Z wiceburmistrzem Adamem Leikiem rozmawiamy o jego odejściu z ratusza. Związany z samorządem od kilkunastu lat w listopadzie przechodzi do biznesu.
„Kurier Bytowski”: Z końcem października odchodzi pan z Urzędu Miejskiego swoją decyzją zaskakując Bytowiaków. Co się stało?
Adam Leik: Zdecydowałem się na ten krok w ubiegłym tygodniu, konkretnie w czwartek. Po powrocie z pracy długo rozmawiałem z żoną. Padły wszystkie argumenty za i przeciw. Na drugi dzień, dokładnie w piątek 13.09. poinformowałem o zamiarze odejścia pana burmistrza Ryszarda Sylkę. Mam 39 lat i jeżeli w życiu mam jeszcze coś zmienić to powinienem to zrobić teraz.
Ale dlaczego właśnie teraz, czyli na rok przed końcem kadencji?
Chciałem przypomnieć, że ja nie zostałem powołany na stanowisko wiceburmistrza w drodze wyborów. Wiceburmistrz to rodzaj urzędnika, którego sam dobiera sobie burmistrz. Nie ma tu więc mowy o zobowiązaniach wobec wyborców. Oczywiście sprawa kadencyjności ma tu jakieś znaczenie, ale raczej drugorzędne i dotyczące mnie osobiście czy moich partyjnych kolegów.
Wróćmy więc do pytania dlaczego?
Dostałem propozycję dobrej, ciekawej pracy.
Robota w ratuszu była zła?
Nie, i zarobki też nie są złe. Ale muszę jeszcze raz wrócić do tego co wcześniej zacząłem wyjaśniać w tej rozmowie. Od 1996 r. jestem związany z samorządem lokalnym. Najpierw jako urzędnik, potem jako członek Zarządu Województwa i wreszcie jako wiceburmistrz. To były różne stanowiska i różne doświadczenia. W sumie jednak wszystkie dotyczyły samorządu. Lubię tę pracę, choć nie ukrywam, że zwłaszcza ostatnio dawała się we znaki mnie i mojej rodzinie. Ja starałem się być otwarty na każdego z 25 tysięcy mieszkańców naszej gminy. I wielu z tej otwartości korzystało nie tylko w godzinach urzędowania. To naprawdę ciężki kawałek chleba. Zdawałem sobie też sprawę, że praca w samorządzie nie musi oznaczać zatrudnienia do emerytury, zwłaszcza na wyższych urzędniczych stanowiskach. Jeśli więc pojawiła się interesująca propozycja głęboko się nad nią zastanowiłem. Nie dobiegłem jeszcze 40-ki, to najlepszy dla mnie czas na radykalną zmianę. Za 8-10 lat, a może jeszcze szybciej, burmistrz może już mnie nie potrzebować, a ja mogę nie otrzymać tak dobrej propozycji.
A jaka to propozycja?
Mam zajmować się marketingiem w Druteksie. To firma, której nie trzeba przedstawiać, działająca na europejską skalę. Więc i wyzwanie duże, kto wie czy nie większe niż praca wiceburmistrza. Ale ja to lubię i jak powiedziałem, jestem dostatecznie młody, by się nowego nauczyć i mieć dosyć energii, by temu podołać.
Nie obawia się pan braku przygotowania? Przecież z wykształcenia jest pan polonistą, a z zawodowych doświadczeń samorządowcem, więc…
To prawda, ale co do mojego przygotowania, to chyba nie jest tak źle. Miałem świadomość, że moja przygoda w samorządzie kiedyś się skończy, i że warto wyposażyć się w jakieś dodatkowe kompetencje. Dlatego skończyłem różne studia podyplomowe, przede wszystkim te dla menadżerów na Uniwersytecie Gdańskim, które pozwoliły mi trochę poznać jak działa firma, jak wygląda jej zarządzanie, promocja, aspekty prawne. Obok tego zdobyłem uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych spółek, co dało mi trochę wiedzy o ich funkcjonowaniu. Poza tym w starostwie powiatowym przez pewien czas kierowałem wydziałem promocji, promocja regionu podlegała mi również w Gdańsku w Urzędzie Marszałkowskim. Tam miałem okazję przyjrzeć się jak wygląda promocja dużych firm. Miałem też mały epizod dziennikarski, co może pomóc w marketingu. No i uczę się angielskiego.
Wróćmy do lokalnej polityki. Wystąpił pan również z Platformy Obywatelskiej. Może więc tłem decyzji o odejściu z ratusza są jakieś konflikty w łonie PO?
Ja nie odszedłem, bo ktoś mi zaszedł za skórę, albo sądzę, że mamy złego burmistrza. Uważam, że głowę miasta mamy bardzo dobrą. Każdy kto ma oczy widzi, jak miasto i gmina się zmieniają. Rzecz nie w sytuacji w bytowskiej PO. Uznałem po prostu, że przechodząc do firmy, zwłaszcza takiej dużej i na to stanowisko, dla komfortu i skuteczności mojej nowej pracy lepiej nie mieć powiązań politycznych.
Rozumie pan, że teraz trudno będzie powrócić do polityki. Nie szkoda tych kilkunastu lat w samorządach? To poważny kapitał, który odejściem do przemysłu niemal pan przekreśla.
Zdaję sobie z tego sprawę. Choć nie palę za sobą mostów, bo z kolegami z Platformy rozstałem się w zgodzie i, mam nadzieję, zrozumieniu, uważam że zakończyłem pewną drogę w moim życiu. Nie planuję powrotów np. w przyszłorocznych wyborach, o co mnie niektórzy już zdążyli zapytać. Polityka to dla mnie rozdział zamknięty.
Komentarze polityków Platformy Obywatelskiej oraz opozycji w aktualnym wydaniu "Kuriera".
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie