Reklama

„Dlaczego nikt w gminie nie informował nas o planowanej przebudowie drogi wojewódzkiej?” - pytali mieszkańcy Parchowa na spotkaniu z projektantem

01/12/2022 17:20

- Szkoda, że do takiego spotkania doszło dopiero teraz, kiedy projekt jest prawie gotowy i nie możemy mieć na niego większego wpływu - żalili się mieszkańcy Parchowa uczestniczący w tym tygodniu w spotkaniu informacyjnym w sprawie projektu przebudowy fragmentu drogi wojewódzkiej 229 prowadzącej przez Parchowo.

Przypomnijmy, że przebudowa trasy wojewódzkiej przez stolicę gminy zostanie przeprowadzona na podstawie zezwolenia na realizację inwestycji drogowej, czyli tzw. ZRID-u. Znacznie ułatwia to inwestorowi wywłaszczenie prywatnych nieruchomości na potrzeby dodatkowej infrastruktury drogowej, a co za tym idzie ograniczenie ich prawa do sprzeciwu. Część parchowian niedawno zaskoczyła informacja, że projekt to na ich działkach przewiduje zbiorniki retencyjne, ścieżki rowerowe i chodniki. Wywołało to oburzenie i pretensje o brak konsultacji z mieszkańcami. Efektem było spotkanie zorganizowane 22.11. w Gminnym Centrum Kultury i Biblioteki w Parchowie z Grzegorzem Stachowiakiem, dyrektorem Zarządu Dróg Wojewódzkich w Gdańsku. - Dlaczego nikt w gminie nie informował nas o planowanej przebudowie drogi wojewódzkiej? Ludzie dowiedzieli się o tym dopiero, gdy geodeci zaczęli chodzić po ich polach. Uważam, że gmina, która na stronie internetowej informuje o wielu różnych sprawach, powinna podać również tę wiadomość. Do tego gdy poszedłem do urzędu zapytać o plany, usłyszałem, że nie ma żadnych. Mogłem zapoznać się z nimi dopiero, gdy w ZDW potwierdzono mi, że taki projekt jest w posiadaniu gminy. Teraz okazuje się, że to, co zobaczyłem w urzędzie w Parchowie na początku września, odbiega od dokumentu, który był w posiadaniu ZDW w Gdańsku pod koniec września. Dlatego gmina nie miała możliwości przekazywania mieszkańcom rzetelnych informacji, jak ta inwestycja ostatecznie ma wyglądać - rozpoczął dyskusję na spotkaniu rozgoryczony mężczyzna, jeden z kilkudziesięciu mieszkańców Parchowa, którzy przyszli tego dnia do sali GCKiB. - Nie mam tylu pracowników, aby wykonać taki projekt we własnym zakresie, dlatego jest to zlecane podmiotom zewnętrznym. Opracowanie trwa nawet 3 lata. Po drodze trzeba uzyskać szereg decyzji, zgód, uzgodnień itp. W tym celu wynajmujemy wyspecjalizowaną firmę projektową, która ma doświadczenie. Sprawdzę to, ale nie sadzę, aby projektant opracowujący dokumentację nie dopełnił formalności wynikających z przepisów prawa. Rozumiem, że jest pewien niedosyt co do przebiegu projektowania. Nie możemy porozmawiać z każdym, dlatego jako partnera w tym procesie upatrujemy gminę. Może wójt się obrazi, bo winę za niedoinformowanie zrzuciłem na niego - mówił G. Stachowiak.

Przekonywał, że problem stanowią dwie kwestie prawno-techniczne. - Do tej pory w technologii tzw. dużych łat udało nam się poprawić jakość nawierzchni w stronę Sulęczyna i Bytowa. Większość trasy 228 zrobiliśmy. Zostało Parchowo. Niestety, z miejscowościami nie jest tak prosto. Droga z reguły zabudowana po obu stronach i bez odwodnienia. To główny problem w terenach zabudowanych. Teraz woda jakoś tam płynie i przyzwyczailiśmy się do tego, że zalewa podwórko jednego, a wjazd drugiego mieszkańca. Kiedy przychodzi nowe, rodzą się problemy. Czasami wynika to z tego, że kiedyś ktoś wydzieli sobie działki poza wsią, część przekaże dzieciom, a resztę sprzeda. Dla zarządcy drogi to bomba z opóźnionym zapłonem, bo po kilku latach nieruchomości zostaną zabudowane, pojawiają się dzieci i ktoś dochodzi do wniosku, że przydałby się chodnik do szkoły, która jest we wsi oddalona o kilometr. Wtedy zaczynają się pytania do wójta, dlaczego nie ma chodnika. Myślę, że jesteśmy przez to ofiarami własnych błędów, bo uzgadniamy zjazdy z drogi wojewódzkiej często pod naciskiem samorządów, aby nie blokować rozwoju miejscowości. Podobnie jest w Parchowie, gdzie droga przecinająca miejscowość była od zawsze. Wieś się rozrosła i wygląda zupełnie inaczej niż 30 lat temu, a na drodze niewiele się działo poza łataniem nawierzchni i wymianą fragmentu chodnika. Dlatego powstał ten projekt. Nie jest idealny. To zawsze pewien kompromis pojedynczych interesów, między funkcjonalnością drogi a kosztami. Myślę jednak, że najważniejsze, aby nowa droga powstała. Zakończenie prac projektowych nie oznacza, że mamy środki na realizację tego zadania. Trudno jednak składać wniosek o dofinansowanie, jeżeli nie będziemy mieli dokumentacji. Właśnie rozpoczęliśmy projektowanie. Być może całą inwestycję będziemy realizowali w odcinkach i rozłożymy ją np. na trzy lata - mówił G. Stachowiak.

Dziś szacowane koszty przebudowy 2 km przez Parchowo to ponad 20 mln zł. - Liczę, że w zadaniu partycypować będzie również gmina Parchowo - mówił dyrektor ZDW. - Skoro nie macie pieniędzy, to dlaczego chcecie to zrobić z takim rozmachem - padło tytanie z sali. - Aby za 5 lat nie wracać do tego zadania - włączył się w dyskusję Andrzej Dołębski, wójt Parchowa. - To jest jedyna, niepowtarzalna szansa. Jeżeli uda się zdobyć dofinansowanie, to zarówno zarządca drogi, jak i mieszkańcy będą mieli spokój przez 40 lat. Uważam, że biednego nie stać na byle co. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłaby obwodnica Parchowa. Ale to przedsięwzięcie nierealne. Nie mają ich nawet miasta, bo to zadania często liczone w setkach milionów złotych. Parchowo na takiej liście potrzeb w naszym województwie byłoby w trzeciej dziesiątce - przekonywał G. Stachowiak.

Wójt Parchowa odniósł się do pretensji kierowanych w stronę władz gminy o niedoinformowanie mieszkańców w sprawie prac nad projektem. - Po wielu latach starań i rozmów uzgodniliśmy z władzami samorządu wojewódzkiego rozpoczęcie prac zmierzających do przebudowy fragmentu drogi przez Parchowo. Gmina przekazała środki na opracowanie projektu, a potem prowadziliśmy rozmowy z projektantem, ale tylko w części dotyczącej gruntów gminnych i na temat ogólnej koncepcji. Nie mogłem się wypowiadać w imieniu prywatnych właścicieli i oceniać, czy coś jest dobrze zaprojektowane, czy źle. Myślałem że projektant tak jak z nami będzie rozmawiał z właścicielem każdej nieruchomości. Nie byłem upoważniony do zorganizowania takich rozmów, bo to nie gmina jest inwestorem. Z chwilą gdy pojawiły się głosy niezadowolenia i chęci zorganizowania rozmowy na temat projektu, udaliśmy się do dyrektora ZDW i przewodniczącego sejmiku Jana Kleinszmidta, proponując takie spotkanie - mówił A. Dołębski. - Rozumiem, że projekt nie jest jeszcze zatwierdzony i można na niego nanieść jakieś zmiany - pytała radna gminna Justyna Jakubek. - Do końca roku powinny się zakończyć prace nad dokumentacją. Jeżeli chodzi o korekty zjazdów, przesunięcie w lewo lub w prawo, to na tym etapie nie można tego zrobić. Jednak czasami są to rzeczy dość proste do załatwienia już podczas budowy. Np. w projekcie zaznaczono, że przechodzimy z wodociągiem przez prywatną działkę, bo tak jest bezpiecznie, ale w trakcie budowy czasami okazuje się, że wykonawcy nie opłaca się wchodzić w prywatny grunt. To nie jest czas na wprowadzanie zmian istotnych, jak lokalizacji przystanku czy przejścia dla pieszych. Projektant poświęcił dużo czasu, by przemyśleć wszystko i również w interesie mieszkańców zastosować najlepsze rozwiązania. Drobne zmiany można jeszcze wprowadzić - mówił G. Stachowiak.

