
Prezentujemy trzecią i ostatnią część opowieści Gerarda Prondzińskiego o ks. dziekanie Stanisławie Klatce.
TRUDY POSŁUGI
Najodleglejszą miejscowością parafii było Rekowo. Trasa do tej wsi prowadziła po bardzo złych polnych i leśnych drogach. Ponieważ odległa ok. 9 km od Niezabyszewa miejscowość nie posiadała kościoła, ks. Stanisław poczynił starania u władz o przyznanie kaplicy poewangelickiej na potrzeby parafii katolickiej. Uwieńczone zostały sukcesem. Po poświęceniu nadano obiektowi rangę kościoła filialnego pw. św. Antoniego Padewskiego. Początkowo nabożeństwa odbywały się raz w miesiącu. Ks. Stanisław Klatka jeździł na nie powózką konną przysłaną przez mieszkańców Rekowa. Ponieważ brakowało bryczek, wożono księdza zwykłymi wozami konnymi, pozbawionymi amortyzacji i niezbędnych udogodnień. Pragnąc poprawić warunki podróży, proponował wozakom poprawienie amortyzacji. Brakowało zrozumienia, a może panowało przekonanie, że zwykła deska to najlepsze siedzenie podczas podróży. Sytuacja uległa zasadniczej poprawie w latach 60. za sprawą upowszechnienia się transportu samochodowego. Wówczas parafianie z Rekowa zaczęli wynajmować taksówki do przewozu księdza z Niezbyszewa na nabożeństwa w ich kaplicy.
Ostatnie lata pracy duszpasterskiej w parafii niezabyszewskiej były dla księdza Stanisława Klatki bardzo uciążliwe ze względu na słaby stan zdrowia, zwłaszcza wizyty duszpasterskie (kolędy) w różnych zakątkach parafii.
Wracając z kolędy w Płotowach - późnym wieczorem napotkał na szczególną aurę, śnieżyca uniemożliwiała przyjazd saniami do Niezabyszewa. Woźnica po pokonaniu połowy drogi lasami, odmówił mu jazdy i zawrócił. W tej sytuacji ks. Stanisław wraz z towarzyszącym mu organistą p. Gawronem zmuszony został do przejścia dalszej drogi. Wyruszyli od zabudowań oddalonych o około 2 km. Ponieważ śnieżyca ograniczała widoczność do kilku kroków, piechurzy stracili orientację i przypuszczalnie zatoczyli duże koło, bo po długiej i ciężkiej wędrówce powrócili do miejsca startu. Wyczerpani fizycznie przenocowali u pp. Majewiczów.
Opisując dzieje ks. Klatki w Niezabyszewie, nie sposób pominąć pracy sióstr św. Katarzyny w tej parafii w latach 1928-1967, służących całej parafii na wielu odcinkach. Ostatecznie te pracowite i ofiarne zakonnice, zostały decyzją przełożonej prowincjonalnej przeniesione do swego macierzyńskiego klasztoru w Braniewie na Warmii. Ks. proboszcz cicho i bez interwencji zgodził się z tą decyzją. Miała fatalne skutki i przysporzyła proboszczowi wiele dodatkowej pracy.
15 maja 1970 roku, ze względu poważne schorzenia niezabyszewskiego kapłana, ks. biskup gorzowski Wilhelm Pluta przyjął jego rezygnację z dotychczasowych stanowisk i zwolnił go z obowiązków proboszcza oraz dziekana bytowskiego z dniem 1 sierpnia 1970 r. z jednoczesnym przeniesieniem w stan spoczynku.
Ks. biskup w swym piśmie wyraził „serdeczne Bóg zapłać Księdzu Dziekanowi za trud pracy kapłańskiej przez ten okres 25 lat na terenie diecezji, szczególnie za lata tak trudne u podstaw powstałej diecezji. Dziękujemy również za pełnienie przez cały czas obowiązków dziekańskich, z pełnym oddaniem i wielką troską o kapłanów pracujących w ramach dekanatu. To serdeczne, ojcowskie i braterskie podejście, wytworzyło wyjątkową specyfikę dekanatu, szczególnie na odcinku więzi, współżycie kapłanów i ich współpracy. Będziemy mile wspominać w Kurii i w diecezji miłą osobę Czcigodnego Ks. Dziekana i Jego postawę w pełnieniu urzędu dziekańskiego. Niech Dobry Bóg wynagrodzi za całokształt pracy swymi łaskami, niech błogosławi poprzez dalsze lata kapłańskie spędzone w innych warunkach i w innym charakterze. Niech Bóg będzie ostoją i radością w tych latach zasłużonego odpoczynku, a Najświętsza Panienka Pani Rokitniańska niech otacza swoją opieką.”
POWRÓT DO DOMU
Z chwilą przejścia w stan spoczynku ks. Klatka powrócił do miejscowości rodzinnej, tj. Odrzykonia, do domu swojej siostry. Do czasu przejścia w stan spoczynku ks. Klatką opiekowała się p. Lachowicz, pełniąc rolę gospodyni. Pani Lachowicz do czasu przejścia na emeryturę pracowała jako nauczycielka w Szkole Polskiej w Płotowie.
W grudniu 1971 r. przybył ks. Stanisław do Bytowa w celu odwiedzenia księży Filipinów oraz innych księży i przyjaciół. W czasie krótkiego pobytu na plebanii zmarł nagle dnia ??? grudnia 1971 r. Na życzenie najbliższych członków rodziny został przetransportowany do Odrzykonia i tam pochowany na cmentarzu katolickim. Uroczyste egzekwie z mszą żałobną koncelebrowaną odprawiono w kościele pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Bytowie, pod przewodnictwem J. E. ks. biskupa pomocniczego gorzowskiego Jerzego Straby (późniejszy biskup poznański),przy udziale wielu kapłanów i wiernych dekanatu bytowskiego.
Gerard Prondziński
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie