Reklama

Bytów. Wcale nie bytowski, a szczeciński?

27/10/2013 12:10
Wygląda na to, że przęsło dawnej kolejowej przeprawy rozciągnięte nad bytowskim dworcem nie jest częścią pierwotnego mostu. Złożono je z elementów przywiezionych po wojnie ze Szczecina.

Sprawę na światło dzienne wyciągnęli miłośnicy dawnego Szczecina na historycznym forum internetowym sedina.pl. Niedługo potem w szczecińskiej „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł sugerujący, że bytowski most to tak naprawdę konstrukcja przywieziona ze Szczecina. - Dziadek kolegi opowiadał mu, jak do Bytowa po wojnie dotarły roznitowane elementy mostu ze Szczecina i tu na miejscu je zmontowano. Służy on do dziś jako jedno z przęseł wiaduktu nad torami kolejowymi w pobliżu dworca kolejowego. Byłem tam kiedyś i pstryknąłem kilka fotek tego mostu, ale do głowy by mi nie przyszło, że posiada takie szlachetne pochodzenie. Jak nic wygląda to na przęsło naszego Mostu Kłodnego - czytamy na forum sedina.pl. Jego użytkownicy porównali zdjęcia obu mostów i są pewni, że mają rację.

W interncie zawrzało. Zarówno mieszkańcy Bytowa jak i Szczecina zaczęli przerzucać się zdjęciami. Według bytowiaków nasz most miał dwa identyczne przęsła, a wycofujący się Niemcy zniszczyli tylko jedno. Drugie miało pozostać nienaruszone i jest tym, które istnieje do dziś. Szczecinianie mimo to wskazują na różnice w tężnikach wiatrowych przęsła i łukach poprzecznych. Wyraźnie zaznaczają, że na fotografiach widać ich wpasowanie na siłę. Dlatego nie tworzą prawidłowego łuku. A po co ktoś miałby tak budować konstrukcję? Ich zdaniem jedynym wytłumaczeniem jest przywiezienie części mostu ze Szczecina i dostosowanie go do potrzeb w Bytowie. Tę wersję przyjęli również pracownicy Urzędu Miasta w Szczecinie.

Nam udało się dotrzeć do osoby znającej dwoje ludzi, którzy na własne oczy widzieli, jak przywieziono przęsło znad Odry i jak je montowano nad bytowskimi torami. - Kiedyś mój tata, który do Tuchomka przyjechał w 1942 r. opowiadał o tym, jak przywieziono do Bytowa właśnie ten most. Niestety nie określił dokładnie, czy chodziło tylko o elementy przęsła czy o całą konstrukcję. Wspominał jednak, że gdy niemieckie wojsko wycofywało się, uciekając przed Rosjanami, wysadzano niemal wszystkie przeprawy. To samo spotkało oczywiście nasze konstrukcje. Most nad dworcem kolejowym prowadzący w stronę Chojnic też częściowo zniszczono. Z dwóch przęseł zostało jedno. Natomiast most przy ul. Kąpielowej całkowicie nie nadawał się do użytku - mówi Stanisław Borzyszkowski, z zamiłowania historyk, jednocześnie bytowski radny. - Mój ojciec pamiętał, jak amerykańskimi dużymi ciężarówkami z demobilu przywieziono przęsło pochodzące z przeprawy na jednej z odnóg Odry na przełomie czerwca i lipca 1945 r. Jesienią konstrukcja już miała stać. Elementy jednak były trochę za długie i za szerokie, więc trochę je poprawiono, tak by pasował do zachowanego przęsła - przypomina S. Borzyszkowski.

Bytowski radny zapewnia też, że rozmawiał z innym świadkiem montażu przęsła ze Szczecina. - Chodzi o ś.p. Teofila Gostkowskiego. Dowiedziałem się, że pracował na kolei. Udało mi się z nim dwa razy rozmawiać na temat mostu kratownicowego. Potwierdził wersję mojego ojca. Poza tym, gdy istniało jeszcze drugie przęsło, wystarczyło przyjrzeć się konstrukcji. Różnice były widoczne gołym okiem - tłumaczy bytowski radny.

Do odkrycia szczecińskich miłośników historii sceptycznie podchodzi miejski architekt Leszek Neubauer. - Brakuje jednego podstawowego dowodu. Nie mamy, a przynajmniej ja nie widziałem, żadnych zdjęć z montażu przęsła ze Szczecina. Posiadamy fotografie mostu, gdy znajdował się w dobrym stanie i już powojenne. Niestety brakuje materiału zdjęciowego z odbudowy - mówi L. Neubauer. - Poza tym rozmawiałem z inżynierami z Politechniki Gdańskiej, którzy pomagają nam ratować wiadukt nad rzeką Borują. Jedno jest pewne. Tego rodzaju konstrukcja kratowa na Pomorzu była popularna. W Gdańsku można znaleźć wiele podobnych przepraw, m.in. na ul. Kościuszki. Równie dobrze nasze przęsło mogłoby podchodzić stamtąd - wyjaśnia miejski architekt, dodając, że na elementach mostu nie ma żadnych charakterystycznych znaków, takich jak chociażby data ich wyprodukowania (takie można znaleźć np. na bytowskich szynach), które  potwierdziłyby jego pochodzenie. - Myślę jednak, że jeśli pan S. Borzyszkowski, znany z pasji do historii, mówi, że zna osoby, które na własne oczy widziały, jak przywieziono przęsło do Bytowa, to można mu wierzyć. Innych dowodów nie mamy - kończy L. Neubauer.

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do