku rzeczach. Na wysokości 200 m mogą już latać np. awionetki. - Dlatego to kiedy i gdzie zamierzam robić zdjęcia najlepiej jest zgłosić w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego w Gdańsku. Poza tym trzeba też sprawdzać w internecie aktywność słońca i anomalie pola magnetycznego ziemii. Od tego zależy w jaki sposób będzie zachowywać się system GPS - wyjaśnia J. Zakrzewski. Ważne jest też pełne naładowanie akumulatorów, bowiem silniki napędzające 6 śmigieł hexacoptera do sprawnego działania potrzebują aż 500 W mocy. 1,5 godziny ładowania baterii wystarcza na 10-minutowy lot. Te jednak można wymieniać na inne bez potrzeby każdorazowego ładowania. Na bieżąco trzeba również sprawdzać stan kompozytowych śmigieł. - Liczą się nawet gramy. Jeśli śmigło jest źle wyważone, dron może wpaść w drgania, co ma wpływ na jakość nagrywanego materiału. Co prawda, gdyby jedno ze śmigieł przestało działać, to system automatycznie podkręci pozostałe, by wszystko działało jak należy i urządzenie nadal leciało prosto, ale lepiej unikać takich sytuacji - mówi. Gdy hexacopter zostanie sprawdzony wystarczy postawić go na płaskiej powierzchni i wziąć do ręki pilota. Dron może pracować bez problemu nawet w temperaturze -15 stopni Celsjusza. - Właśnie w takiej temperaturze robiłem niedawno zdjęcia w Rekowie. Kłopot tylko w tym, że drętwieją ręce, co ma wpływ na sterowanie maszyną. Ta reaguje na każdy, najmniejszy nawet ruch pilota. Więc lepiej latać gdy jest cieplej - śmieje się J. Zakrzewski.
Urządzenie może służyć nie tylko do robienia standardowych zdjęć z powietrza. Jego rama oraz wbudowany żyroskop mogą posłużyć również do kręcenia wysokiej jakości materiałów wideo. Jako że maszyna potrafi zawisnąć na żądanej wysokości w bezruchu, pięknie wychodzą zdjęcia panoramiczne o kącie 360 stopni. Oprócz tego hexacopter potrafi lecieć z jednostajną prędkością osiągając nawet 25 km/h. Wykonuje wtedy ujęcia symulujące perspektywę przechodnia, jadącego pojazdu lub idącego człowieka, a operator maszyny nie musi korzystać z zoomu do powiększania obrazu. Można robić najazdy, oddalać się lub przybliżać dzięki czemu aparat zamontowany na ramie działa jak profesjonalna kamera. Co ważne operator może mieć cały czas podgląd na żywo. - Z moich usług może skorzystać każdy. Najczęściej sięgają po nie jednak firmy, które są zainteresowane dokumentowaniem z powietrza etapów inwestycji lub chcą wykonać reklamę. Ale hexacopter można wykorzystać też do wielu innych rzeczy, m.in. do wykonywania zdjęć w podczerwieni np. przy liczeniu zwierząt. Taką zapytanie złożyło mi bytowskie nadleśnictwo. Na ramie zamiast zwykłego aparatu zamontować można niemal wszystko. Jedynym ograniczeniem jest waga. Ta nie może przekroczyć 1,5 kg - tłumaczy J. Zakrzewski.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie