
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zakończył kontrolę dotyczącą odpadów medycznych jakie trafiły w ubiegłym miesiącu na wysypisko w Sierznie. Kontrolerzy są pewni, że śmieci pochodzą z bytowskiego szpitala. Kara - nawet 1 mln zł.
- Przygotowujemy się do postawienia dwóch zarzutów i oddania sprawy do sądu. Pierwszy dotyczy przekazania i przewozu odpadów medycznych firmie, która nie ma odpowiednich pozwoleń i w związku z tym śmieci nie miały prawa do niej trafić. Drugi jest poważniejszy. Chodzi o zafałszowanie rodzaju odpadów oraz ich rozcieńczanie w śmieciach komunalnych, co miałoby pozwolić placówce zaoszczędzić pieniądze - mówi Zdzisław Szczepkowski ze słupskiej delegatury WIOŚ w Gdańsku.
Kontrolerzy twierdzą, że dysponują twardymi dowodami. - Po zbadaniu zgłoszeń o odpadach medycznych z 7 i 14.02. nie ma najmniejszych wątpliwości, że oba transporty pochodziły z Bytowa. Pośród śmieci znaleźliśmy dokumenty, loga i inne dane jasno wskazujące na bytowską lecznicę - tłumaczy Z. Szczepkowski.
Z kolei bytowska prokuratura wciąż prowadzi śledztwo, jedno dotyczące śmieci z Bytowa i drugie dotyczące odpadów z Miastka.
Przekazanie odpadów medycznych firmie nieuprawnionej do ich wywozu może skutkować grzywną, podobnie jak mieszanie ich z komunalnymi. Za to drugie grozi nawet niemal 1 mln zł! Wszystko zależy od decyzji Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Dlaczego jednak ktoś z bytowskiej lecznicy miałby dopuścić do takiego procederu? Kierując się drugim zarzutem sformułowanym przez WIOŚ można wnioskować, że dla oszczędności. A na pewno jest gdzie ciąć koszty, ponieważ za odbiór 1 t śmieci komunalnych w Sierznie należy zapłacić 249 zł. To niemal 10 razy mniej niż za utylizację 1 t odpadów medycznych. Za te bowiem firma, która wywozi odpady z bytowskiego szpitala, średnio każe sobie zapłacić 2 zł za 1 kg. Choć jak udało nam się dowiedzieć, cena utylizacji odpadów to zawsze kwestia dogadania. Wszystko zależy od tego jak często i jakich ilości lecznica chce się pozbyć. Póki co zarząd bytowskiego szpitala nie chce się wypowiadać na ten temat. - Jeszcze nie otrzymaliśmy informacji z WIOŚ. Mamy jedynie protokół z kontroli, do którego odnosiliśmy się wcześniej. Poczekamy aż WIOŚ przekaże nam kolejne informacje - mówi rzecznik szpitala Ewa Wichłacz.
Sprawą zajmuje się też prokuratura, która jeszcze nie zakończyła postępowania. Wkrótce przedstawi odrębne stanowisko posługując się również wynikami dochodzenia WIOŚ.
W bytowskiej prokuraturze toczy się też osobne dochodzenie dotyczące Szpitala Miejskiego w Miastku. - Bytów i Miastko to dwie odrębne sprawy, ale są do siebie podobne. Jeśli chodzi o ten drugi szpital, to sygnały o odpadach medycznych dostaliśmy jeszcze przed nagłośnieniem sprawy bytowskiej lecznicy. I w tym wypadku również informacje przekazano przez pracowników wysypiska. Tego postępowania nie prowadzi WIOŚ tylko my sami. Ciężko mi powiedzieć kiedy zostanie zakończone i nie chciałbym zdradzać szczegółów. Myślę jednak, że może w tym lub przyszłym miesiącu zakończymy zbieranie dowodów - mówi prokurator Marcin Kiedrowicz z bytowskiej prokuratury okręgowej.
Do sprawy wrócimy.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie