Anna i Elsa, Stich i Kubuś Puchatek mieli wzięcie

Warsztaty pod hasłem Dzień Disney do biblioteki w Tuchomiu przyciągnęły nie tylko miejscowe dzieci i młodzież, ale także miłośników kultowych animacji z innych gmin a nawet spoza powiatu.

- Przed pójściem na urlop chciałam koniecznie przygotować coś ciekawego dla młodszych ludzi regularnie odwiedzających podwoje naszej biblioteki. Ponieważ jestem miłośniczką kina, a w szczególności filmów animowanych, postanowiłam przygotować atrakcje związane ze światem wykreowanym przez wytwórnię Disneya – mówi Diana Krywiak, dyrektorka Gminnej Biblioteki Publicznej w Tuchomiu.

Przygotowane w sobotę 27 lipca wydarzenie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. Licznie stawiły się nie tylko dzieci i młodzież z Tuchomia. Z rodzicami przyjechali również miłośnicy animacji z gmin Lipnica i Parchowo, a nawet grupka z Chojnic. Łącznie ok. 100 osób. - Przyznam, że takich tłumów się nie spodziewałam. Niektórzy przyjechali nawet w przebraniach. Widać bajki Disneya nadal są w modzie – mówi Diana Krywiak.

Uczestników przy wejściu do czytelni witała balonowa brama z podobiznami bohaterów bajek. W środku stanęły stoiska z atrakcjami związanymi z bajkami Disneya i ich bohaterami. Największą furorę robili Stitch z filmu „Lilo i Stitch", Anna i Elsa z „Krainy Lodu" czy też Kubuś Puchatek z serii filmów o swoich przygodach. Były kolorowanki, wycinanki, zgadywanki, rebusy i tatuaże z brokatem, a także strefa gastronomiczna z muffinkami i goframi w kształcie bohaterów animacji Disneya i inne słodkości posypane płatkami z ich podobiznami oraz lizaki z cytatami popularnych postaci.

- Mam nadzieję, że się podobało. Dziękuję za obecność wszystkim miłośnikom animacji Disneya. Na pewno przygotujemy jeszcze podobne wydarzenie tematyczne. Przy okazji podziękowania należą się wszystkim, którzy pomogli w przygotowaniu spotkania - Manueli za wykonywanie pięknych brokatowych tatuaży, Marcie za pieczenie wyśmienitych gofrów i serwowanie babeczek, Darii i Weronice za strefę malowania, a Kubusiowi za całokształt (był tam, gdzie akurat go potrzebowaliśmy) – mówi Diana Krywiak.