Reklama

Diabelska droga z legend

13/09/2013 11:22
Niektórzy starsi mieszkańcy Somin słyszeli o grobli prowadzącej przez jezioro, ale mało kto wie, jak do niej dojechać. Wciąż w okolicy krąży legenda o jej powstaniu. Z opowieści wiadomo, że dawniej służyła gospodarzom w dotarciu do łąk po drugiej stronie jeziora. Jedni twierdzą, że kamienną drogę łączącą dwa brzegi zbudowali Krzyżacy, inni - że sam diabeł.

POMOC OD NIEZNAJOMEGO

- Aby do niej trafić, trzeba jechać z Somin dookoła jeziora do miejscowości Bytówko. Starsi ludzie opowiadali, że 200 metrów za wsią, nad jeziorem, stała chata gospodarza, który hodował dużo owiec. Do dziś po zabudowaniach pozostały tylko resztki kamiennych fundamentów - rozpoczyna Aleksander Lorbiecki legendę o tym, jak powstała kamienna grobla przez Jezioro Somińskie.

A było to tak. Gospodarz spod Bytówka miał bardzo dużo owiec, jednak łąki, na których je pasał, znajdowały się po drugiej stronie jeziora. Codziennie pędził je dokoła jeziora kilometrami przez Lendy i Przymuszewo. Tamtejsi gospodarze byli źli na niego, twierdząc, że stado wyrządza im duże szkody. Dochodziło do ciągłych kłótni i sporów, a hodowca owiec był coraz bardziej rozgoryczony. Pewnego razu, gdy jak zwykle pod wieczór pędził swoje owce do domu, przy drodze zobaczył elegancko ubranego pana. Ten, widząc zatroskanego gospodarza, przywitał się i zaproponował, że mu pomoże, budując kamienną drogę przez jezioro. Gospodarz chętnie przystał na propozycję, bo to oznaczało, że nie pokłóci się z innymi, a do łąk będzie miał kilkaset metrów zamiast kilku kilometrów.

ZAKŁAD Z DIABŁEM

Grobla miała być gotowa już następnego dnia rano. Gospodarz przyszedł do domu i opowiedział wszystko swojej żonie. Ta ucieszyła się, że nie będą już musieli pędzić owiec na łąki dokoła jeziora. Zauważyła jednak, że jej mąż nie jest szczęśliwy i chodzi po domu zdenerwowany. W nocy poszedł zobaczyć, jak idą prace przy budowie. Ujrzał, że fale do połowy jeziora obijają się już o potężne głazy, którymi wyłożona była solidna droga. Wrócił zatroskany do domu i powiedział swojej żonie cała prawdę. - Założyłem się z diabłem, że jak do wschodu słońca, gdy zapieje kogut, uda mu się wybudować drogę przez jezioro, oddam mu swoją duszę. Droga jest prawie gotowa, dlatego widzę, że słono za nią zapłacę - mówił ze smutkiem w głosie gospodarz z Bytówka. Żona chwilę się zastanowiła. - Nie martw się, znajdziemy na to radę. Idź do kurnika i obudź kury - poprosiła. Była godzina trzecia w nocy, gdy nad Jeziorem Somińskim rozległo się pianie koguta. Choć diabłu zabrakło jedynie kilku metrów do połączenia brzegów kamienną groblą, przegrał zakład z hodowcą owiec. Noc była pogodna, a na niebie świeciły gwiazdy, jednak nad jeziorem zerwał się silny wiatr i fale zaczęły zalewać kamienną drogę. Gdy po chwili nawałnica ucichła, po grobli nie było śladu. Gospodarz nadal musiał gnać swoje owce dookoła jeziora, ale był szczęśliwy, bo uratował swoją dusze z piekielnych czeluści. - Od tamtych wydarzeń upłynęło już dużo czasu, jednak kamienna droga, choć ukryta pod wodą, przetrwała do dziś - kończy opowieść A. Lorbiecki, jeden z najstarszych mieszkańców Somin.

SZEROKA NA 4 M

Legenda krąży jeszcze wśród okolicznych mieszkańców, jednak mało kto wie, że kamienna

przeprawa istnieje naprawdę. - O grobli przez jezioro, gdy byłem jeszcze kilkunastoletnim chłopcem, opowiadał mi zaraz po wojnie ówczesny sołtys Somin Turzyński, który miał wtedy 80 lat. Pierwszy raz odnalazłem ją jeszcze jako chłopiec. Ostatnio byłem tam ponad 60 lat temu. Droga nadal istnieje, niedawno odnalazł ją mój syn - mówi A. Lorbiecki. - Przeszedłem ją prawie całą. Pod stopami wyraźnie czuć kamienie, którymi została wyłożona. Ma szerokość ok. 4 m. Gdy zjedzie się w bok, nagle kamienie się kończą i jest głębia. Od strony Bytówka przez kilkadziesiąt metrów od brzegu można przejść. Później grobla schodzi coraz głębiej do ponad 2 m. Prowadzi do brzegu w stronę Skoszewa - opowiada Sylwester Lorbiecki, który jako jeden z nielicznych przeszedł się „diabelską drogą”. - Do dziś w okolicach Skoszewa są duże kompleksy łąk. Należą do rolników w całej okolicy. Część z nich mieszka po drugiej stronie jeziora, m.in. w Lendach i Trzebuniu. Jezioro zawsze było barierą, dlatego droga mogła kiedyś służyć w przepędzaniu bydła na pastwiska - mówi A. Lorbiecki.

Tak naprawdę nie wiadomo, kiedy i jak powstała droga. Są jednak pewne teorie. - Kiedyś starsi ludzie opowiadali, że drogę zbudowali sami Krzyżacy, aby ułatwić sobie przeprawę przez jezioro i kontrolowanie swoich terenów - mówi A. Lorbiecki. Z biegiem lat droga jednak się zapadła. - Pamiętam, że po wojnie, kiedy tu przyszliśmy, na brzegu jeziora było dużo kamieni, żyły raki. Teraz wszystkie się zapadły w piasek i muł. Prawdopodobnie to samo stało się z groblą, która z czasem zniknęła pod lustrem wody - twierdzi mieszkaniec Somin. Ma też ostrzeżenie dla tych, którzy chcieliby sami odnaleźć kamienną groblę. - Podobno dawniej zdarzało się, że tym, którzy odważyli się przejść drogą przez jezioro, diabeł ogonem podcinał nogi, a gdy wpadali do wody, wciągał w głębiny - opowiada z uśmiechem na twarzy A. Lorbiecki.

W.R.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do