- Interesuje mnie przejście dla pieszych koło szkoły. Z tego co wiem, gmina ma dołożyć jakąś kwotę, aby stanęły tam światła. Czy projekt je zakłada? - pytała radna. - W projekcie ujęto sygnalizację świetlną pracującą na zasadzie „czerwone za karę” - wyjaśnił G. Stachowiak. - Mnie bardziej martwi sam projekt. Mam obawy, że Parchowo po wybudowaniu nowej drogi będzie mniej przyjaznym miejscem. Projektujecie szeroką jezdnię, szerokie ciągi pieszo-rowerowe i wycinacie w pień wszystkie drzewa. Dziwi mnie bardzo, że nie przewiduje się żadnych nasadzeń. W Parchowie powstanie betonowa pustynia. Szkoda. Bo można to było zrobić inaczej. W projekcie zaplanowano np. ścieżkę rowerową o szerokości od 3,2 do 3,7 m. Powstanie prawie 4-metrowy ciąg, przy którym nie ma żadnej zieleni. Może warto coś zrobić, aby miejscowość była bardziej przyjazna. Problem będzie też w centrum wsi, gdzie zabraknie miejsc parkingowych przy sklepie. W ten sposób zabije się miejscowy handel. Myślę, że można by wygospodarować tam parking np. z obsługą od strony ul. Kościelnej - mówił Jacek Czapiewski, mieszkaniec Parchowa. - Nie można urządzać zjazdu z drogi wojewódzkiej bezpośrednio na parking. Zgodnie z rozporządzeniem droga wojewódzka powinna mieć 7 m szerokości. Przy przebudowie i rozbudowie dopuszcza się 6 m. Dlatego mamy 6,5 m. Szerokość ciągu rowerowego to ok. 3,5 m. Nic więc nie wykracza poza obowiązujące przepisy. Przez lata w naszym pasie drogowym funkcjonował parking przy sklepie. To przyzwyczajenie i pewna bylejakość, która tolerowana jest w niektórych miejscach na naszej sieci dróg. A tak naprawdę niedopuszczalne jest wycofywanie z parkingu bezpośrednio na drogę wojewódzką. Cofanie skosem też - przekonywał do rozwiązań zaproponowanych w projekcie dyrektor ZDW. - Gdybyście rozmawiali z nami w trakcie projektowania, to dzisiejsze spotkanie nie byłoby potrzebne. Teraz mówi się, że za późno na zmiany. Skoro projekt nie jest ostatecznie zatwierdzony, to przedłużcie prace nad nim, aby powstała możliwość wprowadzenia zmian oczekiwanych przez mieszkańców. Przy mojej działce chcecie poszerzać rów, aby spływała woda. Tam rośnie kilkanaście dorodnych drzew, które przez to zostaną wycięte. To będzie jeden wielki beton - mówił jeden z właścicieli gruntu położonego przy drodze wojewódzkiej. - Czy można złożyć wniosek, aby projektant jeszcze raz się zastanowił nad zwężeniem ścieżek rowerowych do 3 m i wprowadzeniem zieleni. Pamiętam, jak kiedyś pięknie wyglądały Kołczygłowy. Teraz to brzydka wioska bez zieleni. To samo zostanie zrobione w Parchowie - mówił J. Czapiewski. - Zapytam projektanta, ale moim zdaniem zwężenie ścieżek rowerowych nie wchodzi w grę. Węższe ciągi niż 3 m mogą być jedynie chodnikiem. W obszarze zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h przy braku drogi rowerowej, rowerzysta ma obowiązek poruszać się po jezdni. Nie może korzystać z chodnika. Nie wyobrażam sobie budowy nowej drogi wojewódzkiej bez wyprowadzenia ruchu rowerowego poza jezdnię. Aby nasadzić zieleń, która w przyszłości nie będzie niszczyła ścieżki rowerowej, to trzeba doliczyć do pasa drogowego po dodatkowe trzy metry z każdej strony - przekonywał G. Stachowiak.

- Czy projekt przewiduje skablowanie i likwidację napowietrznej linii energetycznej? Bardzo brzydka sieć przechodzi przez wieś i warto by przy okazji uporządkować również tę sprawę - komentował J. Czapiewski. - Sieć nie należy do ZDW i nie możemy przeznaczyć na to własnych środków. Czy gmina zwróciła się do zakładu energetycznego, by skorzystać z niepowtarzalnej okazji? - pytał G. Stachowiak. - Szkoda, że o projekcie możemy rozmawiać dopiero teraz, a nie rok wcześniej - mówiła J. Jakubek. - Uważam, że nad tym dokumentem trzeba się jeszcze raz pochylić. To stara, piękna miejscowość, które ma swoje zabudowania. Pewnych rzeczy nie należy już przestawiać - przekonywał jeden z mieszkańców. - Ja to wszystko wiem, ale to sprowadza się do pytania, czy chcemy przebudować tę drogę, czy zrezygnować z inwestycji - mówił dyrektor ZDW. - Chcemy, ale trzeba dogadać się z ludźmi, którym nie pasują pewne rozwiązania. Nie można wprowadzać ich na siłę - mówił jeden z mieszkańców. - Nikt nie robi niczego na siłę, ale z pewnych rzeczy, jak np. ścieżka rowerowa, nie możemy zrezygnować. Jeżeli chcemy ją zrobić, to drzewa muszą być wycięte - mówił G. Stachowiak. Po dyskusji część mieszkańców miała okazję do zgłoszenia własnych uwag do projektu lub wyjaśnienia wątpliwości. - Przejrzeliśmy projekt i uważamy, że jest optymalny - przekonywał z kolei A. Dołębski.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do