Ciągle ważą się losy 500 drzew rosnących wzdłuż starej drogi między Sierznem a Ugoszczą. Ich wycinka wcale nie jest przesądzona.
O planowanej likwidacji szpaleru drzew wzdłuż starej drogi gruntowej pisaliśmy kilka tygodni temu. Gmina Bytów wystąpiła z wnioskiem o ich wycięcie, aby wypełnić zapisy planu miejscowego „Uroczne” przyjętego przez Radę Miejską w 2010 r. O jego opracowanie wnioskował bytowski przedsiębiorca chcący zagospodarować pod turystykę i wypoczynek 18 ha terenu między Sierznem a Ugoszczą.
Wyjątkowe walory przyrodnicze tego miejsca potwierdzili pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, którzy nie zgodzili się na zniszczenie m.in. chronionych gatunków porostów i paproci. Gmina Bytów ponowiła jednak swój wniosek o wycinkę. W ubiegłym tygodniu pracownicy RDOŚ w Gdańsku po raz kolejny odwiedzili drogę. - Po oględzinach miejsca wezwaliśmy gminę do uzupełnienia braków we wniosku. Chodzi m.in. o uzupełnienie listy chronionych gatunków występujących w tym miejscu i liczby osobników, oraz zapewnienie, że w razie wydania zgody na ich zniszczenie nie wpłynie to na ich populację na całym obszarze - mówi Andrzej Garbalewski z RDOŚ w Gdańsku. Pismo zostało wysłane 8.04. Urzędnicy gminni mają 7 dni na uzupełnienie braków. - Jeżeli w tym czasie wniosek nie zostanie uzupełniony będziemy musieli go odrzucić - mówi A. Garbalewski. Nie oznacza to jednak, że szpaler zachowa swój dotychczasowy charakter. Niektóre drzewa, które go tworzą, rosną bowiem na działce należącej do przedsiębiorcy planującego rekreacyjną inwestycję. Ten zaś już w lutym złożył w Urzędzie Miejskim wniosek o wycinkę 29 z nich. - Zgody na razie nie wydaliśmy. Prace będą mogły ruszyć dopiero po zakończeniu okresu lęgowego ptaków, czyli od października do lutego - mówi Marcin Chac, kierownik wydziału spraw rolnych i ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim w Bytowie.
Tymczasem sprawa wycinki 500 przydrożnych drzew odbija się coraz szerszym echem. - Czy prawdziwe są doniesienia w prasie, że pan, który tak walczy o naturalne środowisko, chce wyciąć 500 drzew przy drodze do swojej działki w Sierznie? - pytała Kazimiera Pawłowska, sołtys Piaszna zwracając się do obecnego na obradach Krzysztofa Sylki, aktywnego członka stowarzyszenia „Mój Dom - Nasza Przestrzeń”, które sprzeciwia się planom budowy siłowni wiatrowych na terenie Gmin Tuchomie i Borzytuchom. Przedsiębiorca przyznał, że jest właścicielem tego terenu, jednak to nie on, a Gmina Bytów wystąpiła o wycinkę przydrożnych drzew.
- To przykład, że trzeba dobrze przeanalizować przyjmowane plany miejscowe, aby potem uniknąć problemów z ich realizacją. W przypadku Sierzna musimy m.in. udrożnić drogę, co wiąże się z wycinką przydrożnych drzew. Aby oszczędzić część z nich próbowaliśmy znaleźć mniej inwazyjne rozwiązanie, np. zastosowanie mijanek. To wiązałoby się z wycinką tylko części drzew. Pomysł jednak odrzucono, dlatego ponownie wystąpiliśmy do RDOŚ-u o zgodę na zniszczenie chronionych gatunków - mówi wiceburmistrz Bytowa, Andrzej Kraweczyński.
Jednak ciągle jest szansa, że obejdzie się bez wycinki. - Jeżeli RDOŚ nie zmieni swojej decyzji będziemy zmuszeni do wytyczenia nowej drogi równoległej do starej. Wiąże się to jednak z koniecznością wykupienia gruntów od prywatnych właścicieli. To dodatkowe koszty, których chcielibyśmy uniknąć - mówi A. Kraweczyński. Ratuszowi zależy na czasie, bo niebawem minie 5 lat od uchwalenia planu miejscowego „Uroczne”. - W przypadku sprzedaży działek po tym terminie właściciele nieruchomości zostaną uwolnieni z opłaty planistycznej, którą muszą odprowadzić do budżetu gminy. Po tym terminie stracimy te wpływy. To jeden z powodów, dla których chcemy zrealizować zapisy planu miejscowego - dodaje wiceburmistrz.
Ale to nie jedyny kłopot. Plan miejscowy przewiduje uzbrojenie terenów przeznaczonych pod zabudowę w wodociąg. Władze Bytowa podjęły rozmowy z sąsiednią gminą Studzienice w sprawie podłączenia przyszłego osiedla wczasowego do wodociągu w Ugoszczy, który leży najbliżej planowanej przez bytowskiego przedsiębiorcę inwestycji. Jednak na ostatnim zebraniu wiejskim ugoszczanie zaprotestowali obawiając się, że nowa nitka wodociągu spowoduje spadek ciśnienia w ich kranach. - Już dziś w niektórych porach dnia woda ledwo płynie z kranu. Co będzie, jak podłączycie nowe osiedle? - pytali mieszkańcy Ugoszczy. - Zrezygnowaliśmy już z tego pomysłu i wróciliśmy do koncepcji budowy nitki z Udorpia. Inwestycję przygotowują już Wodociągi Miejskie - mówi A. Kraweczyński.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie